Szybko odskoczył unikając kolejnego ataku. Był przyparty
do muru, żaden jego atak nie potrafił zranić przeciwnika, każdy atak potrafił
rozbić w pył, przez co był on praktycznie bezbronny. Znów upadł powalony
kolejnym ciosem. Zamknął na chwilę oczy i zacisnął pięści. Nie mógł tu
przegrać. Musiał ratować swoją przyjaciółkę. Musiał przypomnieć ją sobie. Tak
bardzo chciał teraz wiedzieć dlaczego chce tak bardzo wygrać. Nie pamiętał jej
twarzy uśmiechu czy głosu, ale tak bardzo chciał wygrać, tak bardzo chciał ją
zobaczyć.
-Poddajesz się sopelku- znów ten szyderczy śmiech. Gray
od razu otworzył oczy i z trudem zaczął się podnosić. Wstał opierając się o
ścianę. Ostatni atak dał o sobie znać. Osoba z którą walczył była potworem, a
mówił że nie jest jeszcze tak silny jak reszta. Przyjrzał mu się. Był niskiej
budowy, ale w jego magii było coś strasznego, coś ciemnego.
-Lodowe tworzenie:
Łuk- krzyknął , a w jego ręce pojawił się wielki lodowy łuk , w drugiej
dłoni strzała.
-Głupi dzieciaku, to nic nie da!- mężczyzna był już
znudzony całą tą walką, przeciwnik w końcu nie robił na nim wrażenia. Jego
ataki nie działały, a przeciwnik nie miał nawet draśnięcia. Gray jednak nie
wystrzelił strały z łuku, tylko zaczął biec w stronę przeciwnika. Na jego
twarzy pojawiło się zdecydowanie, jakby postanowił już że tego dokona. Gdy był
już blisko, wyrzucił strzałę z ręki w stronę przeciwnika i jak się spodziewał
była to kamienna kopia, szybko zrobił
obrót o 360 stopni i napinając łuk stworzył nową strzałę i strzelił za siebie.
-Mówiłem że to….- jednak mężczyzna nie dokończył bo
strzała nagle zmieniła kierunek lotu. Gdy była już praktycznie przed mężczyzną
, zwróciła i zaczęła lecieć w stronę ściany. Uderzyła w nią mocno rozkruszając
ją przy tym, a sufit zaczął lekko się kruszyć.
-Hmm wiedziałem- powiedział czarnowłosy widząc mężczyznę
wyskakującego ze ściany trzymającego się za krwawiącą rękę.
-Skąd ty?- zdenerwowany facet odskoczył od maga lodu i
przyglądał mu się z nienawiścią wypisaną na twarzy.
-Trochę i to zajęło, ale w końcu zauważyłem. Za każdym
razem gdy w ciebie uderzyłem był to klon, mimo iż nie widziałem byś je tworzył.
Wyjaśnienie było tylko jedno. Byleś tu , ale nie na polu walki, ukrywałeś się.
Czekałeś aż sam padnę z wycieńczenia. Jednak popełniłeś jeden błąd- Gray
uśmiechnął się odrzucając łuk na bok.
-Błąd?- mężczyzna zdziwił się i widocznie był strasznie
ciekawy jakiż mógł popełnić błąd.
-Zbyt bardzo chroniłeś jedno miejsce. Odciągałeś mnie od
tamtej ściany, nawet gdy tam upadłe to próbowałeś mnie usunąć stamtąd wykopując
mnie gdzie indziej. Twoja postawa , zawsze wyglądała obronie , gdyż zbyt bardzo
zbliżałem się do tej ściany, sam się zdemaskowałeś.
-Magia tworzenia:
Miecz
-To nic, umrzesz, ja jestem potężniejszy od klonów, a
miecz ci nic nie da- odparł mężczyzna prostując się i znów przybierając
szaleńczy wyraz twarzy. Na jego ustach pojawił się uśmiech szaleńca.
-Nie lekceważ magów Fairy tail- krzyknął po czym ruszył w
stronę swojego przeciwnika. Musiał to wygrać, nie mógł tutaj przegrać, nie mógł
zawieść przyjaciół.
-Lawina skał-
Gray słysząc te słowa i dłoń przeciwnika skierowaną ku górze natychmiast się zatrzymał
i spojrzał w górę. Sufit zaczął się trząść , ale skały nie opadały. Jakby
chciał go tylko nastraszyć. Mag lodu prychnął po czym znów ruszyć na
przeciwnika, na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech, teraz albo nigdy.
Naparł na przeciwnika mieczem, lecz ten stworzył szybko kamienna tarczę, ale na
jego twarzy pojawiło się niezadowolenie że ktoś przełamał się przez jego
barierę.
-Zadarłeś z najgorszą rodziną- powiedział z uśmiechem
Fullbuster gdy był blisko przeciwnika. Tamten tylko prychnął i odepchnął od
siebie Gray’a. Ty razem to on ruszył szybko na maga lodu, przez co on nie zdążył
zareagować i przyjął cios. Od razu odleciał trochę dalej i znów uderzył w ścianę , a z jego głowy pociekła stróżka
krwi. Podniósł się natychmiast nie przejmując się raną.
