Każdy ledwo stojąc przyglądał się Hikaru i Zerefowi. Nikt
nie był w stanie się poruszyć choćby o milimetr.
-Kogo to obchodzi! Oddaj Lucy!- krzyknął znów Natsu nawet
nie zdając sobie sprawy jak może to być poważna sprawa. Opierając się o
kamienie ciągle wpatrzony w dziewczynę, był w stanie oddać swoje życie za jej.
-Uspokój się młody smoku- odezwała się swym melodyjnym
głosem Hiakri no Yami, patrząc na niego swym smutnym spojrzeniem, a po chwili
znów odwróciła się w stronę Zerefa. – Już nie posiadam tych samych mocy
Zerefie, a poza tym powiedziałam ci już że nie potrafię walczyć z Aknologią.
Jednak Zeref nie wykonał żadnego ruchu, ciągle przyglądał się ślicznej
dziewczynie z takim wyrazem twarzy jakby ciągle czegoś od niej oczekiwał.
-Czekajcie- krzyknęła w pewnym momencie Erza, opierając
się o jedna ze skał i patrząc na nich wściekłym spojrzeniem- o co chodzi z tą
aknologią?- tym razem wyraz jej twarzy trochę zelżał, jednak wiedziała ze musza
się spieszyć, gdyż od nich zależało życie ich przyjaciółki
-Nie mamy na to czasu- znów wydarł się młody zabójca
smoków próbując iść w stronę blond dziewczyny, jednak była tak ranny że każdy
jego krok sprawiał mu wielki ruch, a rana na jego brzuchu się otwierała.
-Wy nic nie wiecie?- zapytała dziewczyna patrząc tym
razem zdezorientowanym wzorkiem w stronę Fairy tail. Każdy delikatnie kiwnął
głową na nie, nie bardzo wiedzą o co jej chodzi.
-Nie muszą- tym razem odezwał się Zeref, jednak gdy tylko
Hikari na niego spojrzała od razu się cofnął i prychnął pod nosem.
-Czy jesteście tego pewni ? Czerpie życie z waszej przyjaciółki,
im dłużej tu jestem tym ona coraz słabsza się robi- i znów długa cisza. Natsu
próbował krzyczeć by znikała i był oddała Lucy, ale reszta jego przyjaciół
miała trudny orzech do zgryzienia.
-Przyjaciele- usłyszeli cichy szept blondynki i od razu spojrzeli
w jej stronę. Z trudem podniosła głowę, a na jej twarzy widoczny był uśmiech.
Krew ciekła z jej rąk i nóg gdzie była przykuta kajdanami. Kaszlała krwią, a
mimo to uśmiechała się- musimy poznać prawdę, dam rade- Mieli ochotę się
rozpłakać widząc ja w takim stanie. Każdy spojrzał po sobie po czym przenieśli
wzrok patrząc z wyczekiwanie na Hikari. Uśmiechnęła się ona delikatnie po czym spoważniała.
-Wszystko wydarzyło się ponad 400 lat temu, gdzie smoki
górowały na niebie, a żaden mag nie próbował im dorównać, z wyjątkiem jednego,
potężnego maga. Aknologia, był kiedyś uśmiechniętym chłopcem, niestety z
wiekiem jego żądze władania nad smokami rosły,
a on sam zaczął pragnąc być potężniejszy od nich. Pragnął ich krwi, krwi
smoków. Aknologia był moim przyjacielem, był dla mnie jak starszy brat, przewodnik
po życiu. Razem z Zerefm byli dla mnie cennymi osoba, niestety żądza krwi tak
pochłonęła Aknogolię, że zaczął karmić się krwią smoków, a on sam przestał
przypominać człowieka- mówiąc te słowa coraz mocniej zaciskała pieści na
krawędziach swojej sukienki – przestał rozróżniać przyjaciół od wrogów, aż
pewnego dnia broniąc mieszkańców jednej z wiosek przed nim zostałam przez niego
zraniona. Zostałam uwięziona w wiecznej magii kluczy, a Zeref od tego czasu
próbuje go powstrzymać, niestety on już nie wie kim jest, nie wiem dlaczego
sieje zniszczenie, a my nie możemy mu pomóc- po tych słowach spojrzała na
każdego po kolei.- posiadałam magię zdolna pokonać aknologię, ale moja miłość
do niego jest zbyt wielka, przez co nie potrafiłam go powstrzymać, moja magia
na nic się nie zda- znów spojrzała na Zerefa i dotknęła delikatnie jego twarzy.-
oddaj im dziewczynę i odejdź- po tych słowach na jej kamiennej twarzy pojawił
się uśmiech, a ona sama zaczęła znikać.
