poniedziałek, 25 lutego 2013

Jednopartówka: Początek miłośći GaLevy

A więc miałam trochę czasu i naskrobałam coś. Specialne zamówienie od Sunny na paring GaLevy. Nie jest to coś świetnego. Jest krótkię starsznie i nudnę, ale mam nadzieję że chociaz troszkę się wam spodoba. W ogołe nie miałm zbyt wielkiego pomysłu na ta partówkę.

GaLevy: Początek miłości



Zastanawiałam się ile już tak leże, czy to wszystko na co było mnie stać. Czy to koniec mojego życia, mojej młodości? Przecież tak wiele było jeszcze przede mną. Miała jeszcze tyle do zrobienia. Miałam się zakochać, założyć rodzinę i żyć razem z gildią już zawsze. Patrzyłam jak to coś zbliża się do mnie. Spojrzałam przerażonymi oczyma na członków drużyna Shadow Gear. Leżeli nieprzytomni , to coś uśmiechnęło się obnażając swoje żółte kły. Zacisnęłam powieki modląc się w duchu. Dlaczego powiedziałam że sami sobie poradzimy? Dlaczego nie przyjęłam jego pomocy? Przecież mówił że ta misja może nie być łatwa, ale nie ja chciałam mu pokazać że nie jestem słaba. A teraz? Teraz mogłam go więcej nie zobaczyć. Zaczynałam już tęsknić za tym jego uśmieszkiem. Za jego zuchwałymi powiedzonkami , za ty że ciągle mi dokuczał że jestem taka malutka.
-Gajeel- pojedyncza łza słynęła po moim policzku. I wtedy nastąpił ten wielki huk. Momentalnie otworzyła oczy, a w moim sercu zapanował spokój. Stał tam między Natsu a Erzą.
-Levy-chan- krzyk Lucy był taką przyjemną melodią dla uszu. Dragneel wyglądał jakby popadł w szał gdy tylko nas zobaczył. Mimo wielu obrażeń na moich ustach pojawił się uśmiech a z oczu zaczęły płynąc łzy. Łzy szczęścia że oni tu są, są tu dla nas. Zabrali Jeta i Droya, ale ja była dalej, nie mogłam się ruszyć i widziałam jak oni ruszają w tempie natychmiastowym na tą bestię.


Widziałem ją tam zalaną łzami. Jej smutek a po chwili szczęście wymalowane na twarzy. Popadłem w furie. Widziałem jak salamander aż płonie z wściekłością o to że ta bestia zrobiła coś takiego naszym przyjaciołom.  Gdy tylko wyprowadzili Jeta i droya chcieli udać się po Levy by nic jej się nie stało, ale te stwór nie pozwalał na to. Więc musieliśmy walczyć narażając ją na niebezpieczeństwo. Nabrałem powietrza do płuc.
- Krzyk żelaznego smoka- krzyknąłem a z mojego gardła wyrwał się metal, uderzający w bestię. Warknęła rozjuszona.
-Pięść ognistego smoka- usłyszałem koło siebie i zobaczyłem jak salamander szybko rusza się z miejsca i atakuję bestię. Scarlet zmieniła zbroję na zbroję szermierza i ruszyła przed siebie . Lucy nie była gorsza, Wendy tak samo.
-Lodowy stwór, Lanca- i kolejny atak Graya . Uśmiechnąłem się widząc jak ten mały dzieciak uśmiecha się gdzieś tam mimo tylu obrażeń. Tak ta bestia zadarła z Fairy tail a tu nie zostawia się przyjaciół. Dowiedziałem się o tym na własnej skórze i nigdy przenigdy nie pozwolę by komuś z moich przyjaciół coś się stało. Mimo że tego nigdy nie okaże to martwię się o każdego. Uśmiechnąłem się i ruszyłem na przód . Ta bestia zrobiła największy błąd w swoim życiu, zadarła z Fairy tail.


Byłam taka szczęśliwa że moje łzy nie chciały przestać płynąc. Byli tu dla mnie, dla mojej drużyny, przyszli nas uratować.  Zacisnęła mocno powieki, by łzy przestały lecieć. Słyszałam ich krzyki, wiedziałam że ta bestia nie ma szans.
-Miecz żelaznego smoka- otworzyła szybko oczy i widziałam go przed sobą. Zadał ostateczny cios przecinając bestię, które wydała z siebie ostatni ryk i opadła bezwładnie na ziemię
-Mina- szepnęłam i zobaczyłam ich uśmiechy na twarzach. Ciepło ramion Lucy która mnie otulała była taka przyjemna. Zmartwione spojrzenie Gajeela i reszta. Kocham ich wszystkich.

Siedział już tak nade mną dobre poł godziny. Denerwowało mnie to, ale nic więcej nie mówiłam tylko siedziałam obrażona. Mistrz przesadzał, naprawdę nic mi nie było a każdy to wyolbrzymiał. To prawda wczoraj po tym wszystkim zemdlałam ale dziś naprawdę czułam się świetnie i nic mi nie było poza tymi małymi zadrapaniami. Nawet Jet i Droy zgodzili się że trzeba mnie pilnować żebym nie wychodziła z łóżka. Spoko rozumiem, ale dlaczego akurat on chciał mnie pilnować.
-Zjedz-powiedział dalej nalegać i podstawiając mi miskę z zupą pod twarz. Prychnęłam i odwróciłam głowę w druga stronę.
-Nie- rzekłam hardo. Nie chcę być niańczona, nie mam już pięciu lat.
-Jak zjesz to może urośniesz maluchu- przesadził. Nienawidziłam gdy nazywał mnie maluchem.
-Chcę się przespać- powiedziałam i otuliłam się kołdrą kładąc się. Byłam im wdzięczna za uratowanie nas, ale teraz chciałam pobyć sama. Słyszałam jak wstaje odkłada miskę na stolik obok i wychodzi, po chwili znów wrócił położył coś i odszedł. Usłyszałam lekkie zamykanie drwi po czym westchnęłam. W końcu mogłam udać się w krainę snu i zostawić wczorajszy dzień  za sobą.

To już tydzień a ja nie mogę spuścić z niej wzroku. Ciągle jej szukam, patrzę czy ciągle się jeszcze uśmiecha czy nic się nie dzieje. Gdy poszła na misję miałem ochotę iść za nią, ale wiedziałem że nie powinienem. I tak była już dość zdenerwowana gdy powiedziałem że nie powinna jeszcze nigdzie iść . Wiem że poszła na tą misję tylko dlatego że jej zabroniłem. Prychnąłem po nosem widząc ja siedzi pijąc kawę i rozmawiając z Lucy szczęśliwa jak zawsze. Byłem ostatnio rozdrażniony i szkoda mi było trochę Liliego ze wyładowywałem gniew na nim poprzez cięższe treningi.
-Ruszamy?-usłyszałem głos czarnego kotka i tylko kiwnąłem głową. Może misja mi dobrze zrobi.

Widziałam jak wychodzi, nie patrzył w tę stronę ale ja zawsze go obserwowała. Zawsze patrzyłam gdzie jest. Nie wiem dlaczego, może to przez to że uratował mnie wtedy przed Laxusem , że byliśmy razem w drużynie na wyspie Tenroo.  Jasne jak słońce było to że nie jest mi obojętny, ale wiedziałam także że on nie widzi we mnie kobiety. Jestem dla niego malutka dziewczynką którą trzeba chronić . Zachowuje się bardziej jak straszy brat. Mimo że chciałabym aby było inaczej, coś nie sądzę by kiedyś coś z tego wyszło.
-Wszystko ok Levy- Spojrzałam na Lucy którą wyglądała na trochę zmartwioną i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Tak- szepnęłam i popiłam łyk kawy. Było mnie więcej okej.
-Czy martwi cię Gajeel?- zakrztusiłam się kawa i spojrzałam z niedowierzeniem na przyjaciółkę Tak dobrze mnie znała.
-O co ci chodzi?- zapytałam niepewnie odkładając filiżankę na bok i patrząc na nic uważnie.
-Cały czas za nim podążasz wzrokiem, szukasz go. Levy czy cos się stało, czy zrobił ci coś jak się tobą zajmował?- była taka kochana, na jej twarzy było wymalowane zmartwienie moją osoba. Spuściłam wzrok na ręce po czym z westchnieniem spojrzałam znów na nią. Musiałam z kimś porozmawiać a wiedziałam że Lu-chan może mi pomoże. Nie ona na pewno coś wymyśli.
-Myśłisz że Gajeel mnie nie lubi?- to było pierwsze co przyszło mi na myśl by ją zapytać. Widziałam jej zdziwienie n twarzy a potem lekkie zmieszanie.
-Dlaczego tak uważasz? Znów zrobił cos niemiłego , powiedział ci coś co cię obraziło?- była lekko zła, bała się Gajeela ale wiedziałam że dla przyjaciół zrobiłby wszystko.
-To nie tak,- odparłam szybko. Znów spojrzała na mnie pytająco a potem uśmiechnęła się delikatnie,
-Ty go lubisz?- brzmiała teraz trochę jak Happy a ja czułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Przecież nie mogła akurat jej skłamać. Kiwnęłam delikatnie głowa.
-Ale nie mów nikomu- powiedziałam szybko i dość cicho, ale wiedziałam że mnie usłyszał. Kiwnęła głową i klasnęła w dłonie.
-Ty na pewno też nie jesteś mu obojętna- odparła wesoła patrząc na mnie z uśmiechem . Mimo swego podekscytowania mówiła dość cicho wiedząc że jeśli powie głośniej to zaraz przyleci ktoś kto mógłby rozpowiedzieć całej gildii przez przypadek. Tak Erza Natsu czy Gray nie rozumieją do końca co znaczy dyskretność.- Zobacz jak się zachowuje, wyróżnia Cię.- nie rozumiałam o co jej do końca chodzi. Przecież zachowywał się zawsze tak samo.
-Wyróżnia?-zapytałam chcąc się dowiedzieć o co jej dokładnie chodzi.
-Nie zauważyłaś?- teraz to na jej twarzy pojawiło się zdziwienie i lekkie rozbawienie- Zauważyłaś żeby jakakolwiek dziewczyną tak rozmawiał jak z tobą? By przejmował się kimś bardzie niż tobą? Troszczy się o ciebie, wiec to proste ze mu zależy na tobie- oparła się delikatnie o oparcie krzesła i zamyśliła- ale teraz pytanie w jakim sensie mu zależy- znów zbiła mnie z tropu. Eh Lucy naprawdę czasami umiała pomieszać.
-Sensie?- kolejne pytanie z moich ust.
-Tak, musimy się dowiedzieć czy lubi cię jako przyjaciółkę, jaką młodszą siostrę czy jako kogoś z kim mógłby być- odparła to tak lekko że miałam wrażenie że Ona mimo że nigdy nie mówi o tym i nie ma chłopaka to bardzo dobrze zna się na tych sprawach.
-Ale jak?
-To proste. Poczekamy aż wróci z misji, po czym urządzimy wam jakieś wyjście- uśmiechnęła się a ja odwzajemniła uśmiech. Byłam przeszczęśliwa wiedząc że Lu-chan tu jest i zawsze mi pomoże. Kochałam ją


Minęły dwa tygodnie a ja ciągle nie widziałam go. Nie wrócił jeszcze z misji więc zaczynałam się trochę martwić. Potem okazało się że wybrał się już na trzecią misję pod rząd co nieźle mnie zdenerwowało, gdyż ja się tu zamartwiałam a on po prostu świetnie się bawił na misjach.  Zaczynałam się martwic ze mój i Lucy plan jednak nigdy nie wypali, bo Gajeel nie wróci zbyt szybko do gildii, a moja odwaga z dnia na dzień uciekała. Kolejny dzień mijał, a ja siedziałam przy stoliku sama czytając książkę o runach. Było dość wcześnie więc w gildii byłam tylko ja, Mira i mistrz. Ostatnio spędzałam tu dość dużo czasu . Przychodziłam wcześnie i wychodziłam późno czekając aż wróci, ale jednak szczęście chyba nie było po mojej stronię. I wtedy drzwi otworzyły się i wszedł Lili a za nim lekko pokiereszowany Redfox. Ucieszyłam się niesamowicie, ale nie dałam tego po sobie poznać. Podszedł do Miry dając jej jakąś kartkę i chciał wziąć kolejną misję, ale mistrz kazał mu odpocząć. Spojrzał na mnie przelotnie i ruszył ku wyjściu. Gdy znalazł się już poza gildia szybko zamknęłam książkę i pakując ja do torby wybiegłam za nim. Dogoniła go i chwyciłam za kawałek ubrania lekko dysząc. Spojrzał na mnie pytająco.
-Co jest maluchu?- zapytał kładąc jak to miał w zwyczaju dłoń na mojej głowię. Czasami miałam wrażenie że robi to by pokazać że w stosunku do niego jestem naprawdę niziutka. Wciągnęłam powietrze i zacisnęłam powieki.
-O 20 przed starym dębem na górze widokowej, sam- krzyknęłam i nie patrząc na niego uciekłam z wielkim rumieńcem…

Krzyknęła i odbiegła. Patrzyłem na jej znikające małe ciało zaskoczony. Widziałem jak jej twarzyczka robi się czerwona i zacząłem zastanawiać się czy czasem nie jest chora. Odwróciłem się za siebie i spojrzałem na wielki zegar na szczycie wieży zegarowej. Była dopiero 10 rano, wiec było jeszcze sporo czasu . Zacząłem się przez chwilę zastanawiać o co może jej chodzić, ale skoro chce się ze mną widzieć to dlaczego mam nie przyjść.
-Pójdziemy?-zapytał Lili przyglądając mi się uważnie z łapkami założonymi na piersiach.
-Pójdę- odparłem. Nie musiałem nic więcej mówić , wiedziałem że Lili zrozumie. Przecież powiedziała wyraźnie że mam być sam, więc stawie się tam sam.

Myślałam ze nie przyjdzie, a jednak. Był tu , siedział naprzeciwko mnie i ze smakiem zajadał się wszystkim co przygotowałam na te okazję.
-Czemu nie jesz?-zapytał przerywając swoją konsumpcję.
-Nie jestem zbyt głodna, ale cieszę się ze tobie smakuje- odparłam uśmiechając się. To prawda, nie byłam głodna, przez te nerwy jakie mi towarzyszyły nie byłam w stanie nic przełknąć. Zastanawiałam się co dalej. Lucy mi pomogła wymyślić to wszystko, ale reszta leżała już w moich rękach. Musiałam się odważyć. Musiałam to powiedzieć.
-Ale się najadłem- powiedział klepiąc się po brzuchu. Spojrzał na mnie nieco poważniej- wszystko w porządku? Wypadasz na zdenerwowana -oczywiście że byłam. Właśnie miałam powiedzieć cos co może zepsuć nasza przyjaźń. Znów  wzięłam głęboki oddech po czym zacisnęłam powieki.
-Gajeel, Lubię Cię- krzyknęłam, i czekałam. Nie słysząc odpowiedzi otworzyłam delikatnie oczy i spojrzałam na niego. Wyglądał na zdziwionego  , ale uśmiechał się . Jego dłoń znalazła się na mojej głowię i poklepał mnie lekko.
-Ja też cię lubię, nie ma co- odparł a ja poczułam ucisk w sercu. Nie zrozumiał moich uczuć, a co gorsze czułam ze zaraz wybuchnę płaczem. Szybko wstałam zaciskając małe piąstki na końcu sukienki.
-gomen- szepnęłam i odwróciłam się na pięcie z zamiarem odejścia, ale poczułam ucisk na nadgarstku. Chciałam spojrzeć na niego, ale wtedy mogłabym się rozpłakać. Znów wzięłam głęboki oddech i zamykając oczy odwróciłam się i pocałowałam go. Było coś nie tak. Otworzyłam oczy i odsunęłam się od niego. Pocałowałam go w brodę a on stal jak kamień ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Faktycznie jestem jak dziecko. Jestem mała , nie potrafię nawet dobrze cię pocałować- czułam ja po moich policzkach lecą łzy. Otarłam je ,ale to nic nie dawało, one ciągle leciały- jestem beznadziejna. To co wydarzyło się potem było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Czułam jego silne ramię oplatające mnie. Jego dłoń trzymała moją brodę a jego gorące usta znajdowały się na moich. Jego pocałunki były taki żarliwy że czułam że się zaraz rozpłynę. Dłonie wplątałam w jego czarne włosy delikatnie je czochrając. Pogłębiał pocałunek a ja nie opierałam się, jego język gładzący moje podniebienie i mój język to było to czego teraz potrzebowałam. Nie chciałam rozmawiać, nie chciałam słyszeć słow. Teraz chciałam tylko czuć że jest blisko mnie, czuć jego dotyk n swoim ciele. Naparłam delikatnie na niego i po chwili poczułam jak opadamy. Mimo tego ze wylądował na ziemi z dość mocnym hukiem, a ja na nim to nie przerwał pocałunku. Jego ręka z mojej brody znalazła się po chwili na moim biodrze i powoli zjeżdżała ku moim pośladkom. Jęknęłam cicho gdy jego duża dłoń zacisnęła się na moim pośladku. Uśmiechnął się szarmancko odrywając się od moich ust i zaczynając całować moją szyję. To gdzie teraz się znajdowaliśmy nie miało nawet teraz znaczenie. Liczyliśmy się teraz tylko my. Jego druga dłoń znalazła się na moim brzuchu pod moją sukienką . Jego dotyk był taki żarliwy jakby spragniony dotyku. Jęknęłam cicho i wtedy usłyszałam wybuch. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w niebo z uśmiechami. Zeszłam z niego i usiedliśmy. Było niezręcznie, nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
-Gajeel- odezwałam się w końcu patrząc na niego i umilkłam. Siedział z rumieńcem na twarzy. Położył dłoń na mojej głowię przekręcając ją tak bym nie patrzyła na jego twarz. Zachichotałam cicho z tego. Wtuliłam się w jego bok a on objął mnie ramieniem. Nie musieliśmy nic mówić. Ten czas, ten dzień obydwoje zapamiętamy na zawsze. Początek miłości, początek czegoś co sprawia że stajemy się silniejsi.


niedziela, 24 lutego 2013

3.Misja


Swoimi ciemnymi oczyma błądził po bladej twarzy mężczyzny stojącego naprzeciwko niego.  Mimo że jego twarz nie wyrażała żadnych emocji w środku aż wrzał ze zdenerwowania. Jak można było spaprać taką robotę.
-Panie….
-Jedna mała dziewczynka, jak można było ją wypuścić?- zapytał chłodnym tonem ,przerywając swojemu podopiecznemu.  Niebiesko włosy mężczyzna odsunął się o krok gdy spostrzegł jak jego mistrzowi zmienia się kolor oczu z czerni na krwistoczerwone.
-Proszę o wybaczenie- ukłonił się klękając na jedno kolano. Nie mógł teraz spojrzeć mistrzowi w oczy, nie potrafił.- salamander był z nią- dodał trochę ciszej, ale jego pan to usłyszał.
-Salamander?-zapytał zaciekawiony, a jego oczy znów przybrały  kolor czerni. Oparł się wygodniej w swoim krześle i zaczął zbierać wszystko do kupy. Jeśli ta dziewczynka znała salamandra, to faktycznie będzie trudniej ją zdobyć, ale przecież nie poświęci życia wszystkich najbliższych za jedną mała dziewczynkę.- Wyślij Miko, niech przekaże coś naszemu smokowi.- odparł wyrywając się z zamyślenia i zakładając dłonie na brodzie. Smoczy zabójcy są niebezpieczni w jego planie, nie działa na nich magia która mogłaby powalić każdego. Musi zdobyć te dziewczynę za cenę wszystkiego.  Cierpiał już zbyt długo.


