Trzech smoczych zabójców biegło ile sił w nogach, każdy z
nich bardzo dobrze wyczuwał obecność blond włosej dziewczyny, mimo iż dwójka z
nich nie pamiętała jej, to chcieli pomóc widząc zapał Natsu. NA ich twarzach
było wymalowane skupienie, a każdy exceedo leciał tuż obok swojego smoczego
zabójcy.
-Lucy- szepnął Natsu, chciał już być przy niej, chciał ją
w końcu zobaczyć, wiedzieć że jest bezpieczna. Nawet nie wyobrażał sobie jakie
mieszane uczucia miała co do tego wszystkiego Carla, który mimo iż wyglądał na
bardzo skupioną, w środku aż coś ją rozrywało. Chciała zatrzymać Wendy i
zawrócić, pamiętała bardzo dobre swoją wizję i wiedziała że to wszystko może
się naprawdę wydarzyć.
-Wszystko gotowe- usłyszała znany jej głos i podniosła
głowę. Na jej twarzy wymalowane było zmęczenie, a sama opadała coraz bardziej z
sił.
-Zeref- szepnęła cicho w końcu dostrzegając go. Widziała
na jego twarzy zdenerwowanie, jakby się czegoś obawiał. Kaszlnęła zwracając na
siebie ich uwagę, z jej ust polecało trochę krwi, czym się przeraziła, po cym
uśmiechnęła drętwo. No tak, nie ma dla niej ratunku, przecież ludzie Zerefa są
zbyt potężni, są silni, wierzyła w swoich przyjaciół, ale wtedy na polanie, nie
potrafili jednej osoby w trojkę pokonać, a Aki nawet nie ruszył do akcji.
-Ruszajcie- powiedział czarnowłosy zbliżając się do
blondynki. Aki i Seitaro tylko kiwnęli głowami i zaczęli zbliżać się ku wyjściu
z jaskini. Miała złe przeczucia.
Nawet nie
spodziewała się że jej przeciwniczka, może być aż taka silna. Nieważne jaka
zbroję przybierała, przeciwniczka potrafiła ją skopiować , a co gorsza jej
ataki praktycznie nic nie dawały. Ciężko dysząc klękała na jednym kolanie
dokładnie przyglądając się przeciwniczce, która uśmiechała się w jej stronę
oblizując wargi.
-Mówiłam kochaniutka że nie masz szans- zaśmiała się.
-Nie powinnaś być zbyt pewna siebie bo może cię to
zgubić.- powiedziała spokojnie Erza próbując szybko wymyślić jakiś plan
działania. Nie była pewna co teraz może zrobić, ale wiedziała jedno. Musiała
kupić sporo czasu Natsu by ta kobieta nie zaczęła ich gonić.
-Zbroja Lotu –
na ciele Erzy pojawił się strój przypominający geparda z uszami. W prawej dłoni
zaś dzierżyła długi cienki miecz.
-Widzę że lubisz cosplay- zaśmiała się kobieta i także
pojawiła się w zbroi kota. Erza natychmiast ją zaatakowała, lecz przeciwniczka
zrobiła unik, a na jej twarzy pojawiło się delikatne zdziwienie.
-Tak przypuszczałam- powiedziała Erza uśmiechając się i
patrząc na przeciwniczkę.
-Przecież nie zadałaś mi ciosu.
-Ale poznałam twój słaby punkt
-Co? Nie możliwe- krzyknęła kobieta, pewna siebie, ale w
jej głosie można było wyczuć nutkę strachu.
-Potrafisz skopiować moje zbroje bo dużo o nich wiesz i o
ich atakach. Niestety strój Lotu nie był używany przeze mnie zbyt często więc
możesz wiedzieć jak wygląda, ale nie wiesz jakie posiada moce. Dlatego teraz
poddaj się albo zginiesz- wyciągnęła miecz
w stronę przeciwnika, a na jej
twarzy malowała się pewność siebie.
-Hah, że niby z tą zbroją chcesz mnie pokonać? Chyba
sobie żartujesz- odezwała się sarkastycznie dziewczyna .
-Zbroja Purgatora-
Zbroja zrobiła się czarna, a zamiast miecza, w prawej ręce czerwonowłosej
pojawiła się maczuga nabijana kolcami.
-Co to jest? Czemu nic o niej nie wiem? Skąd masz tę
zbroję?- kobieta widocznie przestraszyła się tego widoku, bo wpadła w szał.
Ciągle miała na sobie zbroję Lotu , próbowała zamienić się , by mieć tę samą
zbroję co przeciwniczka, ale nic się nie działo.
-Dlaczego nie mam żadnego zapisu o tej zbroi?- znów
krzyknęła. Scarlet przymknęła oczy, a gdy je otworzyła widoczny był w nich
gniew.
-Nikt jej nigdy nie widział, a kto ujrzał ten umarł- po
tych słowach ruszyła w stronę przeciwniczki. Była teraz szybsza niż wcześniej i
nim przeciwniczka się obejrzała Erza była tuż za nią i zaatakowała ją maczugą odtrącając
ją na ścianę, w którą uderzyła z wielkim impotentem. Kobiet osunęła się po
ścianie, ale po chwili oparła się o nią a z jej wargi pociekła krew.
-Kim ty jesteś?- zapytała kaszląc. Nie spodziewała się że
jeden atak może aż tak ją powalić.
-Osobą, która nie pozwoli by ktoś krzywdził jej rodzinę-
odparła po czym ruszyła w stronę kobiety , ale gdy ta zamknęła oczy i czekala
na ostateczny cios, uderzyła ja ręką powodując że ta straciła przytomność.
Zbroja Erzy zniknęła a ta opadła na kolana ciężko dysząc.
-Widocznie miałam zbyt mało magicznej mocy by wygrać-
powiedziała do siebie patrząc na swoje ręce. Spojrzała po chwili w stronę gdzie
wcześniej zniknęli jej przyjaciele i się uśmiechnęła.
-Natsu, uratuj Lucy- po tych słowach usiadła by złapać
powietrze. Była wykończona, ale wygrała. Teraz wszystko do niej wracało,
pamiętała te wszystkie misje razem, to jak wpadali do niej do domu, pamiętała
Lucy.
Ból jest najgorszą rzeczą jaka może się nam przydarzyć.
Posiada on wiele postaci , ale zawsze przynosi ten sam efekt nieszczęścia. Ból
bycia samemu, ból utraty kogoś, ból psychiczny czy fizyczny. Sama nie wiedziała
już który ból odczuwa w tym momencie najbardziej. Łzy napływały jej do oczu,
ale nie dała im upustu, po prostu patrzyła z niedowierzeniem na swoich
przyjaciół. Stali na drugim końcu jaskini, zdyszani, ocierając pot z czoła i
patrzyli w jej stronę. Widziała bardzo dobrze gniew Natsu wymalowany na jego
twarzy. Mała Wendy uśmiechała się radośnie widzą Lucy, a Gajeel jak zwykle stał
z lekkim uśmiechem.
-LUCY!- krzyknął nagle mały niebieski kotek ze łzami w
oczach i wzbił się w powietrze by dolecieć do przyjaciółki. Niestety gdy tylko
znalazł się bliżej dziewczyny, od razu został przez kogoś odepchnięty z wielką
siłą.
-Happy!- głos Natsu rozległ się echem po jaskini, i
chłopak natychmiast złapał odtrąconego kotka. Nic mu się nie stało, ale w jego
oczach ciągle było widać łzy.
-Natsu- zachlipał cicho.
-Nie martw się uratujemy ją- powiedział i uśmiechnął się
delikatnie, po czym odstawił kotka na ziemię i znów spojrzał gniewnie na osoby
stojące przed nim.
-Nie sądziłem że zajdziecie ta daleko- szepnął Zeref
nawet nie ruszając się z miejsca. Jego mina dalej był niewzruszona i zdawał się
nie przejmować tym ze trzech smoczych zabójców ma zamiar uratować swoją
przyjaciółkę. Był bardzo pewny siebie.
-Widzę że czeka nas trochę zabawy, nawet nie musieliśmy
ich szukać- krzyknął Aki patrząc na podekscytowanym wzrokiem na trójkę magów.
-Możecie się zabawić Seitarou, Aki- powiedział Zeref, po
czym odwrócił się z powrotem w stronę dziewczyny i klęknął koło niej. Patrzyła
na niego ledwo przytomnym wzrokiem, z jej ust leciała stróżka krwi.
-Dlaczego to robisz? Myślałam że nie chcesz już panować
nad światem?- szepnęła cicho, chociaż zdawała sobie sprawę że jej przyjaciele
mogą ją słyszeć.
-Nie robię tego dla władzy- odpowiedział i dotknął jej
twarzy.
-NIE DOTYKAJ JEJ!- usłyszeli krzyk salamandra, który od
razu zaczął zmierzać w ich kierunku, lecz został powstrzymany przez
niebieskowłosego.
-Tu ja jestem twoim przeciwnikiem- odparł i odepchnął z powrotem
różowowłosego.
-Nie fear, bierzesz dla siebie tych silniejszych , a mnie
zostawiasz jakiegoś metala i mała dziewczynkę- krzyknął oburzony białowłosy zaglądając
ręce na piersiach.
-Miecz żelaznego
smoka- usłyszeli a w stronę Akiego poleciał długi miecz i chłopak w
ostatniej chwili zrobił unik. Chłopak zdziwił się trochę, a na twarzy Gajeela
była wymalowana złość.
-Cofam swoje słowa, tu też może być zabawnie- odezwał się
z nów białowłosy i po chwili zniknął i pojawił się koło Redfoxa i uderzył go
noga, ten jednak zablokował uderzenie dłońmi przez co atak odepchnął go tylko
na kilka centymetrów.
-No więc zacznijmy zabawę- odezwał się Seitarou i także
ruszył w stronę salamandra.
No więc wybaczcie że tak długo nić nie było, no i że tak krótko, ale cieżko się pisze cokolwiek z zatkanym nosem , gorączką i jak cię ciągle kaszle. Tak wakacje się zbliżaja a mnie po prostu choroba kładzie do łóżka, mam nadzieję ze chociaż troche wam sie podoba i że na następną notkę nie będziecie musieli czekać tak długo.
Tym razem brawa dla Erzy~! Ja wiedziała, ja od początku wiedziałam, że wygrasz~!
OdpowiedzUsuńGrimmjow: Ta jasne =.=
Ignoruje cię!
I Natsu wbija! I teraz będą walki!!!
Tylko tak się zastanawiam, czy uda im się pokonać Zerefa?
Grimmjow: Mi by się udało go pokonać...
*W tej chwili na scenę wchodzi Zeref*
Grimmjow: *Nieco zdenerwowany* On coś mi mówiła, że udało by się jej ciebie pokonać...
Ej! To on!
*Schodzi ze sceny i jak każdy inny emo nigdy się nie pojawia*
To było dziwne...
No dobra duuuuzio weny i duuuzio zdrowia~! Mam nadzieję, że szybko wrócisz formy!
~Natuśka-chan & Grimmjow