wtorek, 16 lipca 2013

14. Trudne decyzje

Tadam! Ot tak trochę spóźniona, ale z okazji 14 lipca, gdyż iż były moje urodziny chciałam wam dać oto taki prezent w formię notki, która jest straszne krótka, ale chciałam wam napisać cokolwie. Ale to nie koniec niespodzianki, gdyż iż pojutrze ukaże się ostatnia częsć jednopartówki Sing x Lucy , która czego sie nie spodziewała zyskała dosć dużo fanów. No wiec nie rozpisuję się wiecej i życze miłego czytania.


Patrzyła jak jej przyjaciele walczą. Widziała że mimo swoich starań nie mieli zbytnio też szans. Akihito i Seitarou bawili się z nimi. Na ich twarzach ciągle gościł uśmiech, a jej przyjaciele ciągle byli przypierani do muru.
-Lucy, Natsu cię uratuje- spojrzała na małego kotka który właśnie wylądował przed nią. W jego oczach dostrzegła łzy, a na małej mordce cień uśmiechu. Uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę.
-Happy- szepnęła. Kochała go, tak naprawdę ten kot był częścią rodziny, częścią jej życia. Znowu przeniosła wzrok na Natsu. Dzięki niemu była w gildii, dzięki niemu przeżyła najwspanialsze chwile swojego życia. Znowu spojrzała na to przeklęte białe urządzenie , które co jakiś czas powoli się otwierało.

Nie potrafił przełamać  się przez jego idealną linie obrony, mimo że walił go pięściami ile sił, tamten jakby tego nie odczuwał. Znowu został powalony na ziemię i przygwożdżony przez niego. Spojrzał na niego spod byka i ocierając krew z wargi znów ruszył w jego stronę.
-Ryk ognistego smoka!- krzyknął celując w swojego przeciwnika, który próbował ominąć atak, ale ktoś go chwycił. Spojrzał na swoja nogę która był przytrzymywana  przez żelaznego smoczego zabójcę. To był jego błąd, dostał ciosem Natsu tak że wylądował na ścianie w jaskini. Podniósł się uśmiechając lekko.
-Nieźle- powiedział do siebie po czym szybko ruszył w stronę Natsu. Jego magia była szybsza niż Natsu, za nim ten chciał zebrać się by uderzyć przeciwnika, przeciwnik zdołał powalić go już na ziemie. Kolejny raz. Spojrzał kątem oka na Gajeela i Wendy którzy tak samo obrywali od tego białowłosego dupka. Przeklął w myślach, musieli działać szybciej inaczej Lucy…

-Nie powinnaś nie doceniać Juvi- szepnęła niebiesko włosa patrząc na kobietę w kuli wody. Na jej twarzy nie było już tego samego uśmiechu, tylko przerażenie. Po chwili kobieta straciła przytomność , a Juvia opuściła wodne więzienie i upadła na kolana.
-Juvia- usłyszała swoje imię i spojrzała w stronę z której tu dotarła. Grey strasznie poobijany ledwo trzymający się na nogach patrzył w jej stronę z uśmiechem na twarzy. Jej serce momentalnie szybciej zabiło, ale nie potrafiła się podnieść jej nogi odmawiały jej posłuszeństwa.
-Panicz Gray!- powiedziała przytykając ręke do piersi. Jej nogi były całe poharatane, nie miała na sobie butów. Podczas walki kobieta ciągle atakowała jej nogi, by ta nie mogła się w końcu ruszyć, ale udało jej się wygrać.
-Musimy się śpieszyć- powiedział podchodząc do niej i podając jej dłoń, z której oczywiście skorzystała. Mimo bólu w nogach, wstała podtrzymywana przez maga lodu i ruszyła z nim przed siebie. Może uważała Lucy za swoja rywalkę w miłości, ale były też przyjaciółkami , a nie mogła zostawić przyjaciela na pastwę losu. Gdy dotarli do następnej dużej wyrwy w jaskinie, oparta o skały stała Erza i jakby czekała na nich. Podchodząc do niej kiwnęli tylko głowami i ruszyli przed siebie. Każdy z nich był wyczerpany, ale nawet jeśli mieli tam iść i stać to musieli zobaczyć w jakim stanie jest ich przyjaciółka.