Przyglądała się z ciekawością jak Levy oglądała przyniesiony przez nią i Natsu niebieski kamień. Czytała przy tym jakieś książki i pisała jakieś runy, ale zmarszczki na jej nosi mówiły że nie mogła niczego znaleźć. Kamień znajdował się w chusteczce, Loki zabronił im go dotykać. Zastanawiała się dlaczego, ale nie interweniowała w to za bardzo i oczywiście przestrzegała tego.
-Kamień bestii- usłyszeli nagle i wszyscy się odwrócili w stronę Miry, która dopiero teraz zaczęła się interesować całym tym zebraniem.
-CO?- zapytała Levy odkładając książkę i ściągając okulary.
-Kamień bestii- powiedziała znów z uśmiechem.
-Skąd wiesz?- tym razem pytanie zadał Grey cały czas przyglądając się z ciekawością białowłosej.
-Każdy demon wie, gdy uczyłam Magii Elfmana i Lisanne to używałam ich by wzmocnić ich moc- odparła i już chciała odejść gdy przejście zagrodził jej Natsu.
-Mira-chan, małą jaszczurka zamieniła się w wielką bestię, która spuściła nam lanie- odezwała się Lucy i dopiero wtedy dziewczyna odwróciła się a jej twarz przybrała poważny wyraz.
-Niemożliwe- odparła i zbliżyła się- te kamienie nie są groźne. To prawda , wyzwalają moc u innych i pomagają z przyswajaniem mocy, ale przez to nie stajesz się silniejszy. Zmieniasz się to prawda , twoje mięśnie mogą urosnąć ,  możesz mienić się w potwora, ale nigdy nie będziesz silniejszy, nazywane są też kamieniami kłamstwa, bo mimo iż wyglądasz na silnego nigdy przez nie takim się nie staniesz, to własna praca i siła woli sprawiają że stajesz się silniejszy- odparła i wyciągnęła rękę by dotknąć kamienia.
-Przestań- usłyszała i natychmiast wycofała dłoń i spojrzała za siebie.
-Mistrzu
-Jesteś demonem, ten kamień może źle na ciebie wpłynąć, a z tego co powiedziałaś to wychodzi na to że ktoś wie jak sprawić by kamień nie dawał tylko iluzji siły , ale dostarczał ja posiadaczowi.- odparł Makarov bacznie przyglądając się błyszczącemu kamieniowi.
-Nam nic nie jest- powiedział Natsu i zdrową ręką pochwycił kamień i zaczął nim podrzucać w ręce. Wszyscy spojrzeli na niego z przerażeniem, ale po chwili ze zdziwieniem. Faktycznie, nic mu się nie działo.
-Może chroni go smocza magia- powiedziała z namysłem Levy-a może jego moc się wyczerpała- dodała i wyciągnęła rękę po kamień znajdujący się w ręce. Wystarczy że delikatnie go dotknęła , a po chwili leżała na ziemi. W gildii nagle zapanował chaos.
-Levy, Levy, Levy- krzyczała Lucy z łzami w oczach próbując wybudzić przyjaciółkę. Na nic, dziewczyna leżała nieprzytomna na ziemi.  Każdy podchodził powoli by przyjrzeć co się stało, w Okół grupki przyjaciół zrobił się niezły tłum. Mistrz jednym słowem kazał im się rozejść , a potem zabrać niebiesko włosa dziewczynę na górę i położyć w łóżku.

Szła korytarzem szukając czegoś. Było ciemno , a ona była cała zmarznięta. Jej stopy były bose i całe pokaleczone. Ubrania całe postrzępione i przemoczone. Drżała z zimna ale nie przestawała iść. Podpierała się ściany by nie upaść. Była osłabiona a jej oddech był coraz cięższy. Jej twarz była ukryta w mroku, ale można było ujrzeć spływające łzy po policzkach mieszające się z krwią.
-Natsu- szepnął.
I nagle zobaczyła jak niebiesko włosa dziewczyna dotyka kamienia i upada na ziemię . Zrobiło się zamieszanie, ale ona jakoś teraz się tym nie przejmowała.  Zastanawiała się co to było, co ona przed chwilą widziała. Spojrzała w stronę grupki ludzi i wyłapała blondwłosą dziewczynę ze zmartwioną miną. Szła krok w krok za Jestem który niósł McGarden. Mistrz nie poszedł za nimi, wziął zawinął kamień z powrotem i zabierając go ze sobą ruszył w stronę wyjścia.
-Charla- usłyszała cichutki głos swojej towarzyszki. Spojrzała na nią i westchnęła cicho. Musiała z kimś porozmawiać i wiedziała że musi to powiedzieć Wendy, zawsze mówiła.


Było to dość niebezpiecznie i coś mu się wydawało że gdzieś to widział. Nie mógł narażać swoich dzieci na to by ten niezbadany przedmiot tkwił w gildii , ale wiedział bardzo dobrze kto może mu pomóc ze zbadaniem tego.
-Porlyusica- krzyknął gdy znalazł się przy dość starym Dębie w środku lasu. Wiedział że tylko ona może im teraz pomóc.

-Wszystko będzie dobrze Lucy- powiedziała jak zwykle miło Mira kładąc dłoń na ramieniu dziewczyny. Heartofilia odwzajemniła smutny uśmiech i znów spojrzała na nieprzytomną przyjaciółkę ściskając jej dłoń. Jej stan był stabilny i nic jej nie było, po za tym że zemdlała. Zaczęła się zastanawiać dlaczego? Przecież kamień dał jaszczurce moc, więc dlaczego Levy przez niego zemdlała? Nie dawało jej to spokoju. I widziała że jak tylko poczuje się lepiej to wyjdzie stąd i znajdzie przyczynę jej omdlenia.

Przyglądała się tej kartce już od dłuższego czasu. Była to misja dość ciekawa , a ona akurat się nudziła. Wczorajsze wydarzenia z gildii poszły już niemal w niepamięć, gdyż mała Levy ocknęła się pod wieczór i czuła się dobrze. Okazało się że kamień mimo iż powinien służyć aby dawać moc, to małej McGarde zabrał. Myślała dość długo nad tym wczorajszego wieczoru, ale w końcu dała sobie spokój , wiedząc że mistrz na pewno się z tym upora. Ostatni raz spojrzała na kartkę z misją i wstając podeszła do lady.
-biorę- odparła hardo i poczekała aż Strauss podejdzie do niej i zatwierdzi misję.
-Sama?- zapytała z uśmiechem gdy ta czekała.
-Oczywiście że nie, Natsu Lucy Gray idziemy- krzyknęła i ruszyła w stronę wyjścia.
-Hmmm?-zdziwiła się  Lucy która siedziała przy barze i popijała właśnie sok.
-Że znów mam iść na misję z nim- odparł dość cicho mało zadowolony Natsu wywracając oczyma na Graya.
-Tak to strasznie irytujące chodzić na misję z kimś tak głośnym- odparł lodowy chłopka drapiąc się po głowię.
-Coś ty powiedział- krzyknął różowo włosy a w jego gardle pojawił się płomień(gdy krzyczał )
-To co słyszałeś płomyczku- prychnął Fullbaster
-Ja przynajmniej nie rozbieram się jak idiota – odezwał się znów smoczy zabójca. Lucy wiedziała że do nikąd to nie zaprowadzi póki nie wywiąże się z tego bójka lub nie uspokoi ich Erza.
-Zamknąć się- odezwała się w końcu blondynka, zdenerwowana już zachowaniem chłopaków. Nie miała ochoty dziś na żarty. Spojrzeli na nią przestraszeni i nie odezwali się więcej. Wiedzieli że jeśli jest ona wkurzona to potrafi być tak samo straszna jak Scarlet.


