Tadam! Ot tak trochę spóźniona, ale z okazji 14 lipca, gdyż iż były moje urodziny chciałam wam dać oto taki prezent w formię notki, która jest straszne krótka, ale chciałam wam napisać cokolwie. Ale to nie koniec niespodzianki, gdyż iż pojutrze ukaże się ostatnia częsć jednopartówki Sing x Lucy , która czego sie nie spodziewała zyskała dosć dużo fanów. No wiec nie rozpisuję się wiecej i życze miłego czytania.
Patrzyła jak jej przyjaciele walczą. Widziała że mimo
swoich starań nie mieli zbytnio też szans. Akihito i Seitarou bawili się z
nimi. Na ich twarzach ciągle gościł uśmiech, a jej przyjaciele ciągle byli
przypierani do muru.
-Lucy, Natsu cię uratuje- spojrzała na małego kotka który
właśnie wylądował przed nią. W jego oczach dostrzegła łzy, a na małej mordce
cień uśmiechu. Uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę.
-Happy- szepnęła. Kochała go, tak naprawdę ten kot był
częścią rodziny, częścią jej życia. Znowu przeniosła wzrok na Natsu. Dzięki
niemu była w gildii, dzięki niemu przeżyła najwspanialsze chwile swojego życia.
Znowu spojrzała na to przeklęte białe urządzenie , które co jakiś czas powoli
się otwierało.
Nie potrafił przełamać
się przez jego idealną linie obrony, mimo że walił go pięściami ile sił,
tamten jakby tego nie odczuwał. Znowu został powalony na ziemię i przygwożdżony
przez niego. Spojrzał na niego spod byka i ocierając krew z wargi znów ruszył w
jego stronę.
-Ryk ognistego smoka!- krzyknął celując w swojego
przeciwnika, który próbował ominąć atak, ale ktoś go chwycił. Spojrzał na swoja
nogę która był przytrzymywana przez
żelaznego smoczego zabójcę. To był jego błąd, dostał ciosem Natsu tak że
wylądował na ścianie w jaskini. Podniósł się uśmiechając lekko.
-Nieźle- powiedział do siebie po czym szybko ruszył w
stronę Natsu. Jego magia była szybsza niż Natsu, za nim ten chciał zebrać się
by uderzyć przeciwnika, przeciwnik zdołał powalić go już na ziemie. Kolejny
raz. Spojrzał kątem oka na Gajeela i Wendy którzy tak samo obrywali od tego
białowłosego dupka. Przeklął w myślach, musieli działać szybciej inaczej Lucy…
-Nie powinnaś nie doceniać Juvi- szepnęła niebiesko włosa
patrząc na kobietę w kuli wody. Na jej twarzy nie było już tego samego
uśmiechu, tylko przerażenie. Po chwili kobieta straciła przytomność , a Juvia
opuściła wodne więzienie i upadła na kolana.
-Juvia- usłyszała swoje imię i spojrzała w stronę z
której tu dotarła. Grey strasznie poobijany ledwo trzymający się na nogach
patrzył w jej stronę z uśmiechem na twarzy. Jej serce momentalnie szybciej
zabiło, ale nie potrafiła się podnieść jej nogi odmawiały jej posłuszeństwa.
-Panicz Gray!- powiedziała przytykając ręke do piersi.
Jej nogi były całe poharatane, nie miała na sobie butów. Podczas walki kobieta
ciągle atakowała jej nogi, by ta nie mogła się w końcu ruszyć, ale udało jej
się wygrać.
-Musimy się śpieszyć- powiedział podchodząc do niej i
podając jej dłoń, z której oczywiście skorzystała. Mimo bólu w nogach, wstała
podtrzymywana przez maga lodu i ruszyła z nim przed siebie. Może uważała Lucy
za swoja rywalkę w miłości, ale były też przyjaciółkami , a nie mogła zostawić
przyjaciela na pastwę losu. Gdy dotarli do następnej dużej wyrwy w jaskinie,
oparta o skały stała Erza i jakby czekała na nich. Podchodząc do niej kiwnęli
tylko głowami i ruszyli przed siebie. Każdy z nich był wyczerpany, ale nawet
jeśli mieli tam iść i stać to musieli zobaczyć w jakim stanie jest ich
przyjaciółka.
