wtorek, 9 kwietnia 2013

jednopartówka: To nie była przyjaźń Erza x Jellal

Erza x Jellal: To nie była przyjaźń


Państwo Fiore, miasto Magnolia jedno z najbogatszych miast i jednych z najpiękniejszych. Ludzie zjeżdżają się tu by poznać historię miasta o dzielnych wojownikach walczących ze smokami, a także by zobaczyć niesamowite zabytki. Południowa Magnolia, jedno z bardziej znanych liceum w mieście. Liceum wróżki,  najgorsze liceum w całym mieście. Uczniowie często wdawali się w bójki, a sam dyrektor często musiał się stawiać na naradach szkół by tłumaczyć się ze swoich uczniów.  
Ranek, piękny słoneczny dzień, kiedy to uczniowie zbierali się do wyjścia by nie spóźnić się do szkoły. Pewna czerwono włosa dziewczyna stała już przed wejściem do szkoły. Wyprostowana i z kamiennym wyrazem twarzy patrzyła przed siebie. Opaska na jej ramieniu świadczyła o tym że jest przewodniczącą, a także szefem komitetu dyscyplinarnego. Uczniowie którzy przechodzili obok niej starali się nie wydawać żadnego dźwięku, a także starali się wyglądać nienagannie. Każdy obawiał się tej dziewczyny i wiedział że jeśli jej podpadnie to będzie z nim koniec.
-Twój gniew straszy ludzi- usłyszała za sobą dobrze znany jej głos, a serce od razu zabiło jej szybciej. Bardzo dobrze wiedziała do kogo on należy, a mimo to odwróciła się szybko .
-Jellal, mówiłam żebyś wkładał swoją marynarkę, i co to za nagannie związany krawat!- krzyknęła od razu poprawiając mu krawat. Ten tylko się uśmiechnął po czym delikatnie przejechał dłonią po jej włosach.
-Jesteś  kochana Erzo- powiedział po czym szybko ją wyminął z uśmiechem na twarzy. Pomachał jej po czym zniknął za wejściem do szkoły. Patrzyła jeszcze przez chwilę tam gdzie on zniknął i wróciła do swoich obowiązków. Za piętnaście minut zaczną się lekcje , a ona jeszcze nie widziała najbardziej spóźnialskich.  Już w oddali zaczynała widzieć szybko zbliżającą się dziewczynę o blond włosach a za nią gnającego różowowłosego chłopaka.
-Natsu! Lucy! Znów spóźnienie!- krzyknęła zatrzymując ich przed brama i zakładając ręce na piersi. Widziała jak na ich twarzy pojawia się zdenerwowanie i skrucha.
-Gomen Erza-san- odezwała się blond dziewczyna delikatnie kłaniając. Ostatnio zdarzało im się coraz częściej spóźniać.
-Lucy zawsze byłaś worową uczennicą, nie powinnaś tyle czasu spędzać z tym idiotą- odparła Scarlet wzdychając.
-Ej ja tu jestem- zbulwersował się chłopak, ale widząc wzrok dziewczyn od razu się uciszył.
-Obiecuję że więcej się to nie powtórzy- Lucy klasnęła w dłonie i przymknęła jedno oko, prosząc żeby ich przepuściła. Erza znów tylko westchnęła po czym z lekkim uśmiechem puściła ich. Teraz sama mogła się także udać na lekcje.