-Na pewno się uda?- zapytał ciągle rozglądając się czy nikt ich nie śledzi.
-Przestań się bać- odpowiedział mu jak zwykle ten chłodny ton. Nie chciał tu być , ale został zmuszony, cóż za straszny los nim pomiatał.
-jest silny, mógłby zmieść całą ziemię, więc dlaczego sam sobie po nią nie pójdzie tylko my odwalamy czarna robotę- znów odezwał się młody i niski mężczyzna o białych włosach i fioletowych oczach. Obok niego ze zdenerwowaniem stał niebiesko włosy mężczyzna.
-wiesz że jeśli by wyszedł ona na pewno by go znalazła- odparł już lekko poirytowany. Nie lubił brać tego knypka na misję jakie mu przypadały, gdyż uwielbiał ciszę , a osoba która znajdowała się obok niego , uwielbiała gadać i zadawać pytania.
-Myślę że mógłby ją pokonać- odparł znów.
-A ja że mógłbyś się zamknąć, idą- po tych słowach twarz mniejszego mężczyzny diametralnie się zmieniła. Przybrał smutną minę , jakby ktoś zrobił mu krzywdę.
-A więc ruszam, za chwilę będziesz miał ten wisiorek- odparł i po chwili zeskoczył z dachu budynku na którym stali. Niebiesko włosy podążał za nim wzrokiem.
-Mam nadzieję- odparł i lekko się uśmiechnął.


Naprawdę współczuła swojego przyjacielowi. Znów leżał nieprzytomny od uderzenia Erzy. Było mu niedobrze więc żeby złagodzić jego cierpienie uderzyła go i położył głowę na swoich kolanach.
-Wiec może wytłumaczysz nam na czym polega nasze zadanie?-odezwał się w końcu Gray który siedział na przeciwko niej. Spojrzała na niego uważnie po czym wypuściła powietrzę.
-Niegroźne zadanie, mam znaleźć zaginiony medalion, ma podobno starą historię i właścicielowi zależy na jego odnalezieniu. Misja dość banalna, ale zaciekawiło mnie w niej jedno. Był tam opis złodzieja. – po tych słowach przeniosła wzrok nieznacznie na Lucy.
-Opis?- spytała blondynka chcąc by przyjaciółka kontynuowała.
-Tak, zleceniodawca opisał że złodziejem była, urodziwa blond włosa nastolatka o orzechowych włosach. – wszyscy spojrzeli na Heartofilie.
-Lucy jest złodziejem- krzyknął z udawanym przerażeniem Happy
-Przestań-  krzyknęła waląc go pięścią w głowę tak że usiadł obok Natsu z guzem na czole i łzami w oczach.
-Jak to możliwe?-zapytał mag lodu patrząc to na Erzę to na Lucy.
-Też się zastanawiałam. Z opisu wynika że mag który był złodziejem to nasza Lucy, ale to nie możliwe. Więc przypuszczam że osoba która ukradła medalion była po prostu złodziejem z magią przemiany i widziała kiedyś Lucy i postanowiła się za nią „przebrać” lub komuś bardzo zależało na tym by złodziej miał wygląd Lucy i żeby nas akurat to zainteresowało- gdy tylko skończyła nikt się nie odezwał. Nawet Happy masując swoja guza na głowię patrzył na nich nie do końca rozumiejąc o co chodzi. Każdy patrzył na siebie nie wiedząc co o tym myśleć. Do końca podróży nikt więcej nic nie mówił każdy się zastanawiał( prócz nieprzytomnego Natsu i Happiego myślącego o rybkach) o co może w ty wszystkim chodzić. Gdy tylko wysiedli z pociągu Dragneel od razu odżył.
-Jeść- krzyknął szczęśliwy podnosząc obie ręce do góry i wyczekując na odpowiedź przyjaciół.
-Tak musimy porozmawiać i coś zjeść- odparła z uśmiechem Erza zakładając ręce na piersiach. Lucy tylko westchnęła zrezygnowana a Gray uśmiechnął się i włożył  ręce do kieszeni spodni. Nie wiedzieli nawet że to co wydarzy się w tym mieście może odbić się na całej gildii.




----------------------------------------

Notka nie jest długa za co przepraszam ale nie miałam czasu napisać więcej a chciałam coś dodać w weekend. Miałam ją dodtać wczoraj, ale nie miałam czasu. Jest nudna, ale obiecuej że następna bedzie ciekawsza buziaki;*

wtorek, 19 lutego 2013

LIEBSTER AWARD

A więc na początek podziękowania za nominację dla Kaori'Dee - Rakurai za nominację ;D


Zasady

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za ''dobrze wykonaną robotę''. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość
ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym). Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.


 Pytania

1. Kto lub co sprawiło że czytacz mangę/ogładzasz anime?
Hmmm.... zaczęło się od Dragon ball na rtl7 , a potem jakoś podwinęło się Naruto i tak zaczęła się moja przygoda M&A
2. Twoja ulubiona postać?
Moją ulubioną postacią z M&A jest Monkey D. Luffy
3. Twój ulubiony kolor?
Nie mam ulubionego koloru, ale wyróżniam zawsze zielony i niebieski ;D
4. Masz jakieś marzenia które chcesz spełnić?
Oczywiście że mam, pierwszym jest studiowanie Japonistyki , po czym wyjazd do Japonii na nauki, a także wydanie książki ;D
5. Jakiej muzyki słuchasz? Daj przykład.
Uwielbiam soundtracki z One piece, Naruto, Fairy tail i Bleacha. Muzyka której słucham na ogól to różn rodzaje, od zremiksowanych hitów do jakiś smętów ;D np [LINK]
6. Jaki jest twój ulubiony pairing(?) i dlaczego?
Jak byłam młodsza to byli to SasuSaku, gdyż zawsze uważałam że strasznie do siebie pasują, a teraz myślę że Lucy i Natsu. Nie wiem czemu, pasują do siebie i bardzo przypominają Elie i Haru z Rave Master i myślę że w mandzę Fairy tail Hiro Mashima też połączy te dwie główne postacie.
7. Iloma językami się potrafisz porozumiewać?
zależy za tak zaawansowanie czy też potrafię zrozumieć, ale nie do końca odpowiedzieć ;D Tak bardzo dobrze to myślę że angielski, a tak żeby zrozumieć, ale nie być pewnym odpowiedzi to rosyjski, niemiecki i japoński 
8. Dlaczego prowadzisz bloga/i?
Zawsze lubiłam pisać i wymyślać opowiadania. zawsze miałam ich pełno w głowię i zawsze wypisywałam różne opowiadania w zeszytach. Koleżanka mi zaproponowała założenie bloga, bym nie trzymała swoich bazgrołków tylko dla siebie i tak oto założyłam blogi by dzielić się z innymi swoimi pomysłami.
9. Czy pisanie czasami cie denerwuje? Wena, brak czasu?
Czasami mam natłok myśli. Tak jest to czasem wkurzające, ale nie pisanie, ale brak czasu i weny. 
10. Kim chcesz zostać w przyszłości?
W przyszłości chcę zostać królem piratów ;D nie no  a tak na serio to zostanę kucharzem xd chcę założyć japońską restaurację pokazując przy ty ludiom że ten kraj jest piękny. Jak byłam troszkę młodsza to chciałam zostać mangaką =D
11. Odwiedził/a byś Japonię? Dlaczego.
Oczywiście że bym odwiedziła, jest to moje marzenie numer 1!. Dlaczego? Zawsze chciałam przejść się uliczką w parku, te wszystkie stare zabytki mosty nad rzekami , szczególnie te małe, wyspa gdzie znajduje sie wulkan, sama historia Japonii. To wszystko jest po prostu interesujące i zawsze mnie ciekawiło. Chciałabym poznawać tamtejsza kulturę krok po kroku i w przyszłości jeździć tam dość często lub zamieszkać.


A teraz nominacje (ło jak do Oskara xd)
Nominuję blogi:
10.X
11.X
Wybaczcie ale nie wiedziałam już kogo ;D


A moje pytania to.
1.Co zrobiłbyś/zrobiłabyś gdyby jutro miał być koniec świata?
2.Jeśli by cię ktoś zdnererwował i chciałabyś/chciałbyś pobyć sam to gdzie byś się udał?
3.Co jest dla Ciebie najważniejsze na świecie?
4.Dlaczego prowadzisz bloga?
5.Jakie jest twoje hobbby?
6.Czy jesteś od czegoś uzależniony?
7.Ulubione M&A?
8.Ulubiona postać z M&A?
9.Potrafisz normalnie rozmawiać z ludźmi o swoich zainteresowaniach ze znajomymi(chodzi o M&A niektórzy się wstydzą)
10.Jest jakieś M&A którze mogłabyś/mógłbyś czytać i oglądać nieustannie?
11.Czego najbardziej się boisz?