Gdy zniknęła , a urządzenie się zamknęło, czarny mag ukłonił lekko głowę po
czym machnął ręką a każdego zebrało na sen, Natsu ostatkami sił patrzył jak
Zeref zbliża się w stronę Lucy, ale nie miał już siły nic powiedzieć, nie miał
siły otwierać powiek, a co dopiero wstać. Zasnął.
Stał na jednym z wielu skał i przyglądał się jaskini z
której przed chwilą wyszedł. Tyle przygotowań na nic, chociaż mógł ostatni raz
zobaczyć starą przyjaciółkę. Chciał już zakończyć swój żywot, ale obiecał zabić
aknologię i nie mógł się wycofać z tego danego słowa. Założył kaptur na głowę i odwracając się na
pięcie ruszył przed siebie. Musiał znaleźć inny sposób na uśmiercenie
przyjaciela, a tym czasem chciał by Natsu go nienawidził, by przyszedł go
kiedyś zgładzić za tą dziewczynę, miał wielką nadzieje że wyrył w sercu młodego maga nienawiść do siebie i do
smoków.
Poczuł nagle niesamowity ból głowy, a czyjeś krzyki
doprowadzały go do szału, chciał spać. Po chwili jednak szybko otworzył oczy, a
gwałtowne ruchy sprawiły mu nie mały ból.
-LUCY!- krzyknął i mimo że jego ciało ni było w stanie
się poruszać resztkami sił podniósł się i ruszył w kierunku skały, gdzie
wcześniej była przykuta dziewczyna, a teraz stały tam wszystkie jej duchy.
Zatrzymał się nagle i zamrugał kilka razy oczyma. Pierwszy raz w życiu widział
wszystkie jej duchy razem, zgromadzone w jednym miejscu.
-Natsu- jego imię smutno wypowiedział Loki odchodząc od
grupy i kładąc mu rękę na ramieniu. Dragneel patrzył na niego z przerażeniem,
nie chciał tam podchodzić bojąc się ja ujrzeć, a jednak bardzo chciał poczuć
jej ciepło jej uśmiech.
-Loki- jego przyjaciele też właśnie odzyskali przytomność
i resztki sił podchodzili do nich. Na ich twarzach wyryte było zmartwienie. Lew
mocno zaciskał pięści, a na jego twarzy malowało się cierpienie. Podniósł głowę
i omiótł ich wszystkich swoim spojrzeniem.
-Jej stan jest krytyczny, straciła zbyt wiele magii, może
tego nie przeżyć- po tych słowach Natsu od razu złapał go za kołnierzyk i
przycisnął do siebie, w jego oczach widać było złość.
-Nie umrze, musicie ją uratować, nieważne jak, nie stracę
jej- krzyknął, a mimo to Loki nie uląkł się. Kiwnął głową i próbowała trochę
odepchnął od siebie smoczego zabójcę.
-Jest sposób by przeżyła, ale…- nie dokończył tylko znów
spuścił głowę.
-Mów Loki- pośpieszył go Gray z furią w oczach, czuł się taki
bezradny gdy jego przyjaciółce zagrażała śmierć.