Patrzyła jak Natsu leży ledwo przytomny na ziemi, jego
oddech był płytki, a ona była przerażona. Wendy i Gajeel leżeli obok niego, a
ich przeciwnicy posiadali tylko lekkie zadrapania.
-Dość- powiedział nagle Zeref podchodząc do urządzenia i
przekręcając klucz. Urządzenie zaskrzypiało i znów zaczynało się powoli
otwierać.
-Dlaczego?- odezwał się Natsu wstając powoli z ziemi i
patrząc na niego prawie nieprzytomnym wzrokiem. Mimo tylu obrażeń dalej chciał
walczyć, dalej był w stanie oddać życie za Lucy. W jego ręce znajdowały się jej
klucze, które ściskał tak mocno że po ręce ciekła mu krew.
-Natsu- znowu jej cichy głos, pozbawiony życia. Nie
patrzyła w jego stronę, nie była już w stanie podnieść głowy. Po chwili znów
cos zaskrzypiało, a drzwi od białego urządzenia znów zaczęły się otwierać. Lucy
miała zamknięte oczy, ale czuła jak cała magia z niej uchodzi.
-LUCY!- tym razem natychmiast otworzyła oczy. Mimo że
kosztowało ją to wiele energii to zaczęła podnosić głowę i z uśmiechem spojrzała
w ich stronę. Nic nie mówiła , ale czuła radość, radość z tego że ostatnie
chwilę spędza z przyjaciółmi. Erza , Gray i Juvia także tam byli, stali parci o
ściany, głośno dysząc i ledwo stoją, ale byli tutaj, razem z nią.
-Powinniście odejść puki możecie, inaczej zginiece- znów
odezwał się Zeref pojawiają się szybkim ruchem przed Natsu i klękając przed
nim.
-Wal się!- krzyknął podnosząc się co okazało się być
błędem bo czarnowłosy chwycił go za gardło i pomógł mu wstać dusząc go przy tym
delikatnie.
-Wybacz Natsu, miałem poczekać aż staniesz się
silniejszy, ale to nie może już czekać, nie chcę patrzeć więcej na to
cierpienie, dlatego musisz ją poświęcić.- po tych słowach wyrwał klucze z jego
ręki, puścił go po czym wrócił znów koło maszyny.
-Dlaczego Lucy? Przecież jest tyle innych magów – tym razem
to krzyk Erzy rozniósł się po jaskini. Zeref odwrócił się i zaszczycił ją swoim
spojrzeniem.
-Bo tylko wtedy będę mieć pewność że Natsu znajdzie mnie
i zabije gdy już zakończę to wszystko- zakrwawione klucze położył na otwartej
półeczce w urządzeniu, a po chwili coś znów zaskrzypiało. Drzwi się otworzyły,
a wokół nich pojawiły się duchy Lucy.
-LUCY!- tym tarem to był Loki, przestraszony widokiem
swojej pani. Chciał do niej podejść zrobić cokolwiek , ale nie mógł się ruszyć,
jakby był zatrzymany przez coś niewidzialnego. Tak samo jak reszta. Po chwili z
urządzenia zaczęła wychodzić młoda dziewczyna, przypominająca wyglądem trochę
dziecko. Jej cera była śnieżnobiała. Oczy miała niczym błękit nieba, a włosy
puszyste długie. Była ubrana w zwiewną białą sukienkę.
Our
hero, our hero, claims a warrior's heart.
I tell you, I tell you, the Dragonborn comes.
With a Voice wielding power of the ancient Nord art.
Believe, believe, the Dragonborn comes.
It's an end to the evil, of all Skyrim's foes.
Beware, beware, the Dragonborn comes.
For the darkness has passed, and the legend yet grows.
You'll know, You'll know the Dragonborn's come.
Aaach…
Dovahkiin! Dovahkiin!
Naal ok zin los vahrii
wah dein vokul
mahfaeraak ahst vaal,
ahrk fin norok paal graan
Fod nust hon zindro zaan.
Dovahkiin, fah hin
kogaan mu draal.
I tell you, I tell you, the Dragonborn comes.
With a Voice wielding power of the ancient Nord art.
Believe, believe, the Dragonborn comes.
It's an end to the evil, of all Skyrim's foes.
Beware, beware, the Dragonborn comes.
For the darkness has passed, and the legend yet grows.
You'll know, You'll know the Dragonborn's come.
Aaach…
Dovahkiin! Dovahkiin!
Naal ok zin los vahrii
wah dein vokul
mahfaeraak ahst vaal,
ahrk fin norok paal graan
Fod nust hon zindro zaan.
Dovahkiin, fah hin
kogaan mu draal.
Jej śpiew
rozniósł się po całej jaskini, a każdy patrzył na nią jak zahipnotyzowany. Śpiewając
piosenkę o smoczym zabójcy miała zamknięte oczy ,a rękę przyłożoną do serca.
Gdy tylko skończyła śpiewać rozejrzała się po jaskini. Na jej twarzy nie gościły
żadne emocje, jakby była ich pozbawiona. Gdy ruszyła przed siebie, można było
zauważyć że nie chodzi ona o własnych siła, ale jakby unosiła się kilka
centymetrów nad ziemią i sunęła przed siebie. Wyglądała jak porcelanowa lalka.
Każdy patrzył na nią jak zahipnotyzowany, nikt nie potrafił wydusić z siebie
słowa. Po chwili znalazła się tuż przed Natsu, który klęczał przed nią, nie
wiedząc za bardzo co się dzieje. Dotknęła swoją zimną niczym lód dłonią jego
policzka.
-Natsu
Dragneel- powiedziała swoich cichym i niesamowitym głosem. Chłopak przełknął ślinę , nie mogą oderwać od
niej wzroku.
-Hikari no
Yami- szepnął Zeref, próbując zwrócić na siebie jej uwagę, ale ona ani drgnęła ciągle
wpatrzona w Natsu.
-Moja
piosenką mówi o smoczym dziecku które pokona mrok- odezwała się znowu i teraz
spojrzała na ledwo przytomną Lucy przypiętą do ściany- ale by mógł pokonać ten
mrok jego serce musi być czyste inaczej nigdy on tego nie dokona- i znów swój wzrok
przeniosła na Zerefa – a ty to zniszczyłeś Zerefie- po tych słowach zabrała
swoją dłoń z policzka salamandra i pojawiła się tuż obok czarnego maga.
-Obiecałem
że więcej cię nie wezwę, ale Aknologia staję się zbyt potężna- każdy na słowa
Zerefa stanął jak wryty. Każdy próbował wytężyć słuch jeszcze bardziej, nie
wiedzieli co to oznacza, ale chcieli dowiedzieć się więcej, a w tym samym
czasie nie chcieli stracić zbyt wiele czasu bo Lucy nie pozostało go dużo.
Mieli trudny orzech do zgryzienia.
A oto nasza piękna Hikari no Yami( można to tłumaczyć jak światło i mrok)
Spóźnione, wszystkiego najlepszego !!!
OdpowiedzUsuń"Nie powinnaś nie doceniać Juvi..."
Kiedy to napisałaś, mimowolnie zobaczyłam TĄ minę
>.<
Nie będę się rozpisywać, bo to nie w moim stylu.
Notka, MEGA wciągająca ^.^
Czekam na więcej !!!!
Pozdrawiam :3
Fajny blog :)I zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://nalufairytailxonepiece.blogspot.com/