Siedział już od jakiegoś czasu na nudnej lekcji Japońskiego, nudziło mu się i ciągle coś rysował po zeszycie. Po chwili zwrócił swój wzrok na korytarz, gdzie przez szybę zobaczył czerwono włosa dziewczynę. Uśmiechnął się pod nosem widząc jej dumną postawę. Zawsze taka była, nigdy nie pokazywała swoich słabości, ale dzięki temu on tez tu jest, dzięki niej wie że nie jest sam.  Podparł brodę na dłoni i delikatnie przymknął oczy. Wspomnienia z dzieciństwa wrócili. Pamiętał jak się wprowadziła. Był szczęśliwy ze będzie miał nowych sąsiadów, ale zawiódł się trochę gdy okazało się jego nowym sąsiadem była dziewczyna. Nawet nie próbował się z nią wtedy zakolegować. Jego mama bardzo zaś zakolegowała się z jej matką i była częstym goście w jego domu. Zawsze siedziała cicho i grzecznie.
-Zawsze jesteś taka małomówna?-zapytał pewnego razu gdy siedzieli u niego w pokoju, bo ich mamy siedziały w salonie i plotkowały. Spojrzała na niego niepewnie.
-Gomen- powiedziała cicho, co go zdenerwowało. Zawsze taka grzeczna.
-Trzymaj- podał jej pada i wytłumaczył o co chodzi w grze. Wtedy pierwszy raz się z nią śmiał i pierwszy raz czuł się tak dobrze w czyimś towarzystwie. Grali tak długo że dziewczyna uśpiła się wtedy u niego, a gdy rano się obudził to aż śmiać u się chciało gdy widział jej fryzurę. Mimo to nie spędzali ze sobą zbyt dużo czasu, tylko czasami gdy ich mamy się spotykały, ale czuł się wtedy w jej towarzystwie bardzo dobrze. Pewnego dnia gdy wracał ze szkoły z kolegami widział ją, siedziała nad brzegiem rzeczki. Chciał jej pomachać z uśmiechem, ale nie zrobił tego. Przestraszył się. Siedziała skulona w podartej sukience i z głową schowaną w kolanach. Ludzie przechodzili obok niej ale nikt się nie zatrzymał by sprawdzić czy tej małej dziewczynce nic nie jest. Jej króciutkie włosy powiewały na wietrze. Były dłuższe, wyglądały jakby je ktoś  poszarpał nożem. Szybko podbiegł do niej .
-Erza!- krzyknął do niej. Nie podniosła się, słyszał jej cichy szloch. Był przerażony nie wiedział co się dzieję. Po chwili dopiero zauważył krew  na jej sukience, nie wiedział co jest.
-Erza-powiedział błagalnym tonem. Przerażało go to. Delikatnie podniosła głowę , a on doznał szoku. Jej twarz była w siniakach, a najgorsze było to że jej prawe oko krwawiło i to strasznie. Nie zważając na to że miła wtedy tylko osiem lat i nie należał do najsilniejszych to  wziął ją na ręce i ruszył przed siebie. Ludzie patrzyli na nich, ale nikt nie podszedł by pomoc, jakby byli jakąś zarazą. Zaniósł ją do szpitala gdzie zadzwonili do ich rodziców. Erze wzięto szybko na salę, a on został w poczekalni z pielęgniarką. Przerażało go to, a jeszcze bardziej to że miał na bluzie jej krew. Czekał długo. Ich matki bardzo szybko się zjawiły a zaraz potem ojcowie. Okazało się że chciała pomoc jakiemuś dzieciakowi zastraszanemu przez starsze dziewczyny i jej się oberwało. Ale on nawet nie mógł sobie tego wyobrazić jak ktoś może być takim potworem żeby zrobić coś takiego. Po tym codziennie odprowadzał ją do szkoły i tarze przychodził po nią, bardzo się z nią zżył i podziwiał ją że mimo to potrafiła dalej się tak pięknie uśmiechać. Gorzej widziała na prawe oko ale nie przeszkadzało jej to wcale. Minął rok, i myśleli że ich życie już zawsze będzie wyglądać tak dobrze. Ale on się przeliczył. Jego matka zdradzała ojca, doszło do wielkiej kłótni, nie chciała ich już znać. Wyprowadziła się mówiąc mu że już że więcej się nie zobaczą. Znalazła nową rodzinę. Nie chciał nikogo widzieć, nie chodził do szkoły, i wtedy zjawiła się ona. Weszła do jego pokoju przez okno, ich pokoje były obok siebie więc to nie było trudne. Była bardzo przejęta.
-Jellal nie poddawaj się!- krzyknęła łapiąc mnie za ręce. Był zdziwiony, ale nie przerwał jej.
-Erza- powiedziałem tylko cicho.
-Ja zawszę będę przy tobie nigdy cię nie zostawię, więc proszę wróć do mnie- jej głos był niemal błagalny, ale chciało mi się jednocześnie płakać i śmiać.
-Obiecujesz?- w jego oczach pojawiły się delikatnie łzy
-HAI- krzyknęła a on zaczął się śmiać a z oczu poleciały łzy. Od wtedy zawsze była przy nim, w tych złych i dobrych chwilach, zawsze go pocieszała po rozstaniu z dziewczynami czy tez po kłótniach z kumplami. Codziennie wieczorami mieli zebrania w jego pokoju, gdzie wchodziła przez okno. Zawsze grali w gry razem . Była dla nie bardzo ważna.
-Panie Fernandes czy nie za wygodnie panu?- usłyszał nad sobą dość mosiężny głos, otworzył oczy i spojrzał w górę mrugając. Przeklął na siebie w myślach i uśmiechnął się niewinnie.
-Gomen?- powiedział , ale nauczyciel wygonił go z klasy i kazał mu wyjść. Ten tylko westchnął po cym wstał i ruszył ku drzwiom by wyjść z klasy.

