poniedziałek, 13 maja 2013

12. Pierwsza zwycięstwo


Szybko odskoczył unikając kolejnego ataku. Był przyparty do muru, żaden jego atak nie potrafił zranić przeciwnika, każdy atak potrafił rozbić w pył, przez co był on praktycznie bezbronny. Znów upadł powalony kolejnym ciosem. Zamknął na chwilę oczy i zacisnął pięści. Nie mógł tu przegrać. Musiał ratować swoją przyjaciółkę. Musiał przypomnieć ją sobie. Tak bardzo chciał teraz wiedzieć dlaczego chce tak bardzo wygrać. Nie pamiętał jej twarzy uśmiechu czy głosu, ale tak bardzo chciał wygrać, tak bardzo chciał ją zobaczyć.
-Poddajesz się sopelku- znów ten szyderczy śmiech. Gray od razu otworzył oczy i z trudem zaczął się podnosić. Wstał opierając się o ścianę. Ostatni atak dał o sobie znać. Osoba z którą walczył była potworem, a mówił że nie jest jeszcze tak silny jak reszta. Przyjrzał mu się. Był niskiej budowy, ale w jego magii było coś strasznego, coś ciemnego.
-Lodowe tworzenie: Łuk- krzyknął , a w jego ręce pojawił się wielki lodowy łuk , w drugiej dłoni strzała.
-Głupi dzieciaku, to nic nie da!- mężczyzna był już znudzony całą tą walką, przeciwnik w końcu nie robił na nim wrażenia. Jego ataki nie działały, a przeciwnik nie miał nawet draśnięcia. Gray jednak nie wystrzelił strały z łuku, tylko zaczął biec w stronę przeciwnika. Na jego twarzy pojawiło się zdecydowanie, jakby postanowił już że tego dokona. Gdy był już blisko, wyrzucił strzałę z ręki w stronę przeciwnika i jak się spodziewał była to kamienna kopia,  szybko zrobił obrót o 360 stopni i napinając łuk stworzył nową strzałę i strzelił za siebie.
-Mówiłem że to….- jednak mężczyzna nie dokończył bo strzała nagle zmieniła kierunek lotu. Gdy była już praktycznie przed mężczyzną , zwróciła i zaczęła lecieć w stronę ściany. Uderzyła w nią mocno rozkruszając ją przy tym, a sufit zaczął lekko się kruszyć.
-Hmm wiedziałem- powiedział czarnowłosy widząc mężczyznę wyskakującego ze ściany trzymającego się za krwawiącą rękę.
-Skąd ty?-  zdenerwowany facet odskoczył od maga lodu i przyglądał mu się z nienawiścią wypisaną na twarzy.
-Trochę i to zajęło, ale w końcu zauważyłem. Za każdym razem gdy w ciebie uderzyłem był to klon, mimo iż nie widziałem byś je tworzył. Wyjaśnienie było tylko jedno. Byleś tu , ale nie na polu walki, ukrywałeś się. Czekałeś aż sam padnę z wycieńczenia. Jednak popełniłeś jeden błąd- Gray uśmiechnął się odrzucając łuk na bok.
-Błąd?- mężczyzna zdziwił się i widocznie był strasznie ciekawy jakiż mógł popełnić błąd.
-Zbyt bardzo chroniłeś jedno miejsce. Odciągałeś mnie od tamtej ściany, nawet gdy tam upadłe to próbowałeś mnie usunąć stamtąd wykopując mnie gdzie indziej. Twoja postawa , zawsze wyglądała obronie , gdyż zbyt bardzo zbliżałem się do tej ściany, sam się zdemaskowałeś.
-Magia tworzenia: Miecz
-To nic, umrzesz, ja jestem potężniejszy od klonów, a miecz ci nic nie da- odparł mężczyzna prostując się i znów przybierając szaleńczy wyraz twarzy. Na jego ustach pojawił się uśmiech szaleńca.
-Nie lekceważ magów Fairy tail- krzyknął po czym ruszył w stronę swojego przeciwnika. Musiał to wygrać, nie mógł tutaj przegrać, nie mógł zawieść przyjaciół.
-Lawina skał- Gray słysząc te słowa i dłoń przeciwnika skierowaną ku górze natychmiast się zatrzymał i spojrzał w górę. Sufit zaczął się trząść , ale skały nie opadały. Jakby chciał go tylko nastraszyć. Mag lodu prychnął po czym znów ruszyć na przeciwnika, na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech, teraz albo nigdy. Naparł na przeciwnika mieczem, lecz ten stworzył szybko kamienna tarczę, ale na jego twarzy pojawiło się niezadowolenie że ktoś przełamał się przez jego barierę.
-Zadarłeś z najgorszą rodziną- powiedział z uśmiechem Fullbuster gdy był blisko przeciwnika. Tamten tylko prychnął i odepchnął od siebie Gray’a. Ty razem to on ruszył szybko na maga lodu, przez co on nie zdążył zareagować i przyjął cios. Od razu odleciał trochę dalej i znów uderzył w  ścianę , a z jego głowy pociekła stróżka krwi. Podniósł się natychmiast nie przejmując się raną.
-Lodowe tworzenie: Knykcie- spod stóp przeciwnika wyrosły dwie wierze, które powinny go uderzyć, lecz nie robiły tego. Z nich wysunęły się dwie ręce które unieruchomiły przeciwnika.
-To na nic!- krzyknął mężczyzna i zaczął się wyrywać  , a lód zaczął pękać.
-Jeszcze nie skończyłem! Lodowa skorupa!
-Niewypał? Pfff- gray usłyszał za sobą sarkastyczny głos przeciwnika, lecz nie odskoczył od jego uderzenia. Nawet go nie poczuł. Widział zdziwienie na twarzy przeciwnika gdy ten go uderzył, ale Gray nic nie poczuł. Tak lodowa skorupa była obroną idealną, ale kosztowała go wiele energii. Jego ciało zmieniało się  w lód nie do rozpuszczenia, tylko jedo zaklęcie mogło je przełamać. Wiedział że nie zostało mu już zbyt wiele energii, więc postanowił położyć wszystko na jedna kartę.
-Nieograniczone Lodowe Tworzenie: Jednostronnie Chaotyczny Taniec!-z rąk maga lodu wysunęły się ogromne lodowe łańcuchy, a zaraz pod nimi zaczęły tworzyć się lodowe miecze. Było ich pełno i otaczały przeciwnika.
-Co jest!?- krzyknął przerażony rozglądając się wokół siebie. Nie miał drogi ucieczki, był przerażony przez co nie potrafił utworzyć żadnego zaklęcia obronnego. Nagle wszystkie miecze ruszyły w stronę przeciwnika. Próbował je omijać i zachować spokój , ale ich nie ubywało. W końcu jeden miecz trafił go w nogę, przez co upad  na kolano i dostał mieczem w ramię. Chwytając się za nie nie zauważył nadlatującego łańcucha który przygwoździł go za szyję do ściany , a miecz wbił mu się w drugie ramię. Zamknął oczy widząc nadlatujący miecz i czekając na wyrok, jednak ni nie poczuł. Otworzył oczy i dostrzegł przed sobą uśmiechniętego Gray’a. Jednak tak szybko jak otworzył oczy znów je zamknął. Fullbuster utworzył ostatecznie młot i nim zakończył pojedynek uderzając przeciwnika w głowę , a ten stracił przytomność. Spojrzał na niego ostatni raz, po czym odetchnął z ulga, a jego ciało zaczęło powoli opadać na ziemie. Był wykończony, nie miał już siły, ale wygrał.
-Lucy- szepnął z uśmiechem i stracił przytomność. Pamiętał.