sobota, 16 lutego 2013

2.Górska bestia


-Głodny- jego jęki nie miały końca, a ona miała już serdecznie dość. Byli już niedaleko miasta, a on od połowy drogi narzekał że jest głodny. I tak poszła mu na rękę że zgodziła się na pieszą podróż a nie pociągiem. Westchnęła zrezygnowana i zatrzymała się odwracając w stronę przyjaciela.
-Jak tylko dotrzemy do miasta to postawię ci obiad, ale siedź już cicho- powiedziała i szybko wróciła do maszerowania. Za sobą słyszał tylko jak przybił Happiemu piątkę i już więcej się nie odezwał. Gdy w końcu dotarli do miasta pierwsze gdzie się udali to jakaś knajpka, gdzie Lucy za swoje ostatnie oszczędności kupiła Natsu i Happiemu obiad. Gdy tylko się najedli ruszyli w stronę wyznaczonego miejsca na karcie zleceń.  Osoba która zleciła im misje, była wyraźnie bardzo dobrze postawioną osobą w tym mieście, gdyż jego dom wyglądał jak mały pałac ,a  w środku można było zobaczyć wiele pokojówek.
-Miasto cierpi na niedobór niektórych rzeczy, bestia nie daje spokoju.  Wielu śmiałków próbowało ją pokonać, ale żadnemu się nie udało. Jej jaskinia znajduje się u podnóża gór. Proszę zajmijcie się tym- w jego głosie można było wyczuć żal i smutek? Jakby przez tą bestię najbardziej cierpiały jego interesy. Ale misja to misja.
-Niech się pan nie martwi, zajmiemy się tym- odparła blondynka z uśmiechem, po czym wstała , a za nią zaraz uśmiechnięty od ucha do ucha chłopak.
-Tak- krzyknął i nie czekając dłużej ruszył w stronę gór. Lucy przeprosiła starszego mężczyznę i także zaczęła biec, by dogonić kompanów.
-Natsu, zaczekaj- krzyknęła gdy już powoli nie miała siły. Wiedziała że chłopak mógłby biec tak chyba z cały dzień ale ona niestety nie posiadała takiej energii. Różowowłosy zatrzymał się i spojrzał na dziewczynę ze zakwaszoną miną.
-Aleś ty wolna Lucy- powiedział zakładając ręce za głowę i czekając aż jego przyjaciółka go dogoni.
-To przez tłuszczyk Lucy – odparł Happy, a Natsu tylko przytaknął skinieniem głowy. Na czole dziewczyny zaczął pojawiać się znacząco bijący puls, ale nie odezwała się. Była zmęczona, a do tego wiedziała że bez zbędnych komentarzy się nie odbędzie. Zawsze tak było, ale nigdy chyba do nich nie przywyknie. Do gór zostało im niewiele, więc nie biegli już zbyt szybko, tylko szli normalnym tempem by zachować siły(tylko w przypadku Lucy) na walkę. Gdy znaleźli się u gór na ich twarzach pojawiły się uśmiechy. Las był niesamowicie zielony, a gdzie nigdzie były małe polanki, gdzie rosło mnóstwo kwiatów. W tym wszystkim gdzieś pośrodku jednej z polan, stała wielka grota. Podeszli bliżej niej, ale gdy tylko zajrzeli do niej zobaczyli ciemność.
-Tunel?- zdziwiła się Lucy, myślała że to górskie zwierzę będzie gdzieś tu mieszkało, a nie w jakiejś jaskini.
-To idziesz?- usłyszała i nim się obejrzała dwójka jej przyjaciół znajdowała się już w tej jaskini. Po jej ciele przebiegły ciarki. Nie chciała tam wchodzić, miała jakieś złe przeczucia co do tego.
-Strach cię obleciał?- znów usłyszała ten mały szyderczy głos i od razu wzięła się w garść. Nienawidziła tego że Happy się z niej naśmiewał, więc ruszyła przed siebie idąc tuż za Natsu z podniesioną głową do góry, cały czas rozglądając się na boki. Zastanawiała się co może kryć się w tych ciemnościach, ale najbardziej teraz obawiała się spotkania z tą bestią.  Myślała nad tym czy to dobrze że ruszyli akurat na tę misję. Czuła że wydarzy się tu coś niedobrego. Ciarki przeszły jej po plecach. Usłyszała stukot kamienia i momentalnie złapała się za ramię Natsu.
-Strasznie- powiedziała cicho, ściskając skrawek ubrania chłopaka.
-Ona go lubi- wzleciał niebieski kotek nad jej głową.
-Przestań- krzyknęła puszczając od razu chłopaka.
-Ciszej Lucy, bo wystraszysz nam bestie- powiedział karcąco chłopak. On nie przejmował się niczym. Nie wiedział co to strach na misji, zawsze był pewny swojej wygranej, podążał za swoim instynktem, zawsze wiedział że można jakoś wygrać, nigdy się nie poddawał. Chociaż były chwilę gdy się naprawdę bał. Chwilę w których jego przyjaciele byli w kłopotach, gdy chcieli ich skrzywdzić. Usłyszeli ciche szuranie i natychmiast przystanęli. Dragneel od razu podniósł ręke do góry a w jego dłoni pojawiły się płomienie oświetlające trochę przestrzeń. Brązowooka dziewczyna od razu gdy pojawiła się twarz pisnęła opadając na kolana, a mały exceedo schował się za nią. Chłopak z przyśpieszonym biciem serca mierzył się wzrokiem z tymi wielkimi zielonymi ślepiami i pyskiem pokrytym łuskami.
-C..czy… to smok?-zapytała niepewnie Lucy . Natsu przełknął tylko głośno ślinę nie ruszając się nawet o centymetr. Zastanawiał się czy to aby na pewno nie sen.



Ciemność, wszędzie była ciemność. Głucha cisza rozchodziła się po korytarzach, a słychać było tylko ciche stukanie butów.  Jakaś osoba szła powoli nigdzie się nie spiesząc. Jego kroki były coraz głośniejsze co oznaczało że zaczął się zbliżać. Po chwili było słychać ciche skrzypnięcie otwieranych drzwi po czym głośny trzask , co świadczyło o ich zamknięciu. W pomieszczeniu do którego przed chwilą wszedł było trochę jaśniej. Świece delikatnie oświetlały ów pomieszczenie. Ciemnowłosa postać zaczęła powoli się zbliżać do jakiejś wielkiej konstrukcji. Delikatnie przejechał ręką po jej nawierzchni i uśmiechnął się smutno. To już koniec, wiedział to, brakowało mu tylko ostatniej rzeczy.  Teraz by to zdobyć musiał wykorzystać kilku ludzi. Swoje blade czarne spojrzenie przeniósł na stolik, gdzie leżała kartka starego papieru. Podszedł do niej i pochwycił ją w dłoń. Tak to koniec, wiedział to dobrze i był zadowolony z tego. Właśnie do tego dążył i wiedział że ten plan na pewno wypali.


-Sami poszli?- jej zdziwienie było słychać w całej gildii. Każdy próbował nie rzucać się w oczy, by jej nie podpaść. Wiedzieli że uwielbiała chodzić na misje z Natsu, Lucy i Greyem, a teraz się okazało że ją zostawili.
-Spójrz na to z innej strony, masz chwilę dla siebie- odezwał się głos koło niej. Natychmiast zwróciła się w tamtą stronę i zauważyła maga lodu, stojącego koło niej w samej bieliźnie.
-Grey ubrania- powiedziała grzecznie Mira. Chłopak lekko się speszył i zaczął szybko szukać swoich rzeczy.
-A więc ruszamy za nimi- powiedziała dość głośno i już po chwili wychodziła z gildii ciągnąc za sobą maga lodu, który nie miał zbyt szczęśliwej miny.
-Paniczu Grey, zaczekaj-krzyknęła Juvia i ruszyła w pośpiechu za swoim ukochanym.
-Brakowało nam tego- usłyszała Mira i uśmiechnęła się. Tak , jej też by brakowało tego, a teraz jej brakuje tych siedmiu przeszłych lat.