Wyszła właśnie z pokoju nauczycielskiego i zauważyła niebieskowłosego chłopaka siedzącego na korytarzu. Westchnęła pewnie znów wyrzucili go za spanie na lekcji. Uśmiechnęła się i powoli ruszyła w jego sronę ale po chwili zatrzymała się a na jej twarzy pojawił się smutek. Do chłopaka podeszła jakaś śliczna dziewczyna z pierwszej klasy. Na pierwszy rzut oka widać było że jej się podobał bo przysiwiałą się do niego, ae tak robiło większość dziewczyn, w końcu Jellal był bardzo popularny w szkole.
-Wagary?-zapytała ostro patrząc uważnie na dziewczynę, która widocznie przestraszyła się widoku Erzy.
-O witaj- odparł wyluzowany chłopak i wstał z ziemi otrzepując spodnie i wsadzając rece do kieszeni.
-Wracaj do klasy- powiedziała do dziewczyny, a ta od razu kiwnęła głową i ruszyła w stronę klas pierwszych.
-Nie musisz ich tak straszyć- powiedział chłopak śmiejąc się przy tym delikatnie.
-a ty nie powinieneś być dla nich zbyt miły- odparła szybko zakładając rece na piersiach.
-Jesteś zbyt surowa Erzo- odparł uśmiechając się do niej.
-A ty zbyt łagodny,a  potem to ja słucham dlaczego wam ni wyszło- chłopak od razu przestał się uśmiechać.
-Jesteś niemiła- powiedział pokazując jej język.
-Zacznij uważać na lekcjach  uśmiechając się do niego delikatnie i odchodząc od niego poklepała go delikatnie po ramieniu i ruszyła w stronę swojej klasy. Była dziwa dzisiejszego dnia. Wiedział kiedy było coś nie tak i dzisiaj właśnie coś się działo. Była jakby zamyślona  nie czepiała się zbytnio jego zaczepkom. Wzruszył tylko ramionami po czy wrócił do klasy, gdyż zadzwonił dzwonek obwieszczający przerwę.

Szła zamyślona, obiecała mu że nigdy go nie opuści, ale przecież zbliżał się koniec roku. Byli już uczniami trzeciej klasy i musieli wybrać co chcą robić w przyszłości  Wybrała już uniwersytet na który pójdzie, ale wiedziała także że on ma inne zainteresowanie niż ona. Ona zapewne wyprowadzi się do akademika i przestaną się widywać.  Zatrzymała sie na chwilę po czym obejrzała sie za siebie, jej oczy były smutne, a w sercu czuła ból. Nie potrafiła mu wyznać tego co skrywała w sercu od zawsze. Uśmiechnęła sie delikatnie i ruszyła dalej. Gdy tylko znalazła się  w klasie, ukłoniła się lekko przepraszając za spóźnienie  Usiadła na swoim miejscu i zaczęła przykładać sie do nauki.
Lekcje dzisiejszego dnia minęły jej w miarę szybko, właśnie odkładała ostatnie papiery do pokoju nauczycielskiego i ruszyła do sali po swoją torbę. Zabrała ją i udała się do szatni gdzie przebrała buty.
-Długo ci to zajęło  usłyszała i drgnęła  Zobaczyła go uśmiechniętego od ucha do ucha. Jego mundurek był naganny, koszula wychodziła gdzie nie gdzie ze spodni, a krawat był przewiązany na ramieniu. 
-Myślałam że już nie trenujesz- powiedziała ruszając dalej. Chłopak do niej dołączył.
-Nie mogę tak łatwo pożegnać sie z koszykówką- uśmiechnął sie do niej szeroko a ta odwzajemniła uśmiech.
-Co Miliana? Słyszałam że zerwaliście- zerknęła na niego uważnie. Dziewczyny latały za nim jak szalone, ale ten zawsze pochodził z nimi z tydzień i zrywali gdzy nie układało im się ale dalej miał z nimi dobry kontakt lub po prostu je olewał, gdy nie były w jego guście. Chłopak westchnął i założył ręce za głowę.
-Powiedziała mi że nie czuje ze mną tego czegoś i przeprosiła- powiedział jakby od niechcenia, a Erza cicho zaśmiała się. Był taki przewidywalny, jedyne co kochał to koszykówka.
-Powinieneś sie czasem postarać zatrzymać kogoś obok siebie- powiedziała cicho, a ten spojrzał na nią zdziwiony.
-Przecież mam ciebie- zarumieniła się lekko na to stwierdzenie, ale wiedziała że była dla niego bardziej jak siostra niż dziewczyna. Dalszą drogę do domu spędzili śmiejąc się i gadając o rożnych głupotach. 
-Mała Erza? to ty?- usłyszała gdy dochodzili do swoich domów. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Starszy brat Jellala, Mistagun stał przed bramką do jego domu. Uśmiechał się do nich. Był starszy od nich o cztery lata i aktualnie studiował za granicą.
-Mist co tu robisz?- zapytała dziewczyna od razu podchodząc do niego i przytulając go delikatnie.
-Jak to co. Odwiedzam rodzinę, witaj mały- poczochrał włosy brata jak to miał w zwyczaju. Ten od razu się oburzył ale także się uśmiechnął.
-Witaj Aniki- powiedział cicho i momentalnie spojrzał kątem oka na Erzę.
-Musimy iść, mamy sie uczyć- powiedział po chwili Jellal i chwycił Erzę za rękę i chciał wyminąć brata, gdy poczuł szarpniecie. Jego brat także chwycił dziewczynę i uśmiechnął się przepraszająco.
-Wybacz młody, ale mam ważną sprawę , nie zajmie to długo- poprosił, a Jellal chodź z ociąganiem przytaknął tylko i ruszył w stronę domu. Widział jak jego brat i przyjaciółka ruszają za nim, ale nie zatrzymał sie . Wszedł do domu i ruszył w stronę kuchni, gdzie rzucił teczkę i podszedł do lodówki z której wyciągnął sok. Nalał sobie soku do szklani i upił łyka. Słyszał jak wchodzą do salonu i mimo iż nie chciał to coś go bardzo kusiło. Po cichu skierował sie w stronę wyjścia z kuchni i wszedł na korytarz , gdzie po cichu na paluszkach skierował sie w stronę salonu. Zatrzymał sie przed samym wejściem i oparty o ścianę zaczął się przysłuchiwać ich rozmowie
-Erza, masz jeszcze tydzień, jesłi nie to przepadnie- usłyszał głos starszego brata. Zdziwił sietrochę jego poważnym tonem, ale przysłuchiwał sie dalej.
-Wiem, ale wiesz jakie są moje uczucia, nie potrafię sie zdecydować- odparła Erza, a on poczuł jakby ukłucie w serci. Uczucia, jakie znowu uczucia? Czyżby czuła coś do jego brata?
-Jesli tylko powiesz tak, to będziesz mieszkać u mnie , a jeśłi nie będziesz chciała to znajdziemy ci coś, ale wiesz że ci pomogę- powiedział pośpiesznie Mistagun.
-Jednak są to studia za granicą nie wiem czy dam radę- po tych słowach Jellal wypuścił szklankę z ręki, a jego wzrok ciągle był wbity w ścianę na przeciwko niego. Nie potrafił przyjąć do siebie ostatnich słów Erzy.
-Jellal- usłyszał jej cichy głos , i zmartwione spojrzenie. Zerknął na nią, po czym na brata i bez słowa ominął szkło na podłodze i ruszył schodami do swojego pokoju.
-Jellal!- usłyszał jeszcze krzyk swojego brata, ale nie zareagował. Nie chciał ich teraz widzieć. Nie rozumiał do końca swojego gniewu. Może dlatego ze mu nie powiedziała ze chce studiować za granicą, a mozę to dlatego że chciała mieszkać z jego bratem i coś czuła do niego. Zatrzasnął za sobą drzwi do pokoju i usiadł na łóżku chowając głowę w dłoniach. Nie wiedział o czym myśleć. Usłyszał ciche pukanie.
