Podążał za jej zapachem, wiedział że tu jest, czuł jej
zapach, jej słodki zapach za którym tak tęsknił. Nie czekał na swoich
przyjaciół, był tu pierwszy, nie mógł tracić czasu.
-LUUUCY!- krzyknął, a jego głos rozniósł się po jaskini
do której ledwo co wszedł. Rozejrzał się w około, a na jego dłoniach pojawiły
się płomienie. Czuł ze tu jest. Spojrzał nagle przed siebie. Słyszał to , słyszał
swoje imię wypowiedziane jej głosem. Chciał ruszyć w jej stronę, gdy naglę
odsunął się, a w miejsce gdzie stał uderzyło coś, rozwalając podłożę.
-No ładnie- usłyszał głos i spojrzał w kierunku skąd
dochodził. Stał tam jakiś starszy mężczyzna patrząc na Natsu z wyższością.
-Kim jesteś?- krzyknął chłopak patrząc na niego wściekły
spojrzeniem.
-Kimś kto cię pokona- uśmiechnął się mężczyzna po czym
podniósł rękę do góry.
-Nie sądzę- Natsu delikatnie się uśmiechnął- stalowa pięść ognistego smoka!-w
dłoniach chłopaka zgromadził się jeszcze większy ogień i ruszył on wprost na swoje
przeciwnika, ten jednak szybko uniknął tego ataku odskakując i w powietrzu
kierując swoje dłonie wprost na Dragneela.
-Kamienna pięść!- krzyk
mężczyzny rozniósł się po jaskini. Z jego dłoni, jakby w sekundę wyrosła wielki
pieść z kamienia i zaczęła kierować się w stronę Natsu. Chłopak natychmiast
zrobił unik, lecz niespodziewanie pięść zawróciła i uderzyła Salamandra od
frontu. Chłopak od razu został przygwożdżony do ściany, a z jego ust poleciała
stróżka krwi.
-Pfff, i to jest ten potężny salamander?- zakpił
mężczyzna stając delikatnie na ziemi i patrząc z wyższością na pokonanego
chłopaka. Natsu chciał się ruszyć, ale jego całe ciało odmawiało mu
posłuszeństwa. Jednak po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Nie jest sam-
oboje usłyszeli kobiecy glos i zwrócili głowy w stronę wejścia do jaskini
gdzie stała grupka osób.
-Co ty salamandrze, nie potrafisz poradzić sobie z jakimś
gogusiem?- usłyszał kpiący głos żelaznego smoczego zabójcy.
-Widzę że mamy gości- mężczyzna się uśmiechnął i opuścił
kamienną pięść, tak że Natsu od razu wylądował na ziemi ocierając krew z ust.
-Nastu , idź!- krzyknął Gray widząc jak salamander wstaje
by znów walczyć z przeciwnikiem.- Ja się nim zajmę, nie możemy marnować czasu-
powiedział , a każdy tylko przytaknął.
-Juvia pomoże- powiedziała niebiesko włosa dziewczyna,
stając koło maga lodu.
-Juvia idź, mogą cię potrzebować gdzie indziej-
powiedział chłopak patrząc ciągle na swojego przeciwnika. Dziewczyna niechętnie
przytknęła i ruszyła za przyjaciółmi co chwilę patrząc na swojego ukochanego.
-Zginiesz-uśmiechnęła się mężczyzna.
-Lodowe tworzenie:
Miecz – w dłoni Gray’a pojawił się długi miecz , a chłopak od razu ustawił
się w pozycji do ataku. Niemalże natychmiast ruszył w stronę mężczyzny. Szybkim
i sprawnym ruchem zadał cios mężczyznę. Gray delikatnie się uśmiechnął widząc
że ten nie zdążył zrobić uniku, niestety nie na długo. Nagle mężczyzna zaczął
przybierać barwę skały, a po chwili zaczął się rozlatywać.
-I Jak ci się podoba moja podmiana?- zapytał tuż za
Gray’em uderzając go pięścią w plecy. Lodowy mag poczuł wielki ból w plecach a
sam uderzył w jakąś skałę. Zaczął delikatnie się podnosić i kaszlnął krwią.
-Lodowe Tworzenie:
Młot – Fullbaster szybko wyskoczył znad skał, gdy przeciwnik chciał go
zaatakować i stworzył młot, który z góry zaczął szybko spadać na przeciwnika.
-Kamienna Góra-
niestety atak chłopaka został skontrowany, przez obronę przeciwnika. Czarno włosy chłopak opadł na ziemię na
jedno kolano i spojrzał na uśmiechającego się przeciwnika. Przeklął w myślach i
zaczął obmyślać plan strategii. Przeciwnik był silny, obawiał się trochę o
swoich przyjaciół.
-Zastanawiasz się pewnie jak mnie pokonać, ale nie martw
się powiem ci- uśmiechnął się. Gray podniósł się i zaczął mu się przyglądać z
ciekawością. Był dziwny, ale nie odezwał się.
-Nie da się mnie pokonać, a twoi przyjaciele zginą – po
tych słowach jakby w jego oczach pojawił się szał i szybko ruszył w stronę
czarnowłosego chłopaka. Gray musiał szybko myśleć jak go pokonać i inaczej sam
zginie.
Biegli ile sił w nogach co chwilę słysząc wstrząsy dochodzące
zza nich. Wiedzieli że to były odgłosy walki Gray’a ale żadne z nich się nie
wróciło. Wiedzieli że chciał to rozstrzygnąć sam, że ucierpiała by jego głupia
duma gdyby ktoś mu pomógł. Najbardziej jednak wiedział to Nastu który był taki
sam, wiedział też dlaczego Gray chciał zostać sam. Wkurzało go to że nie
pamiętał kogoś z gildii, wkurzało go to że ktoś namieszał w jego głowię i
chciał jak najszybciej odzyskać wspomnienia o przyjaciółce. Natsu na chwilę się
zatrzymał po czym zaczął rozglądać się w którą stronę teraz. Musiał wytężyć
swój węch, dlatego nikt mu nie przeszkadzał.
-Tędy- odezwał się w końcu Gajeel który wyszedł koło
salamandra i wskazał drogę.
-skąd wiesz?- zapytał podejrzliwie chłopak. Przecież nikt
nie pamiętał jej więc nie mógł mu ufać.
-Słychać ich- odpowiedział szybko przewracając oczyma.
Dragneel spojrzał na niego zdezorientowany, po czym zamknął oczy i wyciszył się
na chwilę. Miał rację słyszał jej głos. Wkurzył się i ruszył w tamtym kierunku.
Musiał się spieszyć.
-Zostaw mnie- krzyknęła próbując wyrwać się z uścisku
chłopaka, który ciągnął ją w przeciwną stronę niż ta w którą chciała się
kierować. Chłopak jedna był nieustępliwy, żadne krzyki czy też jej wyrywanie
się z jego objęć, a raczej nieudolne próby nie zmieniły jego zdania by ją
puścić.
-Zamknij się wreszcie- odparł znudzony jej krzykami. Ne
było żadnej szansy na to ze pozwoli jej odejść teraz gdy dotarli tak daleko. W
końcu będzie w stanie ją zobaczyć.
-Moi przyjaciele- powiedziała cicho patrząc w stronę
gdzie znajdowało się wyjście do tunelu prowadzące do wyjścia z jaskini.
-Jeśli nie odejdą to zginą- powiedział Aki i popchnął ją
w stronę wielkiego kamienia. Dopiero teraz zauważyła co znajduję się na tym
wielki kamieniu. Były tam poprzypinane łańcuchy. Przestraszyła się widzą to,
spojrzała odruchowo na to wielkie urządzenie po czym na Akihito.
-Po co to?- zapytała, ale w odpowiedzi ujrzała tylko jego
uśmiech. Wyrwał jej klucze i bat po czym
odrzucił je daleko.
-To ci nie będzie już potrzebne- dziewczyna chciał ruszyć
za swoimi kluczami, lecz została powstrzymana i poprzez uderzenie upadłą na
ziemię. Chłopak od razu kucnął przy niej i zaczął jej nogi oraz dłonie
przepinać do kajdanek.
-Dlaczego?- zapytał powstrzymując łzy. Wiedziała że sama
się na to zgodziła, ale nigdy nie pomyślała że to może się tak skończyć.
Poczuła się teraz jakby ktoś obudził ją z wielkiego snu.
-Wybacz, ale wiem że sama byś na to nie pozwoliła, więc
troszkę się tobą bawiłem- powiedział po czym dopiął ostatni łańcuch do jej ręki
i spojrzał jej prosto w oczy.
-Zginę?- zapytała patrząc na niego, chociaż sama nie była
pewna czy na pewno chce usłyszeć odpowiedź.
-To zależy czy on zdąży na czas- po tych słowach chłopak
wstał i zaczął powoli podchodzić do urządzenia.
Byli już coraz bliżej, wiedział to, czuł to, a mimo to
nie wiedział co robić. W jakim stanie może ją zastać. Nawet Happy nie odzywał się co było dość dziwne,
przecież zawsze był taki rozgadany, chociaż teraz na pewno roznosiła go radość
że ktoś w końcu sobie przypomniał o ich
przyjaciółce.
-Heh widzę że ten głupi Hideo pozwolił wam przejść, ale
ja nie jestem tak łatwym przeciwnikiem- usłyszeli głos i od razu się
zatrzymali. Przed nimi stała dość młoda i wysoka zielonowłosa kobieta. Jej
spojrzenie było przesiąknięte mrokiem.
-A więc ja będę twoim przeciwnikiem- powiedziałą Erza
wyłaniając się przed wszystkich.
-Ja też może walczyć- odezwał się pośpiesznie Natsu, lecz
szybko dostał od Scarlet po gowię za to. Oburzony spojrzał na nią.
-Musisz iść dalej, ty musisz dojść najdalej, nie patrz w
tył, musisz iść na przód- powiedziała po czym uśmiechnęła się w jego stronę.
Chłopak patrzył na nią przez chwile , po czym także delikatnie się uśmiechnął.
Miała rację, musiał biec dalej, w końcu przyjaciele są tu by go wspierać.
Podniósł się szybko i znów ruszył przed siebie razem z Gajeelem, Juvią , Wendy
, Carla i Happym. Musiał się spieszyć wiedział to.
-No no, cóż za bohaterska wypowiedź, ale nie artw się
zajmę się tobą a potem zabiję tego cud ognistego chłopca i jego przyjaciół.
-Nie pozwolę na to- krzyknęła Erza w jej dłoni pojawił
się zwykły miecz, skierowany ostrzem w stronę przeciwniczki.
-Ah zapomniałam ci powiedzieć- uśmiechnęła się
zielonowłosa i także w jej dłoni pojawił się mieć, identyczny niczym Erzy- moją
magią jest kopiowanie, nie ważne czego użyjesz ja obrócę to przeciwko tobie- po
tych słowach w mgnieniu oka ruszyła na tytanie, zadając jej pierwszy cios
mieczem. Erza oczywiście go skontrowała, ale na jej twarzy pojawił się grymas
niezadowolenia. Odepchnęła przeciwniczkę, ale nie na długo, gdyż tak od razu
zaatakowała ją s powrotem krzyżując znów z nią swe ostrze. Żadna nie dawała za
wygraną i próbowała odeprzeć atak drugiej. Napierały na siebie równo.
-Cóż nie sądziła że Tytania naprawdę jest tak silna-
powiedziała Kobieta stając naprzeciwko niej i oddychając dość szybko. Erza
natomiast podpierała się o swój miecz i patrzyła groźnie na swojego przeciwnika.
Liczyli na nią przyjaciele więc nie mogła zawieść.
-Zbroja Czarnego
Skrzydła- u Erzy pojawiły się skrzydła jak u nietoperza a w prawej ręce pojawił się dość skromny, ale
jakże niszczycielski miecz.
-Mówiłam ci że to nic nie da- odezwał się kobieta i także
przybrała taką samą postać niczym Erza.
-Nie mów hop póki nie skoczysz- odparła Erza i ruszyła w
kierunku swojej przeciwniczki. Musiała ją pokonać za wszelką cenę.
----------------------------
I tak oto kończy się kolejny rozdział. Mam nadzieję że troszkę wam sie spodobał i może już niedługo pojawił się jakaś partówka znów, ale nic nie obiecuje bo nie wiem czy będę miała akurat wenę na jej napisanie. A więc do następnej i buziaczki;*