Siedziała przypięta do tego wielkiego kamienia z głową spuszczoną w dół.  Czuła jak po trochu opuszcza ją magia. Czekali tylko na niego, tylko to że się spóźniał dawało jej szansę na troszkę dłuższe życie. Podniosła na chwilę głowę i spojrzała na to wielkie urządzenie. Jej biedne klucze, jej kochani przyjaciele. Dusiła w sobie łzy, nie chciała płakać. Jej klucze były uwięzione w kapsułach w tym urządzeniu, a gdy nadejdzie odpowiednia pora i przyjdzie Zeref ich magia zostanie użyta razem z jej. Teraz jej magia napędza powoli urządzenie, ale gdy wróci mag ciemności to zginie. Wiedziała to, ale mimo to wciąż bolało. Nie chciała teraz umierać, chciała żyć wiedząc że przyjaciele próbują ją uratować.
-Szybko pogodziłaś się ze swoim losem- przeniosła zmęczone spojrzenie na niebieskowłosego mężczyznę który stał bez uczuć nad nią.
-Dlaczego to robicie?- zapytała chrapliwym głosem, opuszczając głowę. Nie potrafiła ciągle patrzeć ku górze, czuła zmęczenie. Seiatro  klęknął przed nią, a na jego twarzy pojawił się jakby delikatny cień uśmiechu, pocieszającego w jej stronę. Dłonią przejechał po jej policzku, a ta spojrzała na niego niezrozumiale.
-Chyba mogę ci powiedzieć- szepnął , po czym przejechał palcami po końcówkach jej włosów. Usiadł po turecku przed nią i podał jej trochę wody- widzisz , ten dzieciak Akihito i ja znamy się od zawsze. Zawsze kochaliśmy się jak rodzina. Była jeszcze starsza siostra Akiego, Haru, była piękna, jej uśmiech zawsze sprawiał że robiło nam się ciepło na sercu. Troszczyła się o nas , a ja kochałem ją i wierzyłem że kiedyś będziemy razem. Niestety, jak i Aki zaczęliśmy bawić się czarną magią, zawsze nas ostrzegał byśmy byli ostrożni z magią, ale chcieliśmy być potężni by móc ją chronić. W ostateczności, sprawiliśmy że demon opętał jednego z naszych kolegów i zaczął szaleć w mieście , zabijał ludzi, a my byliśmy bezbronni.  Wtedy pojawiła się Haru i nawet nie odezwała się do nas, odwróciła się i ruszyła ku potworowi. Próbowaliśmy ją namówić by zawróciła, że musimy uciekać, że nikt go nie powstrzyma, ale ona tylko odwróciła się i delikatnie uśmiechnęła. Nie była zła, a powinna. Dla nas oddała duszę i serce potworowi ratując przy tym nas i resztę mieszkańców. Nigdy więcej jej nie ujrzeliśmy. Zatraciłem się w magii by móc ja przywrócić, lecz za każdym razem moje działa przerywał Aki, nie chciał powtórki, nie chciał żebym znów bawił się czarną magią. Dlatego pomaga Zerefowi, mimo moich starań nie potrafiłem jej przywrócić do życia, ale On będzie potrafił. W kocu potrafi dawać życie, dlatego obiecałem mu że mu pomogę a on zwróci mi moją ukochaną Haru. Wiem że Aki tu przybył by mnie pilnować, ale wizja że znów będzie mógł zobaczy siostrę, tę która była dla niego niczym matka, sprawiła że także pomaga Zerefowi- Zdania o Haru wypowiadał tak szybko że ledwo mogła go zrozumieć, a na jego twarzy widziała ból z tym związany. Cierpiało jego serce.
-Myślisz że byłaby zadowolona z tego że bawisz się czyiś życiem?- wypowiedziała te słowa bardzo szybo. Poczuła ból na policzku, a gdy spojrzała w górę widziała wściekłą twarzy Seiatro.
-Nic o niej nie wiesz!- był zdenerwowany, pierwszy raz widziała żeby na jego twarzy pojawiło się aż tyle emocji. Chciała cos powiedzieć, lecz nie potrafiła wydusić już ani słowa. Bała się , trzęsła. Chciała poczuć ciepłe ramiona Natsu.