-Odejdź- krzyknął nawet nie podnosząc głowy, jednak ktoś nie był na tyle uprzejmy by go posłuchać.
-Jellal- jej aksamitny głos dotarł do jego uszu. Mimowolnie uniósł głowę do góry i spojrzał na jej twarz pełną skruchy.
-Wyjeżdżasz- tylko tyle zdołał powiedzieć.
-Jeszcze nie wiem- odparła zamykając za sobą drzwi.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś, chciałaś tak po prostu zniknąć jak ona?! - wstał i zaczął chodzić w kółko.
-Chciałam ci powiedzieć gdy sie zdecyduje- odparła dotykając jego ramienia, lecz ten szybko oddalił sie od niej.
-Chcesz tam jechać, wiedziałaś ze będziesz tam studiować, w końcu zawsze byłaś wpatrzona w mojego brata- mówił patrząc na nią, uważnie- kochasz go i chcesz być blisko niego.
-Nie prawda!- niemal krzyknęła kładąc dłoń na piersi.
-Nie kłam!- także uniósł głos , patrzył na nią ze złością , ale dlaczego.
-TO nie tak Jellal- chciała jakoś uspokoić sytuację
-Nie chce zostać sam- powiedział cicho zaciskając pieści. 
-Nie zostawię cię s...- nie dokończyła.
-Też tak mówiła, a mimo wszystko mnie zostawiła, złamała obietnicę , ty też j....- nie skończy gdyż poczuł ból na policzku. Pierwszy raz Erza podniosła na niego rękę. Mimo iż widział jak prała nie jedną osobą, to jego nigdy nie ważyła sie uderzyć. Patrzył na nią ze zdziwieniem. W jej oczach widać było łzy.
-Nie potrafię sie zdecydować czy jechać czy nie bo Cię kocham idioto zgoda? Zastanawiam sie czy sobie poradzisz przez cztery lata beze mnie, czy czasami nie zakochasz sie naprawę, boje się jechać bo nie chce cie stracić- powiedziała a z jej oczu na dobre poleciały łzy.
-Erza- powiedział cicho nie mogąc uwierzyć w to co własnie usłyszał.
-Ale twój problemy polega na tym że nie potrafisz mi uwierzyć, nie potrafisz spojrzeć na mnie inaczej niż na małą siostrzyczkę, nie chcę dłużej cierpieć patrząc jak chodzisz z innymi dziewczynami, dlatego chciałam studiować za granicą, więc proszę nie każ mi dłużej cierpieć- po tych  słowach po prostu odwróciła sie i wyszła z jego pokoju zostawiając go samego w oszołomieniu. Nie wiedział co ma myśleć  Co robić  Upadł na ziemie i dotknął ręką policzka.
-Erza- powiedział jej imię głośniej. Przed jego oczyma pojawiły sie obrazy, jej uśmiech  jej śmieszne miny. to jak go pocieszała. Spojrzał na drzwi.
-Młody postaraj sie- usłyszał głos brata, który własnie stanął w drzwiach zakładając ręce na piersi. Ten tylko przełknął głośniej ślinę i szybko zerwał sie na nogi i wybiegł z domu. Jej dom był tuż obok, była sama więc nawet nie pukał tylko wszedł szybko. Od razu zaczął isć w stronę jej pokoju.
-Erza- powiedział wchodząc do jej pokoju. Serce mu sie załamało gdy ją zobaczył, siedziała na łóżku z głową spuszczoną w dół i przecierała rękoma policzki i oczy z łez. Nie zwróciła na niego nawet większej uwagi.
-Gomen- podszedł i chwycił jej twarz w dłonie i uśmiechnął sie delikatnie. Widział na jej twarzy niezrozumienie  Przybliżył się delikatnie i scałował jej policzek.
-Jellal?-zapytała nieśmiało i po chwili poczuła jego ciepłe wargi na swoich. Delikatnie muskał jej usta co było naprawdę przyjemne.
-Pamiętasz jak skradłaś mi mój pierwszy pocałunek?-Zaśmiał sie siadając koło niej i otulając ją ramieniem. Usłyszał jej cichu śmiech.
-Mieliśmy wtedy po 10 lat i chciałeś odpędzić dziewczyny od siebie- westchnęła i przetarła łzy z oczu.
-Tak, od tamtego czasu nie patrze na ciebie jak na siostrzyczkę Erzo- powiedział, a ta szybko oderwała sie od niego i spojrzała na niego uważnie.
-Jak to?
-Kocham cię Erzo, tak bardzo że próbowałem ukrywać to umawiając sie z innymi, miałem wrażenie że ty zawsze kochałaś mojego brata i że jestem dla ciebie tylko osobą której obiecałaś że nie zostawisz,- dotknął delikatnie dłonią jej policzka i znów zanurzył sie  w jej delikatnie uchylonych ustach.
-Gomen- powiedziała przejeżdżając po jego policzku który wcześniej uderzyła.
-Należało mi się - uśmiechnął sie po czym powrócił do całowania dziewczyny. Jego pocałunki były coraz bardziej zachłanne, a po chwili upadli na łózko tak że chłopak leżał na niej całując jej policzki zjeżdżając niżej. Jej oddech od razu stał sie przyśpieszony, a chłopak przez materiał zaczął błądzić ręką po piersiach dziewczyny.
-Baka- powiedziała szybko podnosząc sie i uderzając go delikatnie.
-Za co?- zapytał masując się po głowię
-Nie możemy- powiedziała szybko a na jej twarzy pojawił sie rumieniec.
-Przecież sie kochamy to co nas powstrzymuje- znów chciał ja pocałować , ale dziewczyna szybko wstała i pokazując mu język uśmiechnęła sie
-Mamy jeszcze dużo czasu- po tych słowach roześmiała sie a zaraz za nią chłopak. Miała racje , nawet jeśli pozwoli jej wyjechać za granice na studia to nigdy nie pozwoli jej by cierpiała  Zawsze będzie ją kochał i czekał na nią by potem móc spędzić z nią resztę swojego życia. 


