poniedziałek, 11 lutego 2013

1. Siedem lat


Piękny poranek. Szum drzew i cichy spokojny szum wody płynącej przez Magnolie mógł usłyszeć każdy jej mieszkaniec.  Dzieci bawiące się przed domami w magów, wymyślający własne nazwy gildii , uczące się magii pod okiem rodziców czy tez nauczycieli. Patrzyła na ten widok z okna, pochłonięta własnymi myślami. To już tydzień jak wrócili z wyspy Tenroo ,pogodziła się ze śmiercią ojca jak i z tym że gildia nie jest już numerem jeden we Fiore. Dziwnie było patrzeć na ludzi , którzy myśleli że nie żyją, którym ten czas leciał szybciej, jedni się postarzeli, inni dorośli. A oni? Oni byli tacy sami jak siedem lat temu. Dla nich zdawało się jakby nie było ich jeden dzień , nawet nie cały, jakby wrócili tu tuż po walce a Aknologią. Spojrzała na bandaż na swojej ręce. Tak zdawałoby się jakby ta walka miała miejsce tydzień temu. Ich ciała były w takim samym stanie , nie zestarzeli się, ich rany nie zostały wyleczone przez czas.  Nabrała powietrza do płuc i cicho je wypuściła przypinając sobie wczorajszy dzień w gildii. Nie ważne ile czasu minęło gildia nic się nie zmieniła. Impreza na ich cześć trwała już siódmy dzień. Romeo stał się naprawdę niesamowicie silnym dzieciakiem. Natsu naprawdę był dla niego inspiracją. Uśmiechnęła się na samą myśl jak ten mały chłopieć spala wszystko na swojej drodze jak jego ideał. Chociaż mały miał więcej w głowie niż Dragneel.
-Lucy nie wypadnij- krzyknął mężczyzna z łodzi machając jej energicznie. Uśmiechnęła się i odmachała lekko po czym schowała się w mieszkaniu. Pościeliła łóżko i udała się do kuchni by coś zjeść. Po śniadaniu weszła jeszcze raz do pokoju i ogarnęła go szybko wzrokiem. Nie było jej tu tak długo, a nic się nie zmieniło. Właścicielka sprzątała tu wiedząc że wrócę, nie sprzedała nikomu innemu mieszkania. Mimo iż miała dług, jej ojciec go spłacił, nawet zza grobu czuwał nad nią. Zamknęła okno i udała się do wyjścia. Zmierzała do gildii rozglądając się żwawo po Magnolii. Dzieci które siedem lat temu naśladowały ich, były starsze, niektóre miały nawet rodziny. Zastanawiało ją tylko jedno, czy dadzą radę sprostać światu który zmienił się gdy ich nie było. Czy ona da sobie radę. Przez siedem lat każda inna gildia stała się potężniejsza, a na sam szczyt wbiła się kiedyś nic nie znacząca gildia Szablozębnych. Gdy doszła do gildii przez cwilę stała wpatrując się w drzwi wejściowe. Wczoraj Charla nie spuszczała z niej wzroku. Jakby miała jej coś ważnego do zakomunikowania, ale mimo to gdy podeszła i zapytała czy wszystko gra, odparła że tak i odeszła od niej. Ten exceed naprawdę różnił się strasznie od Happiego. Zawsze była strasznie skryta i nigdy nie zdradzała nikomu swoich myśli. Może to dlatego że jej wizje nigdy nie były kompletne, ale przecież była wśród przyjaciół. Tu każdy może powiedzieć co mu leży na sercu i nikt go nie wyśmieje.
-Lucy, jesteś wielka i zasłaniasz wejście- usłyszała za sobą , a na jej czole pojawiła się niebezpieczna żyłka. Bardzo dobrze znała ten denerwujący głos. Odwróciła się i chwyciła niebieskiego kotka za buźkę rozciągając ją lekko.
-Coś powiedział?
-Na..su- wybełkotał happy ze łzami w oczach.
-Lucy, chodźmy na misję- spojrzała na różowowłosego  kompana po czym puściła Happiego który masował sobie mordkę ukrywając się za Natsu, by znów nie wpaść w łapska Heartfili.
-Hai- odparła z uśmiechem. Tego jej było trzeba teraz, misji na której zapomni o problemach i będzie mogła znów zjednoczyć się ze swoimi duchami. Gdy weszli do gildii, zastali niewiele osób. Mira jak zwykle zajmowała się obsługą gości w gildii. Nab jak zwykle patrzyła na misję ,ale i tak żadnej nie wziął. Odchodził na chwilę by znów wrócić i zerknąć czy nie ma jednak jakiejś misji dla niego.  Natsu od razu podszedł do tablicy ogłoszeń, a Lucy skierowała się w stronę baru by przywitać się  z Mirą. Białowłose dziewczyna tylko się uśmiechnęła i nie przewala wykonywanej czynności.
-Misja?- zapytała w końcu, gdy odłożyła już ostatni kufel i oparła się na łokciach o blat przyglądając blondynce.
-Tak, przyda nam się jakaś misja na rozprostowanie kości-odparła masując sobie ramię.
-Niczym randka- uśmiechnęła się Mira tym swoim magicznym uśmiechem. Na policzkach Heartfili od razu pojawiły się rumieńce.
-Mira przestań- krzyknęła lekko oburzona, czym zwróciła uwagę różowowłosego chłopaka.
-Co jest Lucy?- zapytał podchodząc z jakąś kartką w dłoni.
-N…nic- odparła lekko wystraszona dziewczyna, dalej z delikatnym rumieńcem. Mira zawsze sprawiała że miała głupie wyobrażenia na temat niej samej i jej kompana. Chłopak przez chwilę przyglądał się z uwagą przyjaciółce, ale po chwili pokazał jej kartkę przed nosem.
-Wybrałem- powiedział dumnie po czym położył skrawek papieru na blacie baru. Blondynka od razu zabrała się za czytanie zadania.