Jej zapach był coraz bliżej, bardzo dobrze wyczuwał go. Happy które leciał przed nim, też był bardzo skupiony. Byli już prawie u celu.
-Drewniane Tworzenie: Ściana!-usłyszeli krzyk, po czym przed nimi pojawiła się drewniana ściana, zatrzymująca ich.
-Z drogi- krzyknął Natsu rozwalając ją swoimi płomieniami.
-Zostawcie to Juvi- dziewczyna wyszła przed wszystkich i zaczęła się rozglądać. Spojrzeli na nią, po czym przytaknęli i zostawili ją samą z nieznanym przeciwnikiem i ruszyli dalej. Tak bardzo chciał walczyć, ale wiedział ze musi iść na przód by ją uratować.
-No no no, nie wiedziałem że będę miał przyjemność z taką ślicznotką- usłyszała za sobą i natychmiast się odwróciła. Na jednym z kamieni siedział młody jasnowłosy mężczyzna z kolanem założonym na kolano. Uśmiechał się do dziewczyny i był strasznie spokojny.
-Juvia nie przegra!- odezwała się i przyjęła postawę do ataku.
-Juvia, piękne imię, więc może i ja się przedstawię- zeskoczył z kamienia i delikatnie się ukłonił, jednak nie spuszczał z niej wzroku- jestem Ryu- wyprostował się i znów zaczął się jej przyglądać. Wodna dziewczyna, nagle odskoczyła i wylądowała na wyższym kamieniu. Spojrzała na miejsce gdzie przed chwilą stała. Do ziemi z powrotem wrastał korzeń.
-No no, widzę że damy radę się zabawić- teraz na twarzy Ryu powiało się zadowolenie. Oblizał wargi i uśmiechnął się pokazując swoje białe żeby. Czekała ich kolejna trudna walka.








2 komentarze:

  1. Brawo Gray~! Jestem z ciebie taka dumna! I przypomniałeś sobie kim jest Lucy... Jak miło... I zapowiada się nowa walka... A po drugie ten Seiatro, najpierw jej opowiada historię o tym jaka ona dobra itp. a jak Lucyna mówi prawdę to się wkurza i policzkuje... Typowy przykład baby *kręci karcąco głową*
    No dobra czekam na nexta i życzę duzio weny~!
    ~Natuśka-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra nie chcę być natarczywa czy coś, ale nie było cię już prawie miesiąc >.< Jestem ciekawa dalszej akcji i po prostu nie mogę się doczekać, kiedy znów napiszesz ^^ Mam nadzieję, że wena cię nie opuściła i jedyne co cię trzyma przed nie napisaniem notki, to albo brak czasu albo jakiś szlaban czy brak netu...
      Grimmjow: Mam nadzieję, że wkrótce napiszesz, bo ona wchodzi chyba codziennie na bloga i sprawdza, czy notka jest.
      Niestety T^T
      No dobra mam nadzieję, że niedługo napiszesz ;D
      ~Natuśka-chan & Grimmjow

      Usuń