Piękny poranek. Szum drzew i cichy spokojny szum wody
płynącej przez Magnolie mógł usłyszeć każdy jej mieszkaniec. Dzieci bawiące się przed domami w magów,
wymyślający własne nazwy gildii , uczące się magii pod okiem rodziców czy tez
nauczycieli. Patrzyła na ten widok z okna, pochłonięta własnymi myślami. To już
tydzień jak wrócili z wyspy Tenroo ,pogodziła się ze śmiercią ojca jak i z tym
że gildia nie jest już numerem jeden we Fiore. Dziwnie było patrzeć na ludzi ,
którzy myśleli że nie żyją, którym ten czas leciał szybciej, jedni się
postarzeli, inni dorośli. A oni? Oni byli tacy sami jak siedem lat temu. Dla
nich zdawało się jakby nie było ich jeden dzień , nawet nie cały, jakby wrócili
tu tuż po walce a Aknologią. Spojrzała na bandaż na swojej ręce. Tak zdawałoby
się jakby ta walka miała miejsce tydzień temu. Ich ciała były w takim samym
stanie , nie zestarzeli się, ich rany nie zostały wyleczone przez czas. Nabrała powietrza do płuc i cicho je
wypuściła przypinając sobie wczorajszy dzień w gildii. Nie ważne ile czasu
minęło gildia nic się nie zmieniła. Impreza na ich cześć trwała już siódmy
dzień. Romeo stał się naprawdę niesamowicie silnym dzieciakiem. Natsu naprawdę
był dla niego inspiracją. Uśmiechnęła się na samą myśl jak ten mały chłopieć
spala wszystko na swojej drodze jak jego ideał. Chociaż mały miał więcej w
głowie niż Dragneel.
-Lucy nie wypadnij- krzyknął mężczyzna z łodzi machając
jej energicznie. Uśmiechnęła się i odmachała lekko po czym schowała się w
mieszkaniu. Pościeliła łóżko i udała się do kuchni by coś zjeść. Po śniadaniu
weszła jeszcze raz do pokoju i ogarnęła go szybko wzrokiem. Nie było jej tu tak
długo, a nic się nie zmieniło. Właścicielka sprzątała tu wiedząc że wrócę, nie
sprzedała nikomu innemu mieszkania. Mimo iż miała dług, jej ojciec go spłacił,
nawet zza grobu czuwał nad nią. Zamknęła okno i udała się do wyjścia. Zmierzała
do gildii rozglądając się żwawo po Magnolii. Dzieci które siedem lat temu naśladowały
ich, były starsze, niektóre miały nawet rodziny. Zastanawiało ją tylko jedno,
czy dadzą radę sprostać światu który zmienił się gdy ich nie było. Czy ona da
sobie radę. Przez siedem lat każda inna gildia stała się potężniejsza, a na sam
szczyt wbiła się kiedyś nic nie znacząca gildia Szablozębnych. Gdy doszła do
gildii przez cwilę stała wpatrując się w drzwi wejściowe. Wczoraj Charla nie
spuszczała z niej wzroku. Jakby miała jej coś ważnego do zakomunikowania, ale
mimo to gdy podeszła i zapytała czy wszystko gra, odparła że tak i odeszła od
niej. Ten exceed naprawdę różnił się strasznie od Happiego. Zawsze była
strasznie skryta i nigdy nie zdradzała nikomu swoich myśli. Może to dlatego że
jej wizje nigdy nie były kompletne, ale przecież była wśród przyjaciół. Tu
każdy może powiedzieć co mu leży na sercu i nikt go nie wyśmieje.
-Lucy, jesteś wielka i zasłaniasz wejście- usłyszała za
sobą , a na jej czole pojawiła się niebezpieczna żyłka. Bardzo dobrze znała ten
denerwujący głos. Odwróciła się i chwyciła niebieskiego kotka za buźkę
rozciągając ją lekko.