---------------------------------
Badum-bass i jest One shot krótki i nudny ale coś jest. Miałam napisać hentai'a ale stwierdziłam że jakoś nie jestem do tego stworzona i nie napisałam. Mam nadzieje że chociaż troszkę wam sie spodoba buziaki;*






6 komentarzy:

  1. Bardzofajne, ale ją czekam na zamówienie z 3 kwietnia:-P

    OdpowiedzUsuń
  2. :O Czyżbym polubiłą Jerzę? Nie że nie lubiłam no ale po prostu wole NaLu c; <3 Jerza tez nie jest taka zla, jest teraz na drugim miejscu zaraz po NaLu u mnie ;o kto byl wczesniej na drugim...
    Kuwa ;o
    Świetny oneshocik c; Pozdrawiam i życzę weny c;

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej !
    Dopiero co znalazłam twojego bloga i przeczytałam one shota ;3 Który mi się spodobał . Troche mało opisujesz i dużo dialogów jest , ale każdy przecież ma własny styl pisania i nic mi do tego :)) Pozytywnie bardzo zaskoczyło mnie ze Mistagun jest bratem niebiesko -włosego :3 The best to było ten one shot :33

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszytsko pięknie, ładnie, tylko jak widzę te powtórzenia i błedy to mnie krew zalewa. Najpierw powinnaś wszystko poprawić a potem zamieszczać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Według mnie to było świetne <3 nie było wcale tak dużo błędów ;) Jeden z lepszych one shotów, które czytałam jeśli nie najlepszy o jellalu i erzie <3 <3 <3 to dobrze, że nie zrobiłaś z tego hentaia xD Dzięki temu jest taki słodki ;> Pisz więcej takich one shotów ^^ a może zdecydujesz się na jakieś dłuższe opowiadanie ??? Masz talent nie ważne co piszesz po prostu to rób ;****

    OdpowiedzUsuń