Zdyszany obejrzał się za siebie. Przetarł stróżkę krwi która spływała po jego wardze. Nie spodziewał się tego. Ten silnik był silny, strasznie silny. Zmylił go jego wygląd i na początku był zbyt delikatny dla niego. Musiał teraz obrabiać nie tylko siebie, ale także ranną towarzyszkę. Znów spojrzał na te zielone ślepia, patrzyły na niego jakby przechodziły go na wylot. W tamtej chwili chciał go dotknąć, ale bestia wydała z siebie straszliwy krzyk. Dziewczyna się przestraszyła i skuliła ale on nie zląkł się. Cały czas miał w głowię głos Lucy ”Czy to smok” . Tak jego łuskowaty pysk i wielkie oczy przypominały smoka, ale nie. Ta bestia nie była taka przyjazna. Była to wielka jaszczurka, która jak widać po resztkach kości pożywiała się podróżnikami , którzy przechodzili przez te góry.
-Lucy możesz wstać?-zapytał nie spuszczając oczu z bestii, która przyglądała się badawczo ruchom dziewczyny. Mimo wielu ran na ciele wstała i oparła się o kamień. Powinni opuścić tą jaskinię. W niej było więcej okazji do tego by zostali zjedzeni. Było to terytorium tego gada, a oni nie mieli zbyt wiele miejsca.
-Nic mi nie jest- odparła i podeszła do przyjaciela trzymając się za krwawiące ramię. Analizowała co można by zrobić, wy wykurzyć tą bestię na zewnątrz, by nie dać się tu zabić.
-Musimy wyjść- szepnęła, ale zastanawiała się czy bestia i tak jej nie słyszała. Przecież gady miały strasznie wyczulone zmysły. I znów ten straszliwy ryk. Miała ochotę już zatkać sobie uszy rękoma, ale poczuła szarpnięcie. Mimo że nogi odmawiały jej posłuszeństwa to biegła. Biegła bo wiedziała że on tu jest, że nie zostawi jej. Zawsze był, nawet gdy tego nie chciała , zawsze jej pomagał.
-Już blisko- szepnął i w końcu zobaczyła tak upragnione światło. Odetchnęła z ulgą i gdy tylko się zatrzymali przed jaskinią odwróciła się w stronę wejścia. Natsu zrobił krok na przód by stać trochę przed nią. Wiedział ze była zmęczona, wcześniej przywołała dwa duchy naraz.
-No pokaż się gadzie-krzyknął Natsu, a na jego zaciśniętych pięściach pojawiły się płomienie.
-Bramo Lwa otwórz się- krzyknęła Lucy wystawiając przed siebie klucz. Ukazało się światło , a po chwili wyszedł z niego przystojny, pomarańczowo włosy chłopak.
-Lucy- stanął przed nią i puścił jej oczko.
-Zacznijmy zabawę- krzyknął znów różowowłosy chłopak uderzając kostkami pieści o siebie tak że wytworzył się jeszcze większy płomień.
-Jak zawsze gotowy do wszystkiego- odparł Lew poprawiając swoje okulary, po czym chwytającą  jeden ze swoich pierścieni. Usłyszeli głośny łomot i spodziewali się że jaszczurka zaraz wyjdzie z jaskini, ale nic nie nastąpiło. Nagle jej kroki ucichły a ona sama jakby zapadła się…
-Co jest?- zdziwił się Loki patrząc cały czas w jaskinię by coś wytropić. Nagle poczuł że Dragneel się gwałtownie odwraca.
-Lucy, uważaj- jego krzyk był przepełniony goryczą. Dziewczynie ziemia się za trzęsła pod nogami, a po chwili była w szponach bestii. Loki zrobił krok w tył gdy jaszczurka wydała z siebie okrzyk. Nie spodziewał się że ta bestia może być taka wielka, ale po chwili przywołał się do porządku. Jego pani, jego przyjaciółka była w tarapatach.
Czuła jak te wielkie łapska zaciskają się na  jej tali. Bolało, ból był nie do wytrzymania, ale nie krzyknęła ani razu.
-Lucy- usłyszała krzyk Happiego, który próbował ją wyrwać z tego uścisku, ale nic to nie dawało. Widziała jak jaszczurka odepchnęła kotka ogonem. Uderzył w jakieś drzewo i opadł bezwładnie na ziemię.
-Karyuu no Yokugei(Atak skrzydłem ognistego smoka)- i on już biegł w jej stronę, ale jaszczurka uchroniła się przed atakiem swoim ogonem.  Jej zielone ślepia, cały czas były wpatrzone w nią. Jakby czegoś szukały w niej.
-Karyuu no Hookoo(Ryk ognistego smoka)- i znów zaatakował, tym razem bestia nie zdążyła zasłonić się ogonem i dostała w pysk. Lucy zasłoniła twarz rękami , gdy ogień dostał się blisko niej. Wkurzyła się, znów wydała z siebie straszny krzyk. Tym razem podobny do pisku. Poczuła jak ciska jedną łapą o ziemie i przełknęła ślinę, modląc się by nie zrobiła tak też z łapą w której ona się znajduje.
Zaatakował już dwa razy, Loki osłaniał jego tyły, a mimo to łuski tej jaszczurki były tak cholernie mocne że nie był w stanie się przez nie przedrzeć. Ostatnim atakiem zdenerwował ją, ale nie wyprowadził na tyle z równowagi by puściła jego towarzyszkę.
-Bramo panny otwórz się- znów usłyszał jej krzyk i z przerażeniem spojrzał na nią…
-Lucy , przestań- krzyknął. Widział że nie miała już siły ,a  mimo to chciała przyzwać jeszcze raz dwa duchy naraz. Mimo jej krzyku nic się nie pojawiło, a ból na jej twarzy był coraz bardziej widoczny.
-Natsu- krzyknął Loki, ale on już nie reagował. Był zły, nie zły to mało powiedziane. Był strasznie wkurzony. Czuł jak ogień oplata całe jego ciało. Czuł jak wzbiera w nim gniew, nie kontrolował już go.  Chciał tylko uwolnić przyjaciółkę, chciał pokonać tego potwornego gada.
-Karyuu no Tekken( Żelazna pięść ognistego smoka)- znów usłyszała jego głos. Tym razem otworzyła oczy i zobaczyła go. Jego oczy były straszne, buzował w nim gniew a ona go nie poznawała.
-Natsu- szepnęła, ale on jej nie słyszał. Jego płomienie zetknęły się z paszcza potwora. Zobaczyła błysk i zamknęła oczy. Po chwili przestała czuć ból. Czuła że jest wolna , ale spadała. Czekała na zderzenie z ziemia, ale nic nie poczuła. Otworzyła oczy i ujrzała ten uśmiech, który uwielbiała.  Odwzajemniła go, a po chwili poczuła jak chłopak traci równowagę…
Nie potrafił się już dłużej utrzymać na nogach, był wykończony tą walką. Sam nie do końca był pewny co się przed chwilą stało, ale była bezpieczna a oni ukończyli misję. Poczuł się dziwnie ciężki i upadł na kolana wypuszczając dziewczynę z rąk. Leżała pod nim, a on delikatnie się nad nią nachylał.
-Wygraliśmy- powiedział pokazując jej swoje białe ząbki. Znów odwzajemniła ten szczery uśmiech potakując.
-Oni się lubią- i powrót do rzeczywistości. Natsu natychmiast się podniósł znad Lucy i opadł bezwładnie na ziemie ciężko dysząc, ale się ciesząc. Podniosła się delikatnie i spojrzała w stronę podchodzącego Lokiego. Trzymał w dłoni mała jaszczurkę. Tak to była ta sama jaszczurka z którą przed chwilą walczyli. Mała czerwona, a niesamowicie przejrzystych zielonych ślepiach.
-Gdy Natsu ją powalił , jakby wypadło z niej to- podał dziewczynie niebieski kamień. Dragneel od razu zainteresował się i podniósł do pozycji siedzącej.
-Hmmm- przyglądał się kamieniowi z ciekawością .
-Nigdy czegoś takiego nie widziałam, trzeba by zapytać mistrza, albo Levy- po tych słowach sama sobie przytaknęła.
-Natsu, Lucy- usłyszeli za sobą głosy. Loki szybko się pożegnał i zniknął. Lucy z ledwością się podniosła i podała dłoń Natsu. Z chęcią skorzystał z pomocy i wsparł się na ramieniu dziewczyny. Nie był jeszcze w pełni sił i potrzebował pomocy.
-Erza, Grey- powiedziała cicho ucieszona dziewczyna i powoli zaczęła zmierzać ku przyjaciołom z rannym chłopakiem.

Przyglądał się temu z zaciekawieniem.  Czekał, czekał aż jaszczurka zniknie pod ziemią gdy trzymałą dziewczynę, ale ona cały czas się jej przyglądała. Przeklął siarczyście gdy została pokonana przez tego smoczego zabójcę. Jednak takie małe potworki nie dadzą nic jeśli będzie ona blisko tego ognistego chłopaka. Wiedział że jego mistrz będzie zły że nie udało mu się złapać dziewczyny, ale nie na długo.  Ta dziewczyna miała już przesądzoną przyszłość.
-Ciesz się póki możesz- po tych słowach ostatni raz spojrzał na uśmiechniętą blondynkę, po czym rozpłynął się w powietrzu.




*******************************************

I oto kolejna notka. ;) Mam nadzieję że była chociaż trochę ciekawa i że wam się spodoba ;D