-Coś powiedział?
-Na..su- wybełkotał happy ze łzami w oczach.
-Lucy, chodźmy na misję- spojrzała na różowowłosego kompana po czym puściła Happiego który
masował sobie mordkę ukrywając się za Natsu, by znów nie wpaść w łapska
Heartfili.
-Hai- odparła z uśmiechem. Tego jej było trzeba teraz,
misji na której zapomni o problemach i będzie mogła znów zjednoczyć się ze
swoimi duchami. Gdy weszli do gildii, zastali niewiele osób. Mira jak zwykle
zajmowała się obsługą gości w gildii. Nab jak zwykle patrzyła na misję ,ale i
tak żadnej nie wziął. Odchodził na chwilę by znów wrócić i zerknąć czy nie ma
jednak jakiejś misji dla niego. Natsu od
razu podszedł do tablicy ogłoszeń, a Lucy skierowała się w stronę baru by przywitać
się z Mirą. Białowłose dziewczyna tylko
się uśmiechnęła i nie przewala wykonywanej czynności.
-Misja?- zapytała w końcu, gdy odłożyła już ostatni kufel
i oparła się na łokciach o blat przyglądając blondynce.
-Tak, przyda nam się jakaś misja na rozprostowanie
kości-odparła masując sobie ramię.
-Niczym randka- uśmiechnęła się Mira tym swoim magicznym
uśmiechem. Na policzkach Heartfili od razu pojawiły się rumieńce.
-Mira przestań- krzyknęła lekko oburzona, czym zwróciła
uwagę różowowłosego chłopaka.
-Co jest Lucy?- zapytał podchodząc z jakąś kartką w
dłoni.
-N…nic- odparła lekko wystraszona dziewczyna, dalej z
delikatnym rumieńcem. Mira zawsze sprawiała że miała głupie wyobrażenia na
temat niej samej i jej kompana. Chłopak przez chwilę przyglądał się z uwagą przyjaciółce,
ale po chwili pokazał jej kartkę przed nosem.
-Wybrałem- powiedział dumnie po czym położył skrawek
papieru na blacie baru. Blondynka od razu zabrała się za czytanie zadania.
Górska bestia
W ostatnich dniach, w górach przy mieście
Shirotsume zaczęła grasować górska bestia. Straszy ona okolicznych mieszkańców,
a także ludzi którzy próbują się dostać do wioski. Kupcy i sprzedawcy omijają
miasto wielkim łukiem, co powoduje biedę w mieście.
Nagroda:
200000 kryształów
Pierwsze co to dziewczyna dokładniej przyjrzała się
nagrodzie. 200000 kryształów, będzie ją stać na kolejny czynsz i jeszcze jej
zostanie. Później spojrzała jeszcze raz na miejsce wykonywanej misji, a na jej
twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Przypomniało jej się pierwsze zadanie
jakie wykonywała z Natsu. Jej pierwsze zadanie gdy przybyła do gildii też
odbywało się w tym mieście. Spojrzała na przyjaciela i z uśmiechem przytaknęła
głową że zgadza się na to zadanie, chociaż i tak pewnie nie liczyło się jej
zdanie, bo chcąc nie chcąc i tak by się na nie udali.
-Natsu, Lucy ma dziwna twarz- odezwał się niebieski kotek
przyglądając się dziewczynie zza pleców chłopaka. Po wcześniejszym incydencie
wolał nie zbliżać się do dziewczyny.
-Ha…ppy- powiedziała powoli Lucy, a w jej oczach pojawiły
się niebezpieczne iskry, co oznaczało że kotek ma kłopoty. Chłopak widząc że
dziewczyna nie ma dobrych zamiarów wobec jego przyjaciela szybo stanął jej na
drodze.
-Chodźmy- krzyknął pokazując jej białe ząbki w uśmiechu.
Brązowooka od razu zapomniała o małym exceedo.