Górska bestia
W ostatnich dniach, w górach przy mieście Shirotsume zaczęła grasować górska bestia. Straszy ona okolicznych mieszkańców, a także ludzi którzy próbują się dostać do wioski. Kupcy i sprzedawcy omijają miasto wielkim łukiem, co powoduje biedę w mieście.
Nagroda: 200000 kryształów


Pierwsze co to dziewczyna dokładniej przyjrzała się nagrodzie. 200000 kryształów, będzie ją stać na kolejny czynsz i jeszcze jej zostanie. Później spojrzała jeszcze raz na miejsce wykonywanej misji, a na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Przypomniało jej się pierwsze zadanie jakie wykonywała z Natsu. Jej pierwsze zadanie gdy przybyła do gildii też odbywało się w tym mieście. Spojrzała na przyjaciela i z uśmiechem przytaknęła głową że zgadza się na to zadanie, chociaż i tak pewnie nie liczyło się jej zdanie, bo chcąc nie chcąc i tak by się na nie udali.
-Natsu, Lucy ma dziwna twarz- odezwał się niebieski kotek przyglądając się dziewczynie zza pleców chłopaka. Po wcześniejszym incydencie wolał nie zbliżać się do dziewczyny.
-Ha…ppy- powiedziała powoli Lucy, a w jej oczach pojawiły się niebezpieczne iskry, co oznaczało że kotek ma kłopoty. Chłopak widząc że dziewczyna nie ma dobrych zamiarów wobec jego przyjaciela szybo stanął jej na drodze.
-Chodźmy- krzyknął pokazując jej białe ząbki w uśmiechu. Brązowooka od razu zapomniała o małym exceedo.
-Hai- kiwnęła głową i odłożyła kartkę na blat.
-Uważajcie na siebie- krzyknęła Mira machając im na odchodnym . Ludy szybko się odwróciła pomachała jej i znów ruszyła przed siebie doganiając Natsu.


Dziwne uczucie znów tu się pojawić, czy to dlatego że ich stosunek  był inny? Zawsze narzekali na ich gildię, a dziś? Byli zaskakująco mili, ale mimo to nie mogła spuścić wzroku z jednego maga w radzie, który nawet na moment nie spuścił wzroku z niej. Doranbolt, ten który podążał za nimi na wyspę Tenroo szpiegując ich, patrzył na nią jakby wyczekując odpowiedzi. Ale na co? Jego wzrok był pełen skruchy i szczęścia? Spojrzała na mistrza, który siedział obok niej na blacie biurka.  Wsłuchiwał się w to co mówił Org. Mimo że ich rozmowa była spokojna, to przeczuwała że miało zdarzyć się coś, co odbije się bardzo mocno na Fairy tail.
-To wszystko- usłyszała ponownie donośny głos Orga, a potem zauważyła jak jego wargi drgają w niemalże niewidoczny uśmiech.
-Wracajmy- głos mistrza przywrócił ją na ziemię, odsunęła się przepuszczając Makarova przodem po czym ruszyła za nim. Gdy tylko wyszli z Sali obrad zaczęli kierować się ku wyjściu.
-Zaczekajcie- usłyszeli zdyszany krzyk za sobą.
-Porozmawiaj z nim- rzekł starzec, nawet się nie odwracając , tylko ruszył dalej przed siebie zostawiając Erzę za sobą. Czerwono włosa zatrzymała się i odwróciła za siebie. Czarnowłosy mężczyzna szybko dogonił ją i znów zaczął intensywnie się jej przyglądać.
-Żyjecie, tak się cieszę- odparł kładąc dłoń na swoje piersi, jakby jej widok go uspokajał. Erza tylko kiwnęła głową, nie chcąc mu przerywać, gdyż widziała w jego oczach ze to nie wszystko co chciał.
-Co z Wendy? Jak się ma? Czy wszystko z nią w porządku? Czy wszyscy z gildii są cali?- jedno pytanie po drugim wypadało z jego ust, nie czekał na odpowiedź tylko zadawał kolejne jakby bał się ze nie będzie już miał możliwości na ich zadanie.
-Spokojnie- odparła dziewczyna uśmiechając się przy tym przyjaźnie. –Wendy jest cała i zdrowa i ma się bardzo dobrze, każdy członek gildii który był na naszej świętej wsypię wrócił do domu. Dziękuje ci,  to naprawdę niesamowite z twojej strony że martwisz się- odparła po czym odwróciła się z zamiarem odejścia, ale zatrzymała się i jeszcze raz spojrzała na niego- Wendy na pewno będzie szczęśliwa jeśli nas kiedyś odwiedzisz- po tych słowach już nie odwracała się tylko odeszła. Doranbolt stał przez chwilę jak zamurowany, ale po chwili przeczesał włosy dłonią i uśmiechnął się. No tak, to przecież najbardziej nieprzewidywalna gildia w całym Fiore, jego ulubiona gildia. Przez siedem lat nie potrafił sobie wybaczyć że ich tam zostawił na pewną śmierć, ale dziś nadszedł czas y sobie wybaczyć. Tak, uśmiech Erzy pokazał mu że już nie musi obwiniać się za to co stało się na tamtej wyspie.

Czuł tą adrenalinę, czuł że jego mięśnie nie zastały się tak bardzo. Wysiłek fizyczny, to było to czego najbardziej teraz potrzebował, aby pogodzić się z tym co się wydarzyło.
-Buława żelaznego smoka- krzyknął celując swoją prawą ręką która zmieniła kształt w swojego przeciwnika i przyjaciela.
-Nic się nie zmieniłeś Gajeel- odparł czarny kot, który po chwili z swej wielkiej postaci zmienił się z powrotem w małego kotka.
-Hmmm, twoja walka też była niczego sobie Lili- odparł usadawiając się na miejscu koło przyjaciela.
-Powinniśmy zmienić taktykę- zaproponował exceedo, podając przyjacielowi jedną butelkę wody.
-Musimy popracować nad wolą i ciałami, by nadrobić te siedem lat.
-Tak- Lili się uśmiechnął i po chwili znów przyjął pozycję obronną , zmieniając swoje ciało.
-Zawsze gotowy- odparł redfox wstając i otrzepując spodnie.

Każdy był czymś zajęty, Lucy , Natsu i happy wybrali się na misję. Pan Gajeel poszedł gdzieś trenować z Lilim i nikomu nie powiedzieli gdzie się wybierają, zresztą jak zawsze. Levy nie mogła się odpędzić od Jeta i Droya którzy strasznie się za nią stęsknili. Pani Erza towarzyszyła w podróży mistrzowi do rady, a Gray trenował z Elfmanem. Tylko ona nie wiedziała co ze sobą zrobić. Do tego jej mała przyjaciółka od wczoraj dziwnie się zachowywała a ona nie mogła z niej wyciągnąć o co chodzi. Dziś znów gdy rozmawiały  w pewnym momencie się zawiesiła i patrzyła  jedno miejsce usilnie nad czymś myśląc.
-Charla?-zapytała niepewnie podchodząc do niej i kładąc jej dłoń na główce. Mała exceedo od razu się ocknęła i zmierzyła niebiesko włosa dziewczynkę bacznym wzrokiem.
-Wendy, powinnaś trzymać się na razie z dala od Lucy- po tych słowach wstała z wcześniej zajmowanego miejsca i nic nie mówiąc wyleciała przez okno.



=========================
Tak tak, jak narazie nic ciekawego się nie dzieję , ale nie martwcie się w następnym rozdziale postaram się żeby akcja się troszkę rozwinęła. Mam nadzieję że mimo to rozdział wam się spodoba ;D

3 komentarze:

  1. No raczej ja nie mam zamiaru ich tak zeswatac chociaz kto wie . Na razie beda rozdzialy opisujace ich przygody bo z natsu to nigdy nie wiadomo, a happy , tylko by przeszkadzal jezeli chodzi o nalu xD a tak to bedzie tez z tych watkow glownych ucieczka do pobocznych historii takich jak wlasnie ta wioska excedow czyli eyzszych.
    Jestem szczesliwa ze ci sie podoba ;)

    To odpowiedz ode mnie na twego koma a teraz kom..

    Przepraszam Ze o tej godzinie pisze ale chyba nie tylko ja no coz przeczytam teraz jako pierwsza no chyba xd sorki ze taki jakby spam komentami o_O

    OdpowiedzUsuń
  2. Xd pomylilam czasy xDDDDDD no coz widzisz zaspana jestem xD rozdzial fajny tylko szkoda ze lucy nie udusila Happiego czy cos XD ojoj wiem te moje skojarzenia. . . Czekam na kolejny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam 1 rozdział + prolog i jestem wstrząśnięta. Z minusów mogę powiedzieć jedynie tyle, że dostrzegłam kilka literek zjedzonych w wyrazie (z dwa, trzy razy - ja robie tego więcej xD), a tak... Piszesz bardzo płynnie i dobrze sytlistycznie więc czyta się mega przyjemniej, fabuła robi się bardzo ciekawa... tylko nie pokojąca. Ten prolog mnie dobił wręcz :P ! Ale przez to jestem tylko bardziej ciekawa co będzie dalej :* Będę miała cię na oku ^^ ;*

    OdpowiedzUsuń