-Lodowe tworzenie:
Knykcie- spod stóp przeciwnika wyrosły dwie wierze, które powinny go
uderzyć, lecz nie robiły tego. Z nich wysunęły się dwie ręce które
unieruchomiły przeciwnika.
-To na nic!- krzyknął mężczyzna i zaczął się wyrywać , a lód zaczął pękać.
-Jeszcze nie skończyłem! Lodowa skorupa!
-Niewypał? Pfff-
gray usłyszał za sobą sarkastyczny głos przeciwnika, lecz nie odskoczył od jego
uderzenia. Nawet go nie poczuł. Widział zdziwienie na twarzy przeciwnika gdy
ten go uderzył, ale Gray nic nie poczuł. Tak lodowa skorupa była obroną
idealną, ale kosztowała go wiele energii. Jego ciało zmieniało się w lód nie do rozpuszczenia, tylko jedo
zaklęcie mogło je przełamać. Wiedział że nie zostało mu już zbyt wiele energii,
więc postanowił położyć wszystko na jedna kartę.
-Nieograniczone
Lodowe Tworzenie: Jednostronnie Chaotyczny Taniec!-z rąk maga lodu wysunęły
się ogromne lodowe łańcuchy, a zaraz pod nimi zaczęły tworzyć się lodowe
miecze. Było ich pełno i otaczały przeciwnika.
-Co jest!?- krzyknął przerażony rozglądając się wokół
siebie. Nie miał drogi ucieczki, był przerażony przez co nie potrafił utworzyć
żadnego zaklęcia obronnego. Nagle wszystkie miecze ruszyły w stronę przeciwnika.
Próbował je omijać i zachować spokój , ale ich nie ubywało. W końcu jeden miecz
trafił go w nogę, przez co upad na
kolano i dostał mieczem w ramię. Chwytając się za nie nie zauważył
nadlatującego łańcucha który przygwoździł go za szyję do ściany , a miecz wbił
mu się w drugie ramię. Zamknął oczy widząc nadlatujący miecz i czekając na
wyrok, jednak ni nie poczuł. Otworzył oczy i dostrzegł przed sobą uśmiechniętego
Gray’a. Jednak tak szybko jak otworzył oczy znów je zamknął. Fullbuster
utworzył ostatecznie młot i nim zakończył pojedynek uderzając przeciwnika w
głowę , a ten stracił przytomność. Spojrzał na niego ostatni raz, po czym
odetchnął z ulga, a jego ciało zaczęło powoli opadać na ziemie. Był wykończony,
nie miał już siły, ale wygrał.
-Lucy- szepnął z uśmiechem i stracił przytomność.
Pamiętał.
Siedziała przypięta do tego wielkiego kamienia z głową
spuszczoną w dół. Czuła jak po trochu
opuszcza ją magia. Czekali tylko na niego, tylko to że się spóźniał dawało jej
szansę na troszkę dłuższe życie. Podniosła na chwilę głowę i spojrzała na to
wielkie urządzenie. Jej biedne klucze, jej kochani przyjaciele. Dusiła w sobie
łzy, nie chciała płakać. Jej klucze były uwięzione w kapsułach w tym
urządzeniu, a gdy nadejdzie odpowiednia pora i przyjdzie Zeref ich magia
zostanie użyta razem z jej. Teraz jej magia napędza powoli urządzenie, ale gdy
wróci mag ciemności to zginie. Wiedziała to, ale mimo to wciąż bolało. Nie
chciała teraz umierać, chciała żyć wiedząc że przyjaciele próbują ją uratować.
-Szybko pogodziłaś się ze swoim losem- przeniosła
zmęczone spojrzenie na niebieskowłosego mężczyznę który stał bez uczuć nad nią.
-Dlaczego to robicie?- zapytała chrapliwym głosem,
opuszczając głowę. Nie potrafiła ciągle patrzeć ku górze, czuła zmęczenie.
Seiatro klęknął przed nią, a na jego
twarzy pojawił się jakby delikatny cień uśmiechu, pocieszającego w jej stronę.
Dłonią przejechał po jej policzku, a ta spojrzała na niego niezrozumiale.
-Chyba mogę ci powiedzieć- szepnął , po czym przejechał
palcami po końcówkach jej włosów. Usiadł po turecku przed nią i podał jej
trochę wody- widzisz , ten dzieciak Akihito i ja znamy się od zawsze. Zawsze kochaliśmy
się jak rodzina. Była jeszcze starsza siostra Akiego, Haru, była piękna, jej
uśmiech zawsze sprawiał że robiło nam się ciepło na sercu. Troszczyła się o nas
, a ja kochałem ją i wierzyłem że kiedyś będziemy razem. Niestety, jak i Aki zaczęliśmy
bawić się czarną magią, zawsze nas ostrzegał byśmy byli ostrożni z magią, ale
chcieliśmy być potężni by móc ją chronić. W ostateczności, sprawiliśmy że demon
opętał jednego z naszych kolegów i zaczął szaleć w mieście , zabijał ludzi, a
my byliśmy bezbronni. Wtedy pojawiła się
Haru i nawet nie odezwała się do nas, odwróciła się i ruszyła ku potworowi.