-Hai- kiwnęła głową i odłożyła kartkę na blat.
-Uważajcie na siebie- krzyknęła Mira machając im na
odchodnym . Ludy szybko się odwróciła pomachała jej i znów ruszyła przed siebie
doganiając Natsu.
Dziwne uczucie znów tu się pojawić, czy to dlatego że ich
stosunek był inny? Zawsze narzekali na
ich gildię, a dziś? Byli zaskakująco mili, ale mimo to nie mogła spuścić wzroku
z jednego maga w radzie, który nawet na moment nie spuścił wzroku z niej.
Doranbolt, ten który podążał za nimi na wyspę Tenroo szpiegując ich, patrzył na
nią jakby wyczekując odpowiedzi. Ale na co? Jego wzrok był pełen skruchy i
szczęścia? Spojrzała na mistrza, który siedział obok niej na blacie
biurka. Wsłuchiwał się w to co mówił
Org. Mimo że ich rozmowa była spokojna, to przeczuwała że miało zdarzyć się
coś, co odbije się bardzo mocno na Fairy tail.
-To wszystko- usłyszała ponownie donośny głos Orga, a
potem zauważyła jak jego wargi drgają w niemalże niewidoczny uśmiech.
-Wracajmy- głos mistrza przywrócił ją na ziemię, odsunęła
się przepuszczając Makarova przodem po czym ruszyła za nim. Gdy tylko wyszli z
Sali obrad zaczęli kierować się ku wyjściu.
-Zaczekajcie- usłyszeli zdyszany krzyk za sobą.
-Porozmawiaj z nim- rzekł starzec, nawet się nie
odwracając , tylko ruszył dalej przed siebie zostawiając Erzę za sobą. Czerwono
włosa zatrzymała się i odwróciła za siebie. Czarnowłosy mężczyzna szybko
dogonił ją i znów zaczął intensywnie się jej przyglądać.
-Żyjecie, tak się cieszę- odparł kładąc dłoń na swoje piersi,
jakby jej widok go uspokajał. Erza tylko kiwnęła głową, nie chcąc mu przerywać,
gdyż widziała w jego oczach ze to nie wszystko co chciał.
-Co z Wendy? Jak się ma? Czy wszystko z nią w porządku?
Czy wszyscy z gildii są cali?- jedno pytanie po drugim wypadało z jego ust, nie
czekał na odpowiedź tylko zadawał kolejne jakby bał się ze nie będzie już miał
możliwości na ich zadanie.
-Spokojnie- odparła dziewczyna uśmiechając się przy tym
przyjaźnie. –Wendy jest cała i zdrowa i ma się bardzo dobrze, każdy członek
gildii który był na naszej świętej wsypię wrócił do domu. Dziękuje ci, to naprawdę niesamowite z twojej strony że
martwisz się- odparła po czym odwróciła się z zamiarem odejścia, ale zatrzymała
się i jeszcze raz spojrzała na niego- Wendy na pewno będzie szczęśliwa jeśli
nas kiedyś odwiedzisz- po tych słowach już nie odwracała się tylko odeszła.
Doranbolt stał przez chwilę jak zamurowany, ale po chwili przeczesał włosy
dłonią i uśmiechnął się. No tak, to przecież najbardziej nieprzewidywalna
gildia w całym Fiore, jego ulubiona gildia. Przez siedem lat nie potrafił sobie
wybaczyć że ich tam zostawił na pewną śmierć, ale dziś nadszedł czas y sobie
wybaczyć. Tak, uśmiech Erzy pokazał mu że już nie musi obwiniać się za to co
stało się na tamtej wyspie.
Czuł tą adrenalinę, czuł że jego mięśnie nie zastały się
tak bardzo. Wysiłek fizyczny, to było to czego najbardziej teraz potrzebował,
aby pogodzić się z tym co się wydarzyło.