poniedziałek, 11 lutego 2013

1. Siedem lat


Piękny poranek. Szum drzew i cichy spokojny szum wody płynącej przez Magnolie mógł usłyszeć każdy jej mieszkaniec.  Dzieci bawiące się przed domami w magów, wymyślający własne nazwy gildii , uczące się magii pod okiem rodziców czy tez nauczycieli. Patrzyła na ten widok z okna, pochłonięta własnymi myślami. To już tydzień jak wrócili z wyspy Tenroo ,pogodziła się ze śmiercią ojca jak i z tym że gildia nie jest już numerem jeden we Fiore. Dziwnie było patrzeć na ludzi , którzy myśleli że nie żyją, którym ten czas leciał szybciej, jedni się postarzeli, inni dorośli. A oni? Oni byli tacy sami jak siedem lat temu. Dla nich zdawało się jakby nie było ich jeden dzień , nawet nie cały, jakby wrócili tu tuż po walce a Aknologią. Spojrzała na bandaż na swojej ręce. Tak zdawałoby się jakby ta walka miała miejsce tydzień temu. Ich ciała były w takim samym stanie , nie zestarzeli się, ich rany nie zostały wyleczone przez czas.  Nabrała powietrza do płuc i cicho je wypuściła przypinając sobie wczorajszy dzień w gildii. Nie ważne ile czasu minęło gildia nic się nie zmieniła. Impreza na ich cześć trwała już siódmy dzień. Romeo stał się naprawdę niesamowicie silnym dzieciakiem. Natsu naprawdę był dla niego inspiracją. Uśmiechnęła się na samą myśl jak ten mały chłopieć spala wszystko na swojej drodze jak jego ideał. Chociaż mały miał więcej w głowie niż Dragneel.
-Lucy nie wypadnij- krzyknął mężczyzna z łodzi machając jej energicznie. Uśmiechnęła się i odmachała lekko po czym schowała się w mieszkaniu. Pościeliła łóżko i udała się do kuchni by coś zjeść. Po śniadaniu weszła jeszcze raz do pokoju i ogarnęła go szybko wzrokiem. Nie było jej tu tak długo, a nic się nie zmieniło. Właścicielka sprzątała tu wiedząc że wrócę, nie sprzedała nikomu innemu mieszkania. Mimo iż miała dług, jej ojciec go spłacił, nawet zza grobu czuwał nad nią. Zamknęła okno i udała się do wyjścia. Zmierzała do gildii rozglądając się żwawo po Magnolii. Dzieci które siedem lat temu naśladowały ich, były starsze, niektóre miały nawet rodziny. Zastanawiało ją tylko jedno, czy dadzą radę sprostać światu który zmienił się gdy ich nie było. Czy ona da sobie radę. Przez siedem lat każda inna gildia stała się potężniejsza, a na sam szczyt wbiła się kiedyś nic nie znacząca gildia Szablozębnych. Gdy doszła do gildii przez cwilę stała wpatrując się w drzwi wejściowe. Wczoraj Charla nie spuszczała z niej wzroku. Jakby miała jej coś ważnego do zakomunikowania, ale mimo to gdy podeszła i zapytała czy wszystko gra, odparła że tak i odeszła od niej. Ten exceed naprawdę różnił się strasznie od Happiego. Zawsze była strasznie skryta i nigdy nie zdradzała nikomu swoich myśli. Może to dlatego że jej wizje nigdy nie były kompletne, ale przecież była wśród przyjaciół. Tu każdy może powiedzieć co mu leży na sercu i nikt go nie wyśmieje.
-Lucy, jesteś wielka i zasłaniasz wejście- usłyszała za sobą , a na jej czole pojawiła się niebezpieczna żyłka. Bardzo dobrze znała ten denerwujący głos. Odwróciła się i chwyciła niebieskiego kotka za buźkę rozciągając ją lekko.
-Coś powiedział?
-Na..su- wybełkotał happy ze łzami w oczach.
-Lucy, chodźmy na misję- spojrzała na różowowłosego  kompana po czym puściła Happiego który masował sobie mordkę ukrywając się za Natsu, by znów nie wpaść w łapska Heartfili.
-Hai- odparła z uśmiechem. Tego jej było trzeba teraz, misji na której zapomni o problemach i będzie mogła znów zjednoczyć się ze swoimi duchami. Gdy weszli do gildii, zastali niewiele osób. Mira jak zwykle zajmowała się obsługą gości w gildii. Nab jak zwykle patrzyła na misję ,ale i tak żadnej nie wziął. Odchodził na chwilę by znów wrócić i zerknąć czy nie ma jednak jakiejś misji dla niego.  Natsu od razu podszedł do tablicy ogłoszeń, a Lucy skierowała się w stronę baru by przywitać się  z Mirą. Białowłose dziewczyna tylko się uśmiechnęła i nie przewala wykonywanej czynności.
-Misja?- zapytała w końcu, gdy odłożyła już ostatni kufel i oparła się na łokciach o blat przyglądając blondynce.
-Tak, przyda nam się jakaś misja na rozprostowanie kości-odparła masując sobie ramię.
-Niczym randka- uśmiechnęła się Mira tym swoim magicznym uśmiechem. Na policzkach Heartfili od razu pojawiły się rumieńce.
-Mira przestań- krzyknęła lekko oburzona, czym zwróciła uwagę różowowłosego chłopaka.
-Co jest Lucy?- zapytał podchodząc z jakąś kartką w dłoni.
-N…nic- odparła lekko wystraszona dziewczyna, dalej z delikatnym rumieńcem. Mira zawsze sprawiała że miała głupie wyobrażenia na temat niej samej i jej kompana. Chłopak przez chwilę przyglądał się z uwagą przyjaciółce, ale po chwili pokazał jej kartkę przed nosem.
-Wybrałem- powiedział dumnie po czym położył skrawek papieru na blacie baru. Blondynka od razu zabrała się za czytanie zadania.

Górska bestia
W ostatnich dniach, w górach przy mieście Shirotsume zaczęła grasować górska bestia. Straszy ona okolicznych mieszkańców, a także ludzi którzy próbują się dostać do wioski. Kupcy i sprzedawcy omijają miasto wielkim łukiem, co powoduje biedę w mieście.
Nagroda: 200000 kryształów


Pierwsze co to dziewczyna dokładniej przyjrzała się nagrodzie. 200000 kryształów, będzie ją stać na kolejny czynsz i jeszcze jej zostanie. Później spojrzała jeszcze raz na miejsce wykonywanej misji, a na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Przypomniało jej się pierwsze zadanie jakie wykonywała z Natsu. Jej pierwsze zadanie gdy przybyła do gildii też odbywało się w tym mieście. Spojrzała na przyjaciela i z uśmiechem przytaknęła głową że zgadza się na to zadanie, chociaż i tak pewnie nie liczyło się jej zdanie, bo chcąc nie chcąc i tak by się na nie udali.
-Natsu, Lucy ma dziwna twarz- odezwał się niebieski kotek przyglądając się dziewczynie zza pleców chłopaka. Po wcześniejszym incydencie wolał nie zbliżać się do dziewczyny.
-Ha…ppy- powiedziała powoli Lucy, a w jej oczach pojawiły się niebezpieczne iskry, co oznaczało że kotek ma kłopoty. Chłopak widząc że dziewczyna nie ma dobrych zamiarów wobec jego przyjaciela szybo stanął jej na drodze.
-Chodźmy- krzyknął pokazując jej białe ząbki w uśmiechu. Brązowooka od razu zapomniała o małym exceedo.
-Hai- kiwnęła głową i odłożyła kartkę na blat.
-Uważajcie na siebie- krzyknęła Mira machając im na odchodnym . Ludy szybko się odwróciła pomachała jej i znów ruszyła przed siebie doganiając Natsu.


Dziwne uczucie znów tu się pojawić, czy to dlatego że ich stosunek  był inny? Zawsze narzekali na ich gildię, a dziś? Byli zaskakująco mili, ale mimo to nie mogła spuścić wzroku z jednego maga w radzie, który nawet na moment nie spuścił wzroku z niej. Doranbolt, ten który podążał za nimi na wyspę Tenroo szpiegując ich, patrzył na nią jakby wyczekując odpowiedzi. Ale na co? Jego wzrok był pełen skruchy i szczęścia? Spojrzała na mistrza, który siedział obok niej na blacie biurka.  Wsłuchiwał się w to co mówił Org. Mimo że ich rozmowa była spokojna, to przeczuwała że miało zdarzyć się coś, co odbije się bardzo mocno na Fairy tail.
-To wszystko- usłyszała ponownie donośny głos Orga, a potem zauważyła jak jego wargi drgają w niemalże niewidoczny uśmiech.
-Wracajmy- głos mistrza przywrócił ją na ziemię, odsunęła się przepuszczając Makarova przodem po czym ruszyła za nim. Gdy tylko wyszli z Sali obrad zaczęli kierować się ku wyjściu.
-Zaczekajcie- usłyszeli zdyszany krzyk za sobą.
-Porozmawiaj z nim- rzekł starzec, nawet się nie odwracając , tylko ruszył dalej przed siebie zostawiając Erzę za sobą. Czerwono włosa zatrzymała się i odwróciła za siebie. Czarnowłosy mężczyzna szybko dogonił ją i znów zaczął intensywnie się jej przyglądać.
-Żyjecie, tak się cieszę- odparł kładąc dłoń na swoje piersi, jakby jej widok go uspokajał. Erza tylko kiwnęła głową, nie chcąc mu przerywać, gdyż widziała w jego oczach ze to nie wszystko co chciał.
-Co z Wendy? Jak się ma? Czy wszystko z nią w porządku? Czy wszyscy z gildii są cali?- jedno pytanie po drugim wypadało z jego ust, nie czekał na odpowiedź tylko zadawał kolejne jakby bał się ze nie będzie już miał możliwości na ich zadanie.
-Spokojnie- odparła dziewczyna uśmiechając się przy tym przyjaźnie. –Wendy jest cała i zdrowa i ma się bardzo dobrze, każdy członek gildii który był na naszej świętej wsypię wrócił do domu. Dziękuje ci,  to naprawdę niesamowite z twojej strony że martwisz się- odparła po czym odwróciła się z zamiarem odejścia, ale zatrzymała się i jeszcze raz spojrzała na niego- Wendy na pewno będzie szczęśliwa jeśli nas kiedyś odwiedzisz- po tych słowach już nie odwracała się tylko odeszła. Doranbolt stał przez chwilę jak zamurowany, ale po chwili przeczesał włosy dłonią i uśmiechnął się. No tak, to przecież najbardziej nieprzewidywalna gildia w całym Fiore, jego ulubiona gildia. Przez siedem lat nie potrafił sobie wybaczyć że ich tam zostawił na pewną śmierć, ale dziś nadszedł czas y sobie wybaczyć. Tak, uśmiech Erzy pokazał mu że już nie musi obwiniać się za to co stało się na tamtej wyspie.

Czuł tą adrenalinę, czuł że jego mięśnie nie zastały się tak bardzo. Wysiłek fizyczny, to było to czego najbardziej teraz potrzebował, aby pogodzić się z tym co się wydarzyło.
-Buława żelaznego smoka- krzyknął celując swoją prawą ręką która zmieniła kształt w swojego przeciwnika i przyjaciela.
-Nic się nie zmieniłeś Gajeel- odparł czarny kot, który po chwili z swej wielkiej postaci zmienił się z powrotem w małego kotka.
-Hmmm, twoja walka też była niczego sobie Lili- odparł usadawiając się na miejscu koło przyjaciela.
-Powinniśmy zmienić taktykę- zaproponował exceedo, podając przyjacielowi jedną butelkę wody.
-Musimy popracować nad wolą i ciałami, by nadrobić te siedem lat.
-Tak- Lili się uśmiechnął i po chwili znów przyjął pozycję obronną , zmieniając swoje ciało.
-Zawsze gotowy- odparł redfox wstając i otrzepując spodnie.