-Może żyć jako duch, będzie duchem stróżem w naszym
świecie, duchy ją kochają dlatego każdy odda jej trochę energii by mogła z nami
żyć, ale nie będzie mogła żyć z wami- odparła szybko, a uścisk Natsu poluzował się
na jego szyi. Odepchnął od siebie Lokiego i ruszył w stronę Lucy. Nie widział
jej, duchy mu ją zasłaniały. Poczuł szarpniecie , ale wyrwał rękę natychmiast i
odwrócił się ze wściekłym spojrzeniem w stronę przyjaciół. W jego oczach widać było
furię.
-Nie oddam jej- powiedział spokojnie, a mimo to w jego
oczach jak i dłoniach palił się ogień. Nikt się nie odezwał, wiedzieli że to jedyne
wyjście, ale czy mogą żyć nie widząc jej na co dzień, czy mogą zapomnieć o przyjaciółce?
Przecież jest ich jedynym łącznikiem ze światem duchów.
-Natsu to nasze jedyne wyjście- odparła Erza tłumiąc swoja
złość. Nie chciała tego, ale nie mieli wyboru, nie mogli pozwolić jej po prostu
umrzeć. Wendy cicho płakała i co chwilę przecierała swe oczy.
-Będzie w raju, Lucy kocha swoje duchy dlatego będzie ta szczęśliwa-
dodał Gray , a na jego twarzy pojawił się smutny uśmiech.
-Natsu musisz pozwolić jej odejść- tym razem odezwał się Loki
znów kładąc rękę na ramieniu chłopaka. Tym razem nie odwrócił się, patrzył na
tył duchów, a z jego oczu płynęły łzy. Zaciskał mocno pięści. Loki podszedł do
swoich przyjaciół duchów i po chwili pomiędzy nimi można było ujrzeć światło które
rozbłysło nagle, a po chwili duchu ustąpiły drogę, a przed nimi stała Lucy, jej
włosy były rozpuszczone, miała na sobie zwiewną biała suknię, a jej brązowe
oczy patrzyły na nich uśmiechnięte. Podeszłą powolnym krokiem do Natsu i
uklękła przed nim.
-Gomen- szepnęła dotykając jego policzka po którym spłynęła
łza.
-Lucy- załkała mały niebieski kotek przytulając się nagle
do niej. Zaśmiała się cicho i pogłaskała go.
-Nie zostawiaj nas- szepnął Natsu wtulając twarz w jej dłoń.
Uśmiechnęła się do niego jak zawsze, a po jej policzku spłynęła łza. Nagle jej
ciało zaczynało powoli unosić się do góry, a Natsu wstając próbował ja przy
sobie zatrzymać, lecz wyśliznęła mu się z rąk.
-LUCY! – znów krzyknął a jego przyjaciele patrzył w
milczeniu. Nie chciał je tracić nie w
ten sposób.
-Kocham was- ostatnie jej słowa, ostatni uśmiech, po czy
światło koło niej zaczynało się rozświetlać. Coś błysnęło, każdemu poleciały
łzy z oczu. Lecz Lucy nie zniknęła, nie udałą się do świata duchów, a jej ciało
zaczęło nagle opadać. Natsu szybo ją złapał wtulając w swoją pierś.
-Nie mogę wam tego zrobić- usłyszeli stary głos, który już
znali. Każdy spojrzał przed siebie gdzie stał król duchów i uśmiechał się
delikatnie- zbyt mocno ją kochacie bym wam ją odebrał, dałem je cząstkę naszej duchowej energii, ale
teraz zależy od was czy Lucy Heartfilia znów będzie z wami czy też odejdzie- po
tych słowach król duchów zniknął , jak i reszta duchów, a Lucy pozostała z
nimi. Słaba, ale żywa , a on znów miał ją przy sobie. Charla odetchnęła z ulgą
ciesząc się że jej wizja jednak się nie spełniła, a na twarzy każdego pojawił się
uśmiech. Wygrali, nie całą wojnę, ale wygrali bitwę, najważniejsza. Teraz tylko
musieli jak najszybciej udzielić Lucy pierwszej pomocy.