-Buława żelaznego smoka- krzyknął celując swoją prawą
ręką która zmieniła kształt w swojego przeciwnika i przyjaciela.
-Nic się nie zmieniłeś Gajeel- odparł czarny kot, który
po chwili z swej wielkiej postaci zmienił się z powrotem w małego kotka.
-Hmmm, twoja walka też była niczego sobie Lili- odparł
usadawiając się na miejscu koło przyjaciela.
-Powinniśmy zmienić taktykę- zaproponował exceedo,
podając przyjacielowi jedną butelkę wody.
-Musimy popracować nad wolą i ciałami, by nadrobić te
siedem lat.
-Tak- Lili się uśmiechnął i po chwili znów przyjął
pozycję obronną , zmieniając swoje ciało.
-Zawsze gotowy- odparł redfox wstając i otrzepując
spodnie.
Każdy był czymś zajęty, Lucy , Natsu i happy wybrali się
na misję. Pan Gajeel poszedł gdzieś trenować z Lilim i nikomu nie powiedzieli
gdzie się wybierają, zresztą jak zawsze. Levy nie mogła się odpędzić od Jeta i
Droya którzy strasznie się za nią stęsknili. Pani Erza towarzyszyła w podróży
mistrzowi do rady, a Gray trenował z Elfmanem. Tylko ona nie wiedziała co ze
sobą zrobić. Do tego jej mała przyjaciółka od wczoraj dziwnie się zachowywała a
ona nie mogła z niej wyciągnąć o co chodzi. Dziś znów gdy rozmawiały w pewnym momencie się zawiesiła i
patrzyła jedno miejsce usilnie nad czymś
myśląc.
-Charla?-zapytała niepewnie podchodząc do niej i kładąc jej
dłoń na główce. Mała exceedo od razu się ocknęła i zmierzyła niebiesko włosa
dziewczynkę bacznym wzrokiem.
-Wendy, powinnaś trzymać się na razie z dala od Lucy- po
tych słowach wstała z wcześniej zajmowanego miejsca i nic nie mówiąc wyleciała
przez okno.
=========================
Tak tak, jak narazie nic ciekawego się nie dzieję , ale nie martwcie się w następnym rozdziale postaram się żeby akcja się troszkę rozwinęła. Mam nadzieję że mimo to rozdział wam się spodoba ;D
No raczej ja nie mam zamiaru ich tak zeswatac chociaz kto wie . Na razie beda rozdzialy opisujace ich przygody bo z natsu to nigdy nie wiadomo, a happy , tylko by przeszkadzal jezeli chodzi o nalu xD a tak to bedzie tez z tych watkow glownych ucieczka do pobocznych historii takich jak wlasnie ta wioska excedow czyli eyzszych.
OdpowiedzUsuńJestem szczesliwa ze ci sie podoba ;)
To odpowiedz ode mnie na twego koma a teraz kom..
Przepraszam Ze o tej godzinie pisze ale chyba nie tylko ja no coz przeczytam teraz jako pierwsza no chyba xd sorki ze taki jakby spam komentami o_O
Xd pomylilam czasy xDDDDDD no coz widzisz zaspana jestem xD rozdzial fajny tylko szkoda ze lucy nie udusila Happiego czy cos XD ojoj wiem te moje skojarzenia. . . Czekam na kolejny rozdzial :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam 1 rozdział + prolog i jestem wstrząśnięta. Z minusów mogę powiedzieć jedynie tyle, że dostrzegłam kilka literek zjedzonych w wyrazie (z dwa, trzy razy - ja robie tego więcej xD), a tak... Piszesz bardzo płynnie i dobrze sytlistycznie więc czyta się mega przyjemniej, fabuła robi się bardzo ciekawa... tylko nie pokojąca. Ten prolog mnie dobił wręcz :P ! Ale przez to jestem tylko bardziej ciekawa co będzie dalej :* Będę miała cię na oku ^^ ;*
OdpowiedzUsuń