Próbowaliśmy ją namówić by zawróciła, że musimy uciekać, że nikt go nie
powstrzyma, ale ona tylko odwróciła się i delikatnie uśmiechnęła. Nie była zła,
a powinna. Dla nas oddała duszę i serce potworowi ratując przy tym nas i resztę
mieszkańców. Nigdy więcej jej nie ujrzeliśmy. Zatraciłem się w magii by móc ja
przywrócić, lecz za każdym razem moje działa przerywał Aki, nie chciał
powtórki, nie chciał żebym znów bawił się czarną magią. Dlatego pomaga
Zerefowi, mimo moich starań nie potrafiłem jej przywrócić do życia, ale On
będzie potrafił. W kocu potrafi dawać życie, dlatego obiecałem mu że mu pomogę
a on zwróci mi moją ukochaną Haru. Wiem że Aki tu przybył by mnie pilnować, ale
wizja że znów będzie mógł zobaczy siostrę, tę która była dla niego niczym
matka, sprawiła że także pomaga Zerefowi- Zdania o Haru wypowiadał tak szybko
że ledwo mogła go zrozumieć, a na jego twarzy widziała ból z tym związany.
Cierpiało jego serce.
-Myślisz że byłaby zadowolona z tego że bawisz się czyiś
życiem?- wypowiedziała te słowa bardzo szybo. Poczuła ból na policzku, a gdy
spojrzała w górę widziała wściekłą twarzy Seiatro.
-Nic o niej nie wiesz!- był zdenerwowany, pierwszy raz
widziała żeby na jego twarzy pojawiło się aż tyle emocji. Chciała cos
powiedzieć, lecz nie potrafiła wydusić już ani słowa. Bała się , trzęsła. Chciała
poczuć ciepłe ramiona Natsu.
Jej zapach był coraz bliżej, bardzo dobrze wyczuwał go.
Happy które leciał przed nim, też był bardzo skupiony. Byli już prawie u celu.
-Drewniane
Tworzenie: Ściana!-usłyszeli krzyk, po czym przed nimi pojawiła się
drewniana ściana, zatrzymująca ich.
-Z drogi- krzyknął Natsu rozwalając ją swoimi
płomieniami.
-Zostawcie to Juvi- dziewczyna wyszła przed wszystkich i zaczęła
się rozglądać. Spojrzeli na nią, po czym przytaknęli i zostawili ją samą z
nieznanym przeciwnikiem i ruszyli dalej. Tak bardzo chciał walczyć, ale
wiedział ze musi iść na przód by ją uratować.
-No no no, nie wiedziałem że będę miał przyjemność z taką
ślicznotką- usłyszała za sobą i natychmiast się odwróciła. Na jednym z kamieni
siedział młody jasnowłosy mężczyzna z kolanem założonym na kolano. Uśmiechał się
do dziewczyny i był strasznie spokojny.
-Juvia nie przegra!- odezwała się i przyjęła postawę do
ataku.
-Juvia, piękne imię, więc może i ja się przedstawię-
zeskoczył z kamienia i delikatnie się ukłonił, jednak nie spuszczał z niej
wzroku- jestem Ryu- wyprostował się i znów zaczął się jej przyglądać. Wodna
dziewczyna, nagle odskoczyła i wylądowała na wyższym kamieniu. Spojrzała na
miejsce gdzie przed chwilą stała. Do ziemi z powrotem wrastał korzeń.
-No no, widzę że damy radę się zabawić- teraz na twarzy
Ryu powiało się zadowolenie. Oblizał wargi i uśmiechnął się pokazując swoje białe
żeby. Czekała ich kolejna trudna walka.
Brawo Gray~! Jestem z ciebie taka dumna! I przypomniałeś sobie kim jest Lucy... Jak miło... I zapowiada się nowa walka... A po drugie ten Seiatro, najpierw jej opowiada historię o tym jaka ona dobra itp. a jak Lucyna mówi prawdę to się wkurza i policzkuje... Typowy przykład baby *kręci karcąco głową*
OdpowiedzUsuńNo dobra czekam na nexta i życzę duzio weny~!
~Natuśka-chan
No dobra nie chcę być natarczywa czy coś, ale nie było cię już prawie miesiąc >.< Jestem ciekawa dalszej akcji i po prostu nie mogę się doczekać, kiedy znów napiszesz ^^ Mam nadzieję, że wena cię nie opuściła i jedyne co cię trzyma przed nie napisaniem notki, to albo brak czasu albo jakiś szlaban czy brak netu...
UsuńGrimmjow: Mam nadzieję, że wkrótce napiszesz, bo ona wchodzi chyba codziennie na bloga i sprawdza, czy notka jest.
Niestety T^T
No dobra mam nadzieję, że niedługo napiszesz ;D
~Natuśka-chan & Grimmjow