Każdy był czymś zajęty, Lucy , Natsu i happy wybrali się na misję. Pan Gajeel poszedł gdzieś trenować z Lilim i nikomu nie powiedzieli gdzie się wybierają, zresztą jak zawsze. Levy nie mogła się odpędzić od Jeta i Droya którzy strasznie się za nią stęsknili. Pani Erza towarzyszyła w podróży mistrzowi do rady, a Gray trenował z Elfmanem. Tylko ona nie wiedziała co ze sobą zrobić. Do tego jej mała przyjaciółka od wczoraj dziwnie się zachowywała a ona nie mogła z niej wyciągnąć o co chodzi. Dziś znów gdy rozmawiały  w pewnym momencie się zawiesiła i patrzyła  jedno miejsce usilnie nad czymś myśląc.
-Charla?-zapytała niepewnie podchodząc do niej i kładąc jej dłoń na główce. Mała exceedo od razu się ocknęła i zmierzyła niebiesko włosa dziewczynkę bacznym wzrokiem.
-Wendy, powinnaś trzymać się na razie z dala od Lucy- po tych słowach wstała z wcześniej zajmowanego miejsca i nic nie mówiąc wyleciała przez okno.



=========================
Tak tak, jak narazie nic ciekawego się nie dzieję , ale nie martwcie się w następnym rozdziale postaram się żeby akcja się troszkę rozwinęła. Mam nadzieję że mimo to rozdział wam się spodoba ;D

czwartek, 7 lutego 2013

Prolog


-Lucy!-Jego krzyk rozniósł się po całej jaskini. Nie mógł jej zostawić. Była jego kompanem, jego przyjaciółką. Widział jej cierpienie wymalowane na twarzy, a mimo to nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Była już zmęczona tym wszystkim, a on nie mógł nic z tym zrobić. Patrzył na jej cierpienie , zawsze , zawsze musiał się przyglądać jak cierpi, ale dziś było inaczej. Dziś nie mógł się nawet ruszyć z miejsca by jej pomóc, nie potrafił się zmusić. Rozejrzał się na około , a na jego twarzy pojawiło się przerażenie? Strasz? Jego przyjaciele, jego bliscy  byli pokonywani przez wroga.  Każdy ledwo utrzymywał się na nogach , nie było szans na wygraną , chyba że odpuszczą, ale to było nie możliwe. Fairy Tail nie porzuca przyjaciół, nigdy nie zostawi swojej rodziny na pastwę losu. Wziął głęboki wdech uderzając pięścią o ziemię.  Podniósł się chwytając jakiejś skały obok. Zmęczonym wzrokiem znów powiódł na blond włosa przyjaciółkę, która była przykuta do ściany. Ścisnął mocnej pięść w której trzymał jej klucze.  Zrobił krok na przód, ale po chwili znów poczuł niemiły ból. Znów jakiś facet uderzył go w plecy. Upadł na kolana kaszląc krwią.
-Jeszcze ci mało?- usłyszał szyderczy głos. Podniósł głowę i zobaczył go. Krew aż zaczęła się w nim gotować widząc jak podchodzi do Lucy i ciągnie ją za włosy by spojrzała na niego. Oblizał wargi ciągle patrząc na dziewczynę a potem na niego.
-Odejdźcie zapomnijcie o niej a przeżyjecie- krzyknął zwracając na siebie uwagę wszystkich.  Walki natychmiast przestały się toczyć, a jego podwładni znaleźli się tuż koło niego.
-Nigdy nie zostawimy naszej towarzyszki- usłyszał za sobą zdyszany głos Greya. Zacisnął jeszcze mocniej pięści tak że krew zaczęła spływać po magicznych kluczach. Miała to być wycieczka, zwykła nudna misja, jak mogło się to przerodzić w takie piekło? To przez niego, to on chciał iść na tą misję, to on ją wybrał, a ona teraz musiała cierpieć przez niego.
-Nigdy, nigdy nie wybaczę nikomu kto skrzywdzi Lucy- krzyknął podnosząc się i patrząc na czarnowłosego mężczyznę morderczym wzrokiem.
-A więc śmierć- odparł mężczyzna . Wyciągnął dłoń z kieszeni i wskazał palcem wskazującym w stronę magów Fairy tail- zab…- nie dokończył, gdyż zostało u to przerwane.
-Dość- usłyszeli cichy chrapowaty głos. Mimo iż była przykuta do magicznej ściany, która wysysała jej moc, mimo iż całe jej ciało było pokryte ranami i siniakami, uśmiechała się. Tak ich Lucy Heartfilia zawsze nawet w najgorszej sytuacji potrafiła się uśmiechnąć tak że ich ciała zalewała fala gorąca.
-Lucy nie pozwolę….
-Dość Natsu, nie chcę by ktoś zginął, proszę odejdźcie stąd, to nie ma sensu to nie wy tutaj macie zginąć, nie jest ci pisane umrzeć w tym miejscu. Co z tobą Nastu? Zapomniałeś ze gdzieś tam czeka Igneel na ciebie? Nie mogę patrzeć jak ranią was przeze mnie. Proszę przyjaciele, odejdźcie- mimo tych słów i bólu jakie one sprawiały, nie przestała się uśmiechać.  Nie mógł uwierzyć w jej słowa. Przecież byli drużyną, byli rodziną, więc jakby mogli ją zostawić.
-Lucy- zachlipał cicho kotek leżący koło Natsu. Mimo iż dokuczał jej często to nie wyobrażał sobie by teraz jej nie było.
-Przestań chrzanić , jesteśmy rodziną nigdy cię nie zostawimy- krzyknął a na jego dłoniach pojawiły się płomienie.
-To zawsze przeze mnie macie kłopoty, ja…- spuściła głowę patrząc przez chwilę na swoje nogi po czym znów odwróciła się do nich z uśmiechem- pogodziłam się ze śmiercią.- Nie , to nie była prawda Ona nie mogła od tak po prostu zniknąć z jego życia. Poczuł ból głowy , a jej twarz zaczęła się mu rozmazywać.
-Arigatou Natsu- usłyszał jeszcze jej cichy głos po czym zapanowała ciemność. Zniknęła, nie widział jej, została zabrana, na zawsze.
Dzień jak co dzień dla każdego, niebo spowijały ciemne chmury, deszcz padał niemiłosiernie  a on stał nad jej grobem z zaciśniętymi mono pięściami i oczyma. Nie potrafił powstrzymać gniewu, łzy same spływały po jego policzkach. Za sobą słyszał głośne łkanie Levy, którą próbowali uspokoić  Jet i Droy. Erza trzymała dłoń na ramieniu Natsu patrząc w niebo z zamkniętymi oczyma. Mistrza siedział na fontannie niedaleko wszystkich. Nie potrafił znieść tego widoku, jego dzieci były takie zagubione.  Mimo ulewy nikt nie chciał odejść, Grey patrzył ślepo w nagrobek nie ruszając się nawet o milimetr. Ten dzień zapamięta do końca życia. Zabił ją, przez jego głupotę zniknęła z tego świata na zawszę, zniknęła z jego życia i już nie wróci. Przetarł oczy i spojrzał smutno na Happiego, który zapłakany siedział na jej grobie z rybką która jej przyniósł.
-Zabiłem ją
Szybko otworzyła oczy i zauważyła że każdy się jej przygląda.
-Charla?- spytała cichutko Wendy podchodząc do niej i biorąc ja na ręce i sadzają na stole. Była strasznie spocona i czuła jakby głos jej uwziął w gardle. Spojrzała po wszystkich i nie zauważyła jej. Po chwili jednak dostrzegła te wielkie brązowe oczy wpatrzone w nią z zaciekawieniem i troską.
-Charla strasznie krzyczałaś , wszystko okej?- zapytał Natsu drapiąc się po głowię. Rozejrzała się dookoła. Znajdowała się w gildii gdzie byli wszyscy jej przyjaciele. Każdy się śmiał i bawił, nikt nie płakał , nikt nie zginął. Spojrzała na Wendy po czym stanęła.
-Nic mi nie jest- odparła zakładając łapki na piersiach. Nikt więcej o nic nie pytał, gdyż wiedzieli że jeśli sama nie powie czy coś się stało oni na pewno tego od kotki nie wyciągną. Mimo i każdy powrócił do swoich przerwanych czynności to czuła na sobie baczny wzrok Wendy. Była pewna że jej mała towarzyszka wie że miała wizję, ale nie przejęła się tym teraz. Wpatrzona była w Lucy , która tak beztrosko się teraz śmiała. Zastanawiała się co to była za wizja i czy nie porozmawiać czasem o tym z mistrzem, by Lucy nie udawała się na razie na żadną misje.






I tak oto napisałam pierwszy rozdział. Mam nadzieję że was zainteresuję i że ktoś będzie to w ogóle czytał ;D Jest krótkie wiem, ale jest to wprowadzenie i następne notki będą na pewno dłuższe.

Powitanie

Eto... więc witam wszystkich na nowym blogu poświęconym Fairy Tail. Będę tu dodawać swoje własne opowiadanie dotyczące Natsu i Lucy, ale nie braknie też ich przyjaciół. Opowiadanie będzie się zaczynało po tym jak wrócili z wyspy po siedmiu latach , mam nadzieję że moje opowiadanie przypadnie wam do gustu ;D