Patrzyła jak Natsu leży ledwo przytomny na ziemi, jego oddech był płytki, a ona była przerażona. Wendy i Gajeel leżeli obok niego, a ich przeciwnicy posiadali tylko lekkie zadrapania.
-Dość- powiedział nagle Zeref podchodząc do urządzenia i przekręcając klucz. Urządzenie zaskrzypiało i znów zaczynało się powoli otwierać.
-Dlaczego?- odezwał się Natsu wstając powoli z ziemi i patrząc na niego prawie nieprzytomnym wzrokiem. Mimo tylu obrażeń dalej chciał walczyć, dalej był w stanie oddać życie za Lucy. W jego ręce znajdowały się jej klucze, które ściskał tak mocno że po ręce ciekła mu krew.
-Natsu- znowu jej cichy głos, pozbawiony życia. Nie patrzyła w jego stronę, nie była już w stanie podnieść głowy. Po chwili znów cos zaskrzypiało, a drzwi od białego urządzenia znów zaczęły się otwierać. Lucy miała zamknięte oczy, ale czuła jak cała magia z niej uchodzi.
-LUCY!- tym razem natychmiast otworzyła oczy. Mimo że kosztowało ją to wiele energii to zaczęła podnosić głowę i z uśmiechem spojrzała w ich stronę. Nic nie mówiła , ale czuła radość, radość z tego że ostatnie chwilę spędza z przyjaciółmi. Erza , Gray i Juvia także tam byli, stali parci o ściany, głośno dysząc i ledwo stoją, ale byli tutaj, razem z nią.
-Powinniście odejść puki możecie, inaczej zginiece- znów odezwał się Zeref pojawiają się szybkim ruchem przed Natsu i klękając przed nim.
-Wal się!- krzyknął podnosząc się co okazało się być błędem bo czarnowłosy chwycił go za gardło i pomógł mu wstać dusząc go przy tym delikatnie.
-Wybacz Natsu, miałem poczekać aż staniesz się silniejszy, ale to nie może już czekać, nie chcę patrzeć więcej na to cierpienie, dlatego musisz ją poświęcić.- po tych słowach wyrwał klucze z jego ręki, puścił go po czym wrócił znów koło maszyny.
-Dlaczego Lucy? Przecież jest tyle innych magów – tym razem to krzyk Erzy rozniósł się po jaskini. Zeref odwrócił się i zaszczycił ją swoim spojrzeniem.
-Bo tylko wtedy będę mieć pewność że Natsu znajdzie mnie i zabije gdy już zakończę to wszystko- zakrwawione klucze położył na otwartej półeczce w urządzeniu, a po chwili coś znów zaskrzypiało. Drzwi się otworzyły, a wokół nich pojawiły się duchy Lucy.
-LUCY!- tym tarem to był Loki, przestraszony widokiem swojej pani. Chciał do niej podejść zrobić cokolwiek , ale nie mógł się ruszyć, jakby był zatrzymany przez coś niewidzialnego. Tak samo jak reszta. Po chwili z urządzenia zaczęła wychodzić młoda dziewczyna, przypominająca wyglądem trochę dziecko. Jej cera była śnieżnobiała. Oczy miała niczym błękit nieba, a włosy puszyste długie. Była ubrana w zwiewną białą sukienkę.

Our hero, our hero, claims a warrior's heart. 
I tell you, I tell you, the Dragonborn comes. 
With a Voice wielding power of the ancient Nord art. 
Believe, believe, the Dragonborn comes. 
It's an end to the evil, of all Skyrim's foes. 
Beware, beware, the Dragonborn comes. 
For the darkness has passed, and the legend yet grows. 
You'll know, You'll know the Dragonborn's come. 

Aaach…

Dovahkiin! Dovahkiin! 
Naal ok zin los vahrii 
wah dein vokul 
mahfaeraak ahst vaal, 
ahrk fin norok paal graan 
Fod nust hon zindro zaan. 
Dovahkiin, fah hin 
kogaan mu draal.

Jej śpiew rozniósł się po całej jaskini, a każdy patrzył na nią jak zahipnotyzowany. Śpiewając piosenkę o smoczym zabójcy miała zamknięte oczy ,a rękę przyłożoną do serca. Gdy tylko skończyła śpiewać rozejrzała się po jaskini. Na jej twarzy nie gościły żadne emocje, jakby była ich pozbawiona. Gdy ruszyła przed siebie, można było zauważyć że nie chodzi ona o własnych siła, ale jakby unosiła się kilka centymetrów nad ziemią i sunęła przed siebie. Wyglądała jak porcelanowa lalka. Każdy patrzył na nią jak zahipnotyzowany, nikt nie potrafił wydusić z siebie słowa. Po chwili znalazła się tuż przed Natsu, który klęczał przed nią, nie wiedząc za bardzo co się dzieje. Dotknęła swoją zimną niczym lód dłonią jego policzka.
-Natsu Dragneel- powiedziała swoich cichym i niesamowitym głosem.  Chłopak przełknął ślinę , nie mogą oderwać od niej wzroku.
-Hikari no Yami- szepnął Zeref, próbując zwrócić na siebie jej uwagę, ale ona ani drgnęła ciągle wpatrzona w Natsu.
-Moja piosenką mówi o smoczym dziecku które pokona mrok- odezwała się znowu i teraz spojrzała na ledwo przytomną Lucy przypiętą do ściany- ale by mógł pokonać ten mrok jego serce musi być czyste inaczej nigdy on tego nie dokona- i znów swój wzrok przeniosła na Zerefa – a ty to zniszczyłeś Zerefie- po tych słowach zabrała swoją dłoń z policzka salamandra i pojawiła się tuż obok czarnego maga.

-Obiecałem że więcej cię nie wezwę, ale Aknologia staję się zbyt potężna- każdy na słowa Zerefa stanął jak wryty. Każdy próbował wytężyć słuch jeszcze bardziej, nie wiedzieli co to oznacza, ale chcieli dowiedzieć się więcej, a w tym samym czasie nie chcieli stracić zbyt wiele czasu bo Lucy nie pozostało go dużo. Mieli trudny orzech do zgryzienia.

A oto nasza piękna Hikari no Yami( można to tłumaczyć jak światło i mrok)






2 komentarze:

  1. Spóźnione, wszystkiego najlepszego !!!
    "Nie powinnaś nie doceniać Juvi..."
    Kiedy to napisałaś, mimowolnie zobaczyłam TĄ minę
    >.<
    Nie będę się rozpisywać, bo to nie w moim stylu.
    Notka, MEGA wciągająca ^.^
    Czekam na więcej !!!!

    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny blog :)I zapraszam do siebie
    http://nalufairytailxonepiece.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń